Goodnight Mister Tom Polish translation Goodnight Mister Tom in Polish chapters 8 & 9 | Page 18
- A może w kościele? – krzyknął. – Oczywiście, mógłbyś tam rysować.
- Tak, - zgodził się Willie. – Tak, mógłbym.
Bardzo dokładnie zawinął mały szkicownik w swój płaszcz przeciwdeszczowy i
pomknął ścieżką do kościoła. Wszedł do kościoła w ostatniej chwili – jak tylko
zamknął ciężkie kościelne drzwi, zaczęło padać nie tylko na wioskę ale również
na otaczające ją pola.
Przez chwilę William stał nieruchomo. Czuł się dziwnie będąc samemu w
kościele. Czułby się zdenerwowany gdyby nie padało. Dźwięk szumiącego z
drzewami deszczu na zewnątrz powodował, że czuł się bezpiecznie. Wpatrywał
się w okna, a potem zwrócił uwagę na ambonę. Rozwiesił płaszcz na ławce z
tyłu kościoła i usiadł wygodnie z przodu. Ułożył szkicownik na swoich kolanach,
otworzył na pierwszej stronie i zaczął rysować. Nie usłyszał, że nagle przestało
padać. Był skupiony na stronie swojego szkicownika. Reszta kościoła przestała
dla niego istnieć. Nie usłyszał także wielokrotnego nawoływania Zacha, ani
tupotu stóp na ścieżce prowadzącej do tylnych drzwi.
Drzwi otwarły się powoli, Zach zajrzał do wnętrza budynku. Nigdy dotąd
nie widział wnętrza kościoła. Wślizgnął się do środka, po czym zaczął przesuwać
wzrokiem po oknach i ścianach, aż jego uwagę przykuł kosmyk włosów
wystających znad ławek. Już miał przemówić, gdy uświadomił sobie że Willie był
całkowicie czymś pochłonięty. Podszedł do ławki zajrzał przez małe ramię
Williego. Jego cień padł na kartkę. Chłopak podskoczył, obrócił się jednocześnie
zasłaniając rysunek ręką. Jednak było już za późno. Zach już to zobaczył.
- Powiem tyle, - wykrztusił, pełen zachwytu, - to jest wspaniałe.
Willie zawstydzony zamknął szkicownik.
- Musisz to pokazać...- zaczął, jednak nagle przypomniał coś sobie.
18