Wspomnienie
Jest jak Światełko…
Edward Rajszys (1933-2008)
Od 1986 roku w bliskości Świąt Bożego
Narodzenia symboliczny ogień zapalany
w Betlejem przewożony jest do Wiednia,
a stamtąd – dzięki skautom – trafia do
różnych zakątków Europy. Docierając do
Bydgoszczy, odbierany jest również przez
harcerzy zgromadzonych w Akademickim
Kręgu Instruktorskim ZHP im. Janusza
Korczaka przy UKW. Myślą przewodnią,
która patronuje tegorocznej akcji
Betlejemskiego Światła Pokoju jest hasło:
„Odważ się być dobrym”. Osobą, która
przez długie lata wszczepiała kolejnym
rocznikom studentów potrzebę dostrzegania drugiego człowieka był druh Edward
Rajszys – wieloletni opiekun AKI. Mimo iż
nie ma go już wśród nas, pozostał w pamięci
tych, którym towarzyszył w Drodze;
bez względu na to czy były to spotkania
trwające kilka chwil, czy długoletnie
znajomości i przyjaźnie.
Z
naszą Uczelnią związany był
od początku jej istnienia, pełnił
wówczas
funkcję
zastępcy
Komendanta
Chorągwi
ZHP.
Dla
studentów Wyższej Szkoły Pedagogicznej
organizował
obozy
adaptacyjnoszkoleniowe rocznika „0”. – Moje spotkania
i współpraca z druhem hm. Edwardem
mają długą historię – wspomina dr Urszula
Sobkowiak. – Ich początek sięga 1971 r.,
pierwszego obozu dla studentów – harcerzy,
zaczynających swoją pedagogiczną edukację
w ówczesnej Wyższej Szkole Nauczycielskiej
w
Bydgoszczy,
zorganizowanego
w Harcerskim Ośrodku Wodnym w Funce
(aktualnie jest to Harcerskie Centrum
Edukacji Ekologicznej). Druh przyjechał
z wizytą (trochę z wizytacją) na to zgrupowanie[…]. Rok później obozy nabrały
„rozmachu” i stały się ważnym punktem
programu dla wszystkich nowych studentów
[…]. Druh Rajszys przez dwa lata był tu
komendantem, a ja jego zastępcą. Przez
kolejnych 20 lat pełnił funkcję drużynowego,
bezpośrednio pracując z jedną z grup
uczestników. Sprawowałam niełatwą, ale
jakże pasjonującą funkcję komendantki
kolejnych obozów, mając wspaniałą kadrę
i w jej składzie zawsze druha Edwarda.
Składające się na obozową codzienność wyzwania są doskonałą płaszczyzną ujawniania
i rozwijania kreatywności – własnej i cudzej.
Edward Rajszys był tu mistrzem.
10
Dewizą, która przyświecała wszystkim jego
poczynaniom, a którą – jak wspominają bliskie
mu osoby – nieustannie przytaczał i realizował,
były słowa J. Kasprowicza: „Kochałem najlichsze źdźbło trawy i człeka co z losem
się zmaga...”. Hm. Barbara Maklakiewicz,
podkreśla, iż w trosce o doskonalenie się
młodych ludzi, każdego z nich otaczał
szacunkiem, zachęcał do perfekcjonizmu
i „mobilizował do podejmowania wyzwań”.
Obecny opiekun Kręgu dodaje: – Obozy,
organizowane w otoczeniu pięknej przyrody,
miały bogaty program szkoleniowy. Uczestniczenie w zajęciach sportowych i rekreacyjnych, w imprezach o charakterze kulturalnym sprzyjało nawiązywaniu trwałych
przyjaźni. Posiadał dar wykrzesywania ze
studentów zdolności i umiejętności, które
wielu z nich dopiero wówczas odkrywało
w sobie. Dla tysięcy absolwentów Uczelni
Funka jest miejscem pięknych przeżyć,
miejscem ważnym i znaczącym.
Druh Edward był nie tylko wychowawcą,
ale także cenionym wykładowcą. – Choć nie
pracował jako etatowy nauczyciel akademicki,
to jednak – jak wspomina dr Sobkowiak
– zawsze był „nasz”. Jego kontakt ze studentami wzbogacało więc prowadzenie zajęć
z metodyki harcerskiej, organizacji czasu
wolnego oraz socjologii turystyki i obsługi
ruchu turystycznego na Wydziale Pedagogicznym i w Instytucie Geografii.
Przez wiele lat, gdy pełnił funkcję dyrektora
Biura Turystycznego „Gromada”, organizował
krajowe i zagraniczne wyjazdy, w których
studenci również brali udział. Dzięki
nim mieli okazję doświadczyć bogactwa
przyrody i różnorodności kultur, a przede
wszystkim poznać ludzi, którzy zamieszkiwali
odwiedzane przez nich regiony. Wspólny szlak
prowadził najczęściej w Bory Tucholskie,
w góry i na Litwę. W wyprawach – poza
członkami i absolwentami AKI – uczestniczyli
m.in. pracownicy Uczelni. Jednym z nich
jest Iwona Staszewska-Chyła, wieloletni
przyjaciel Kręgu. Wracając pamięcią do
podróży, podkreśla ona, iż składały się na
nie m.in. „cudowne, pełne refleksji spacery
po wileńskim cmentarzu Rossa i w alei
ośnieżonych tatrzańskich świerków…”.
Tereny nad Wilią i Niemnem były dla
Edwarda Rajszysa miejscem szczególnym.
Urodził się w Wilnie i w wieku 12 lat, tuż po
zakończeniu wojny, jako repatriant