Camerimage / RELACJA
MAN OF TAI CHI (reż. Keanu Reeves, Chiny, Hongkong, 2013)
Keanu Reeves w roli czarnego charakteru? Proszę bardzo! W Man of Tai Chi dostajemy klasyczne elementy azjatyckiego kina sztuk walki zmieszane z nowoczesną
otoczką i innowacyjnymi technikami operatorskimi. Tiger Chen na co dzień jest
kurierem, a po godzinach uczy się tai chi w świątyni za miastem. Jest niezwykle utalentowany i szybko zostaje wypatrzony przez biznesmana z Hongkongu, Donakę
Marka, który żyje w luksusach i organizuje walki na śmierć i życie, oglądane przez
najbogatszych ludzi w Azji. Tiger zostaje zwerbowany i po jakimś czasie zdaje sobie sprawę, że nie tak łatwo będzie się wyplątać z tej „pracy”. Po bydgoskim seansie
odbyło się spotkanie z autorem zdjęć do filmu, Elliotem Davisem, który opowiadał
o współpracy z Keanu Reevesem. Konferencja była bardzo długa, a pytania padały z każdej strony sali. Dowiedzieliśmy się między innymi, że zdjęcia do filmu
trwały 3 miesiące, a przy kręceniu scen walki używano robota z kamerą i zaprogramowanymi ruchami, których żaden operator, kran lub wózek nie byłby w stanie wykonać, co z resztą widać wyraźnie w filmie. Podobne techniki wykorzystywano w Matrixie, ale nie w takiej skali.
LOCKE (reż. Steven Knight, Wielka Brytania, 2013)
Dramat dziejący się w czasie rzeczywistym z Tomem Hardym w roli głównej i… jedynej. No nie do końca, ale tylko on pojawia się na ekranie przez
80 minut trwania filmu. Ivan Locke jedzie autem na narodziny swojego
dziecka. Problem w tym, że jest żonaty, a kobieta, która rodzi dziecko, nie
jest jego żoną. Do tego następnego dnia musi pojawić się w pracy, co nie jest
możliwe ze względu na wyjazd. Uwielbiam obrazy, które koncentrują się na
małej przestrzeni, w tym wypadku na samotnym bohaterze jadącym swoim
autem nocą przez angielską autostradę. Doceniam kreatywność jaką musi
w taki film włożyć reżyser, by utrzymać uwagę widza. Poza genialną rolą
Hardy’ego, którego sposób dawkowania emocji sprawia, że w pełni identyfikujemy się z jego sytuacją, ojca pragnącego zobaczyć swe nowonarodzone
dziecko, i wspólnie przechodzimy kolejne rozmowy z ludźmi, do których
dzwoni. Jeśli lubisz filmy tego typu to polecam Taśmę, Telefon z Colinem
Farrellem albo Pogrzebanego z Ryanem Reynoldsem.
DON JON (reż. Joseph Gordon-Levitt, USA, 2013)
Debiut reżyserski Josepha Gordona-Levitta, który znany był do tej pory wyłącznie ze swych aktorskich kreacji. Grał m.in. w takich filmach jak: 500 dni miłości, Mroczny Rycerz powstaje, Incepcja
czy Looper. Tym razem w potrójnej roli reżysera, scenarzysty i odtwórcy tytułowej roli (w duecie
ze Scarlett Johansson) opowiada o seksie, związkach, a nawet miłości. To bezkompromisowa
komedia, w której kunszt realizacyjny spotyka się z niesłychanym humorem. Jon wiedzie proste,
uporządkowane życie – siłownia, imprezy, kościół, niedzielny obiadek z rodziną i …pornografia,
od której jest uzależniony. Po pewnym czasie spotyka Barbarę, która jest najpiękniejszą dziewczyną, jaką widział, ale na ݕЁ