4
L
U
D
Z
I
E
I
I
D
E
E
nych i uznawanych często przez świeckich i duchownych
współwyznawców za co najmniej dziwne, jeśli nie wręcz
godne potępienia! Nagy, posługując się piórem niby chirurgicznym skalpelem, stara się oddzielić dobro od zła, obalić
rozmaite mity, bajdy oraz uproszczenia, nie ukrywając
tego, co w działalności i codziennej praktyce braci i ojców
jezuitów jest naganne i nie służy chwale Kościoła. Nie
cofa się przed podaniem przykładów pospolitych intryg,
duchowej małości, a nawet przykładów korupcji, jakie
obserwował i odnotował, przechodząc kolejne szczeble
jezuickiego wtajemniczenia. Jako Professus quattuor votorum solemnium, który to tytuł uzyskują jezuici po złożeniu
czterech kolejnych uroczystych ślubowań, pater Nagy
ujawnia, iż tych ślubowań zakonnych jest w istocie pięć
i opisuje dokładnie, na czym polegają.
JAK UWOLNIĆ ŚWIAT
OD JESZCZE JEDNEJ NIENAWIŚCI?
Sądzę jednak, że o wiele bardziej interesuje naszych Czytelników to, co były jezuita ma do powiedzenia na temat
wolnomularstwa, któremu poświęcił kolejnych dwadzieścia
lat swego dorosłego życia. Nagy opisuje dokładnie, niemal
dzień po dniu, jak po przybyciu do Argentyny i podjęciu
tam pracy naukowej, próbował nawiązać pierwsze kontakty
z masonami. Ponieważ mimo wystąpienia z zakonu czuł się
nadal jezuitą, spróbował między innymi zasięgnąć poufnej
rady u swego byłego prowincjała, czyli przełożonego argentyńskich oo. jezuitów, ojca Moglii. Ten nie ukrywał swego
przerażenia pomysłem, który wyjawił mu Nagy i przestrzegł
go przed próbą zbliżenia do masonów, gdyż są to – jak powiedział – „najbardziej okrutni ateiści”, którzy „mogą nawet
zabić, gdy dowiedzą się, iż jest on byłym jezuitą”. „Masoni
mają długie ręce i potrafią zrobić «krótki proces» każdemu, kto nie jest po ich myśli” – oto dosłowna wypowiedź
argentyńskiego prowincjała zakonu.
Jak się dalej dowiadujemy z książki, ojciec Moglia udzielił w końcu byłemu jezuicie zgody na próbę dotarcia do
środowisk wolnomularskich w Argentynie. Pisząc o tym,
Nagy podkreśla, że podejmując decyzję o wstąpieniu do
masonerii, postanowił, iż będzie kierować się intencjami
równie szczerymi i uczciwymi, jak te, które powodowały
nim, gdy wstąpił do zakonu jezuitów. Zastanawiał się nad
tym, czy uda mu się te tak skrajnie przeciwstawne motywacje w jakiś sposób ze sobą pogodzić.
Przykładów zdrady i odstępstwa po obu stronach było
przecież mnóstwo. „Wyrządziło to zarówno Kościołowi,
jak i masonerii wiele szkody” – zauważa Nagy. Autorów
wielu „demaskatorskich” publikacji trudno uznać za wiarygodnych świadków tego, co opisują. Chcąc bowiem, aby
im uwierzono, obrzucają z reguły wszystko, w czym sami
wcześniej uczestniczyli, najgorszym błotem i pomówieniami. Występuje u nich także wyraźna chęć zysku, czyli
materialnych korzyści, które można uzyskać jako zapłatę
P
I
S
M
O
P
R
Z
Y
J
A
C
I
Ó
Ł
Legitymacja masona księdza-jezuity
za popełnione odstępstwo czy zdradę. Osoby tego pokroju – konstatuje Nagy – mogą także liczyć na tani poklask
wśród ludzi, którzy szukają w ich relacjach potwierdzenia
słuszności oraz źródeł swej wynaturzonej nienawiści.
„Gdyby okazało się, że wolnomularze są tak okrutni i pozbawieni skrupułów, jak twierdzi Kościół, to powinienem
liczyć się z tym, że będę zgubiony, oraz że pewnej ciemnej
nocy poderżną mi gardło. Ale przynajmniej będę miał
okazję ich w końcu poznać!” – pisze Nagy. Jeśli jednak
okaże się, że nie są oni a