4. AN EVENING WITH...
Rudess/Morgenstein Project (1997)
Wspólny klawiszowo-perkusyjny projekt Rudessa i Morgensteina zrodził
się zupełnie przypadkowo podczas jednego z koncertów Dixie Dregs
kiedy to padły wszystkie instrumenty oprócz klawiszy Jordana, który
zaczął improwizować. Po chwili dołączył do niego Morgenstein
okraszając dźwięki wygrywane przez czarodzieja swoją perkusją.
Chemia, która się wówczas zrodziła zaowocowała decyzją o nagraniu
albumu kolaboracyjnego w studiu.
Zaczynamy od prawie siedmio i pół minutowego „Don't Look Down”
wytaczającego się z ciszy czymś w rodzaju bulgotania i ryków zwierząt,
przechodząc następnie do uwerurowego melodyjnego i masywnego
brzmienia klawiszy, które dopełnia świetnie zgrana z całością perkusja.
W połowie zwalniamy do świetnego kosmicznego space'u, które
następnie znów przyspiesza – Rudess istotnie musiał w tamtym czasie
robić piorunujące wrażenie na każdym i nic dziwnego, że już wówczas
interesowali się nim panowie z Dream Theater. Jest na tyle
niesamowicie, że niemal słyszy się w nim gitary, a tych nie ma w
nagraniu wcale.Po nim następuje krótszy, bo trwający trzy i pół minuty
„Sloth”, który otwiera warknięcie klawiszy, perkusyjne intro, a następnie
całość rozkręca się do ostrych, basowych tonów instrumentów
klawiszowych, różnego rodzaju przejść o mechanicznym, nieco
egzotycznym brzmieniu pełnym basów i świetnie dopasowanej
WILK KULTURALNY|NUMER 3|KWIECIEŃ 2019|SYLWETKA| STRONA 45