Spring Issue 2012 2012 spring | Page 10

wywiad ciąża. Późna, ale bardzo ważna dla mnie i mojego męża. Na szczęście żyjemy w czasach, gdzie dostępne są badania prenatalne, z których głupotą jest nie korzystać. - Ostatnio coraz popularniejsze są porody domowe, pozbawione przygnębiającej szpitalnej atmosfery. - Muszę przyznać, że zupełnie tego nie rozumiem. Nigdy bym się na taką formę porodu nie zgodziła, bo uważam, że to szpital, a nie dom jest przygotowany do szybkiej interwencji w razie komplikacji, które przecież w czasie porodów również się zdarzają. - Wiedziałaś, że masz tylu fanów w Londynie? - To bardzo miła niespodzianka. - Co sądzisz o nas, Polakach, którzy postanowili na stałe wyjechać z Polski? - Bardzo ich podziwiam, zwłaszcza młodych ludzi, którzy muszą wszystko zostawić i zaczynać tu od początku, bez wsparcia rodziny. To jest naprawdę niezwykłe. Ja nigdy bym się na coś takiego nie odważyła, nie widzę siebie poza Polską. I chociaż przychodzą na mój koncert, podziwiać mnie, to ja powinnam podziwiać ich, bo są bardzo dzielni. - Czy jest coś, co Cię uwiodło w Londynie, czego w Polsce nie ma? - Hinduska kuchnia. Z takich restauracji mogłabym nie wychodzić. Uwielbiam curry i orientalne przyprawy i strasznie żałuję, że nie mamy takich małych budek z hinduskim fast-foodem w Warszawie. - Czego się boisz? - Zastrzyków. Panikuję za każdym razem. Mam też lęk wysokości, z którym postanowiłam się zmierzyć w Londynie. - Jak to? - Obiecałam Michałowi, naszemu klawiszowcowi, że pojadę z nim na London Eye. A ja słowa dotrzymuję. Nigdy wcześniej tam nie byłam, wiem, że nie da się wysiąść w trakcie, więc sama jestem ciekawa, jak sobie poradzę z moim lękiem. - Trzymam kciuki! Dziękuję bardzo za rozmowę. Rozmawiała Małgorzata Mroczkowska  Lejdiz wiosna 2011