KAT-Oddech Wymarłych Światów
Są tematy których po prostu się nie porusza. Są rzeczy o których się nie
mówi. Są ludzie o których istnieniu wiedzą tylko Ci, którzy chcą o nich wiedzieć.
Słowo kluczowe w tych sytuacjach to kontrowersja… Tak samo też jest w muzyce.
Kontrowersja czy to instrumentalna, czy tekstowa narzuca pewne stereotypy i
stwarza grupkę zawzięcie broniącą danego wykonawcy i sypiącą
z rękawa argumentami, że ludzie powszechnie krytykujący dany gatunek są w
wielkim błędzie. Dobrze; najbardziej nietypowy wstęp do recenzji mam już za
sobą, zatem pozwolę sobie przybliżyć najbardziej nietypowego bohatera mych
wszystkich recenzji. KAT… perła w środowisku polskiego metalu, mająca na
pokładzie genialnego wioślarza i kapitana będącego nie tyle wokalistą co poetą.
Poetą, który swe dzieła prezentuje w tak nietypowy sposób, że nie każdy potrafi
zrozumieć fenomen tego zespołu. Osoba o której mówię, to naturalnie Roman
Kostrzewski, który wspólnie z Piotrem Luczykiem stworzył zespół(dziś niestety to
namiastka) uznawany za legendę polskiego metalu. Recenzja, którą dziś piszę to
ocena ich największego dzieła i mojego ulubionego albumu. Oddech wymarłych
światów, bo o nim mowa, to album, który zawsze był dla mnie nie do zniesienia.
I dziś uważam, że do tej muzyki trzeba nie tyle dojrzeć, ale zrozumieć jej przekaz.
Omijając szerokim łukiem pasmo kontrowersji obiecuję, że skupię się głównie na
warstwie muzycznej; a warstwę tekstową omówię ogólnie. No właśnie… teksty,
nie
oszukujmy
się,
Roman
Kostrzewski
jest
osobą
o bardzo specyficznych poglądach. W swoich tekstach, niemal w stu procentach
opiera
się
na
tematach
krytykujących
i kościół i religię. Ale na tym kończę swoją miniopinię, a zainteresowanych
odsyłam
do
zapoznania
się
z twórczością zespołu, bo warto!. Trzeba zaznaczyć, że Romuś jest wybitnym
wokalistą i tekściarzem. Sam identyfikuję się jako jego fan, bez względu na
kontrowersję
wynikającą
z
jego
piekielnych
tekstów
oraz
krzyczącego
głosu!
Co
do
muzyki
to
można
by ją opisać trzema słowami: Metallica, Metallica, i jeszcze raz Metallica.
Dosłownie jedna inspiracja goni drugą. Sęk w tym, że ta inspiracja niesie za sobą
swą oryginalność; nie tyle na rynku światowym, ale na polskim. Piotr Luczyk
wyraźnie upodobał sobie dwie piosenki Metalliki: Welcome Home Sanitarium i