Słuchowiska Królowa oranżady | Page 13

MATEUSZ ROGOWSKI: Pewnie wiesz, że Natalia zaktualizowała testament… Chciała więcej czasu spędzać razem… często była milcząca, jakby coś ją gnębiło, ale kiedy pytałem, mówiła, że wszystko jest w porządku… może podskórnie czuła, że coś jej grozi? LUCYNA NOWICKA: Nie wiem… Myślisz, że miała podstawy? MATEUSZ ROGOWSKI: Okropne to… Chciałbym cofnąć czas do wczorajszego ranka, kiedy ją odwiozłem do pracy, mogłem skręcić gdzieś w bok, pojechać gdzie oczy poniosą. Nie sądzisz, że ludzie powinni robić takie rzeczy? Wyrywać takie wyjątkowe chwile z codziennoś ci? Wydrapywać je wręcz z największą determinacją? Żeby potem nie żałować, jak ja żałuję, że się nie zdążyło czegoś razem zrobić… Mieliśmy pojechać do domku, do Spały, to nie tak daleko, a Natalia lubiła to miejsce… Tak rzadko tam jeździła… Nie będzie lekko pojechać tam samemu, bez niej… LUCYNA NOWICKA: Co teraz zrobisz? MATEUSZ ROGOWSKI: O matko, Lucyna. Nie wiem. Nie mam pojęcia. Co zrobię? Muszę się pozbierać najpierw. Teraz wszystko się zmieni… Porozmawiam z Szymonem. Jakiś czas na pewno będzie potrzebował tu wsparcia i pomocy. Potem zobaczę. Przecież nie będę stąd uciekać. Ktoś musi dbać o konie. Póki są... Nie wiem tylko, czy Szymek będzie chciał je nadal trzymać. Jeśli postanowi je sprzedać będę się rozglądał za jakąś inną pracą. LUCYNA NOWICKA: Podejrzewasz kogoś? Policja szuka śladów, ale nic jeszcze nie znaleźli… Może coś wiesz… MATEUSZ ROGOWSKI: Coś ty. O czym ty mówisz? Zupełnie nie wiem, kto to mógł być. Przecież Natalia nawet nie miała wrogów… Tu w miasteczku wszyscy ją lubili, albo przynajmniej szanowali. Tylu ludziom daje pracę, za godziwe pieniądze i w godnych warunkach. Ludzie to cenią. Dobrze wiedzą jak jest gdzie indziej, albo kiedy pół pensji wydajesz na dojazdy do roboty. Po co by mieli ją zabijać? Tylko jakiś prywatny motyw mógłby to tłumaczyć… LUCYNA NOWICKA: No wiem, wiem… to jest tak zupełnie bez sensu, że się nie mieści w głowie… Siedzą chwilę w ciszy, słychać podjeżdżający samochód, otwieranie drzwi i kroki na schodach. SCENA IX Na komendzie, oglądają zapis monitoringu EDEK KOWALCZYK: No i tak jest zwykle przez cały dzień – on wstaje wcześnie, karmi konie i wypuszcza na padok. Tego nie widać na tym nagraniu. Ooo, tu się pojawia w kadrze, później gdy ona wyjeżdża do pracy. Zwykle jest tylko całus na pożegnanie i Rogowski zostaje, zamyka bramę, sprząta teren, podlewa, ogarnia co jest do ogarnięcia. 13