FOT. ARCHIWUM ARTYSTKI
8
JS: Zmienił się dyrektor, zmienili się artyści. Cztery statuetki bestselera dla mojej kolekcji okazały się za mało interesujące dla nowych szefów. Ich strata. Ja idę dalej.
DOM
DO: To jest pytanie, które weryfikowane jest w każdej rozmowie z Panią. Polska, Hiszpania, Francja czy Świat? Gdzie jest Pani miejsce na Ziemi? JS: Tam gdzie jestem. Mam silne poczucie dostosowania siebie do miejsc i miejsc do mnie. Dopóki nie mam stałego miejsca, to mam je wszędzie. Wróciłam do St. Tropez po 18 latach bycia wszędzie. Żoliborz i St. Tropez to miejsca gdzie można mnie najczęściej spotkać.
DO: Dom rodzinny – czym jest dla Pani i czy ma Pani pewne rytuały, przyzwyczajenia, które Pani z niego wyniosła. Czy one ograniczają czy wzmacniają Panią jako kobietę? JS: Dom jest dla mnie wszystkim. Jest miejscem powrotu, miejscem spotkań, miejscem gdzie na mnie się czeka i gdzie ja czekam aż moi bliscy wrócą. To stół i obiad z synami. To śpiew ptaków, ktore karmię zimą. Dom to miejsce, w którym czuję się najbezpieczniej i tylko w nim tworzę. Dom to również jest miejsce powrotu dla moich bliskich. To ich azyl i otwarte drzwi. Dom daje silę i moc na całe życie. Nie każdy jednak ma gdzie wracać. DO: Bardzo podoba mi się zdanie, które powiedziała Pani do swoich synów: „ Jeśli znam prawdę, zawsze wam pomogę ". Teraz mając córkę, jest mi ono jeszcze bliższe. Jaka jest relacja Pani z synami? JS: Dużo rozmów, żadnych tabu. Mam dla synów zawsze czas i tyle tego czasu, ile oni potrzebują. To podstawa do porozumienia i zaufania. Jestem gotowa zrobić dla nich wszystko, a oni dla mnie. Teraz role trochę się zmieniły. Ja ich słucham, oni mnie pilnują. DO: Kim są Pani synowie? JS: Moi synowie są przede wszystkim dobrymi ludźmi. DO: Czy Jovan nadal maluje? JS: Jovan jest artystą do bólu. Ma idealny słuch, wyczucie stylu i koloru. Jest również świetnym psychologiem. Chris zajmuje się sztuką. To jego pasja. Biznes ma wyuczony. W domu malują tylko ja i koty.