Gene'a Adama w epickiej pozie i z wyraźnym grymasem twarzy
podczas dramatycznej wokalizy. Zmieniło się też pozostałe otoczenie w
pokoju: kufer jest większy i bogato zdobiony, zegar zmienił nieco
kształt, kanapa nabrała bardziej staroświckiego charakteru, a z sufitu
wreszcie zwiesza się żyrandol z płonącymi świecami okalającymi całość
nikłym, mrocznym światłem. Zmieniła się też nieco kolorystyka
dywanika pod kanapą, a drugi z nich zniknął całkowicie ustępując
miejsca solidnej drewnianej podłodze. Znacznie ciekawiej prezentuje
się też charakterystyczne logo grupy, które tym razem zostało mocniej
wpisane między skrzydła demona, który nie nosi już różowej koszuli, a
podarty mundur, zaś na głowie wyraźnie zaznacza się wielka,
szponiasta złota korona. Rewelacja.
Zawartość epki, poza kwestiami brzmieniowymi, pozostała jednak
niezmienna, i tak na „Enter the Realm” znalazło się sześć, a właściwie
pięć bo pierwszy z nich to intro, pełnometrażowych utworów
wczesnego Iced Earth. Zaczynamy od utworu tytułowego, czyli
trwającego niespełna minutowego (bez pięciu sekund)
instrumentalnego intra. Mroczna, akustyczna gitarowa melodia
przywodzi z początku na myśl tykanie kurantowego zegara, by
następnie płynnie wprowadzić i rozwinąć się w ciężkich riffach utworu
„Colors” o marszowym, szybkim tempie i charakterystycznych dla Iced
Earth zagrywkach, które później zostaną jeszcze bardziej rozwinięte, a
tutaj dodatkowo są jeszcze wyraźnie zakorzenione w ówczesnym
thrash metalu. Całości dopełnia świetny wokal Gene'a Adama, który
wówczas dysponował znacznie wyższą skalą głosu, przez co wokale
często dobiegają do wysokich rejestrów, z nieco dziwacznymi jękami
wieńczącymi frazy i demonicznymi krzykami na modłę King
Diamonda, które zresztą można było później także usłyszeć na
debiutanckim pełnym metrażu, notabene zatytułowanym po prostu
„Iced Earth” i wydanym rok później. Po nim wpada kapitalny
„Nightmares” rozpoczynający się od uderzeń piorunów, po czym
przechodzący do mrocznego gitarowego riffu, do którego po chwili
dołącza reszta zespołu. Jest ponownie marszowo i szybko, ale też
WILK KULTURALNY|NUMER 3|KWIECIEŃ 2019|KOSZYK PEŁEN... |STRONA 82