fot. Maja Przybylska
STUDENT Z PASJĄ / Szymon Łożyński
Z mikrofonem na Igrzyska
O
relacjonowaniu zawodów sportowych, zarabianiu dzięki
swojej pasji i trudnościach w dążeniu do bycia najlepszym, z Szymonem Łożyńskim – studentem III roku
dziennikarstwa i komunikacji społecznej – rozmawia Łukasz
Płaczkowski.
Współpracowałeś kiedyś z portalem internetowym Strefa Siatkówki.
Jak udało ci się tam trafić?
Pracę w tym portalu rozpocząłem w czerwcu 2011 roku, czyli tuż
po zakończeniu liceum. Postanowiłem spróbować szczęścia i złożyć
dokumenty na Uniwersytet Kazimierza Wielkiego. Chodziłem do liceum o profilu matematyczno-fizycznym, więc wszystko wskazywało na to, że wybiorę studia ścisłe. Ale nie ma co ukrywać, nie byłem
stworzony do matematyki czy fizyki. Już od lat świtało mi w głowie,
żeby spróbować swoich sił w dziennikarstwie, więc zaryzykowałem.
Jednocześnie postanowiłem złożyć aplikację do Strefy Siatkówki. Od
gimnazjum bardzo mocno interesowałem się sportem. Okazało się, że
było warto.
Dlaczego w takim razie zakończyłeś współpracę z portalem?
Przede wszystkim, zadecydowały o tym względy finansowe. Po tych
dwóch i pół roku współpracy uznałem, że czas, aby pisanie nie tylko
sprawiało mi satysfakcję, ale było też źródłem porządnego zarobku.
Jeżeli praca, którą lubisz, nie daje ci środków utrzymania, to po pewnym czasie przestanie ci sprawiać satysfakcję i frajdę. Mieszkam na
stancji, nie dałbym rady utrzymać się wyłącznie z gratyfikacji finansowej, którą w Strefie Siatkówki otrzymywałem.
Gdzie można znaleźć twoje relacje sportowe?
W wyszukiwarce na YouTube wystarczy wpisać „Szymon Łożyński”.
Na tym kanale są też nagrania moich dotychczasowych komentarzy.
Dlaczego postanowiłeś ruszyć z kanałem tego rodzaju?
Po ponad dwóch latach współpracy z portalem internetowym postanowiłem zmienić coś w swoim życiu, można powiedzieć, zawodowym. Pisanie to naprawdę wspaniała rzecz dla dziennikarza. Jednak nie
chciałem popaść w stagnację, robiąc
jedno i to samo. Nie ukrywam, że
kiedy rozpocząłem studiować dziennikarstwo, moim głównym celem
było i cały czas jest zostanie komentatorem sportowym, ale zdaję sobie
sprawę, że same studia mi tego nie
zapewnią. W dzisiejszym świecie,
w każdym zawodzie pracodawca
wymaga przede wszystkim doświadczenia. Dlatego postanowiłem ruszyć ze swoim kanałem.
– Uwagi pomagają.
Nie trzeba się obrażać,
tylko wyciągać z
nich wnioski, żeby
stawać się lepszym w
przyszłości.
Na czym polegała twoja praca w
portalu?
Na początku to były typowe podsumowania spotkań, relacje z meczów reprezentacji. Za pierwsze
teksty dostawałem bardzo dużo
uwag, ale potwierdza się reguła, że
uwagi, nawet czasami bardzo krytyczne, pomagają. Nie trzeba od
razu obrażać się na to, że ktoś cię
krytykuje, tylko wyciągać z nich takie wnioski, aby stawać się lepszym.
Z każdym tekstem rosła moja pewność siebie. Po dwóch, trzech miesiącach zacząłem pisać przede
wszystkim wywiady. Przygotowywałem zapowiedzi spotkań, reportaże, felietony. Z każdym miesiącem ta praca dawała mi coraz więcej
satysfakcji, coraz więcej frajdy. Nie ma co ukrywać, pod względem
dziennikarskiego pisania nauczyłem się tam więcej niż na uczelni.
12
Mówisz o tym, że fajnie byłoby na
tej pasji zarabiać, ale twój profil
na YouTube wygląda na pracę non-profit.
Zgadza się, nie mam z tego aktualnie żadnych zarobków. Jednak wyszedłem z założenia, że jest to sytuacja podobna do początków mojej
pracy ze Strefą Siatkówki. Tak, jak wówczas nie umiałem zbyt dobrze
pisać tekstów, tak teraz nie umiałem jeszcze zbyt dobrze komentować,
bo nie miałem okazji się tego nauczyć. Na razie jest czas na zdoby-
STYCZEŃ/LUTY 2014