fotele, albo twarde, albo skrzypiące, albo zbyt głębokie. Wyjątkowo lubię ten
krótki moment na granicy światów. Kiedy gaśnie światło i nasz świat, nasze życie
zostało wygaszone, ale jeszcze nie wiemy, co się wydarzy, ani jaki świat objawi się
przed nami. Ten moment, kiedy publiczność milknie i wstrzymuje oddech w
oczekiwaniu na to nowe życie, nowy wszechświat. A potem już przyjemność
podążania za tajemnicą tworzenia i stwarzania, gdy na naszych oczach powstają
ludzie, ich losy i ich świat, gdy doznają spełnienia, walczą albo doznają
głębokiego życiowego zawodu, kiedy nic nie jest tak jak oni i my w ich imieniu
byśmy sobie życzyli. Lubię kiedy ten świat zagarnia mnie całkowicie, wypełnia
i niesie. To się na szczęście jeszcze czasami zdarza w teatrze. (W tym momencie,
ona się włącza i zaczyna mówić dokładnie to co jest w liście równo z nim)
ON i ONA: Najbardziej jednak lubię, kiedy na scenie zjawia się Piękno. Piękno,
które zachwyca i obezwładnia. Takie, przed którym chyli się głowę, otwiera serce
i skupia rozum. To już nie jest takie częste – niemniej zdarza mi się tego
doświadczać. Wtedy czuję, że przepłynęło obok coś większego ode mnie,
od aktorów i pozostawiło mnie w absolutny oszołomieniu. Dziękuję, że mogłam
tego doświadczyć.”
ON: To ty napisałaś ten list?
ONA: Ja.
ON: Żartujesz?
ONA: Nie, niestety nie.
ON: No proszę. Super.
ONA: Chyba niekoniecznie.
ON: Przeciwnie. Bardzo chciałem poznać osobę, która to napisała. Ale teraz…
teraz to się zastanawiam po co tak naprawdę tutaj przyszłaś…
ONA: ( zaczyna zbierać swoje rzeczy ) Zrobiło się bardzo późno, pójdę już.
ON: Nie ma mowy. Dopiero teraz możemy zacząć naprawdę rozmawiać.
ONA: Myślę, że nie. Właśnie tu powinniśmy przerwać. Zamknąć to i zapomnieć,
że to się kiedykolwiek wydarzyło. Za bardzo życie zmieszało się z pracą, a
ty przecież tego nie lubisz.
ON: Ale…
ONA: Dobranoc.
22