HENRYK KOWNACKI: Nie wiem… nie wiem… ale przepraszam, kto?
IRENA CZARNECKA: Natalia Sianecka, właścicielka fabryki EKOranżady, czy była pana
pacjentką?
HENRYK KOWNACKI: Aaaaa, ona… tak, naturalnie, była.
IRENA CZARNECKA: Na co się leczyła?
HENRYK KOWNACKI: Leczyła? Kto?
IRENA CZARNECKA: Natalia Sianecka, na jaką chorobę cierpiała? Co pan u niej
zdiagnozował?
HENRYK KOWANCKI: Cierpiała na bezsenność i co jakiś czas nawracające epizody
depresyjne.
IRENA CZARNECKA: Czy skarżyła się na jakieś problemy w relacjach z ludźmi? Bała się
kogoś? Unikała?
HENRYK KOWNACKI: Nie. Jedyną osobą, z którą Natalia Sianecka miała problem, była
ona sama.
IRENA CZARNECKA: Czy można powiedzieć, że to były poważne problemy? Poważne
zaburzenia? Czy według pana Natalia Sianecka mogła zostać wyleczona?
HENRYK KOWNACKI: Trudno stwierdzić czy mogłaby zostać wyleczona. Jej
zaburzenia nie były poważne i poza dokuczliwymi kłopotami ze snem, nie zakłócały jej
względnie normalnego funkcjonowania. Umiała sobie radzić z tym co ją dopadało raz na
jakiś czas.
IRENA CZARNECKA: Czy brała leki na stałe?
HENRYK KOWNACKI: Tak. Tak. Brała leki… brała… Odwiedzałem ją raz w miesiącu,
przeprowadzałem konsultację i wypisywałem receptę.
IRENA CZARNECKA: Czy kiedy pan ostatnio u niej był, też wypisał jej pan leki.
HENRYK KOWNACKI: Naturalnie.
IRENA CZARNECKA: A czemu Natalia Sianecka nie przychodziła do pana do
przychodni?
HENRYK KOWNACKI: Zależało jej na dyskrecji. Nie chciała, żeby ludzie w miasteczku
gadali, że właścicielka fabryki jest wariatką. Mój zięć pracuje w tej fabryce. Uznałem
więc, że mogę to dla niej zrobić.
IRENA CZARNECKA: Będę potrzebowała kopię jej dokumentacji medycznej…
HENRYK KOWNACKI: Dokumentacji medycznej… dokumentacji medycznej… Ale co
dokumentacji medycznej?
IRENA CZARNECKA ( wzdycha ciężko ): Będę potrzebowała kopię dokumentacji
medycznej Natalii Sianeckiej.
15