Miejscowość w Beskidzie Sądeckim nad Popradem. Liczy sobie ok.2000 mieszkańców i jest położone na wysokości ok. 400m n.p.m. Co najważniejsze, jest punktem wypadowym w Pasmo Radziejowej (w kierunku zachodnim) i w Pasmo Jaworzyny Krynickiej (w kierunku wschodnim) a do tego znajduję się tylko 16km od domu. Czego chcieć więcej? Chyba tylko pogody do biegania, choć w sumie każda pogoda nadaje się do biegania, a w Rytrze doświadczyliśmy już chyba wszystkiego co może spotkać turystę w górach. Z czasem popularne stało się u nas powiedzenie że Ryterko zawsze cię zaskoczy. Nie bez powodu, ilekroć tam bywaliśmy (a bywaliśmy i bywamy często) warunki były zgoła odmienne. Dostarcza nam to nie lada frajdy z biegania a często uczęszczane szlaki nigdy nie wyglądają tak samo.
Początek naszej przygody z tą miejscówką rozpoczął się jakieś parę miesięcy temu, kiedy to po raz pierwszy wspólnie ruszyliśmy z Mateuszem pobiegać do Rytra. To dzięki niemu w ogóle tam się wybraliśmy i chwała mu za to. Każdy z nas już tam bywał, spacerował ale nigdy nie biegał. Można pokusić się o stwierdzenie że na nowo odkryliśmy tamtejsze szlaki. Ha! I to jak! Od kiedy na dobre zainteresowaliśmy się biegami górskimi poszukiwaliśmy idealnego miejsca do treningów, potrzebowaliśmy górskich szlaków, różnicy wysokości. To wszystko znaleźliśmy właśnie w Rytrze. Wbrew pozorom jest tam duuuuużo kilometrów szlaków i jeszcze więcej nieodkrytych tras. Po prostu idealne miejsce do szlifowania formy. Nie bez powodu wielu świetnych biegaczy pochodzi właśnie z Rytra, między innymi: Henryk Szost – rekordzista Polski w maratonie (zaczynał od biegów górskich), Andrzej Długosz – niekwestionowany król polskich biegów górskich. Zatem, jak tu nie trenować w tak idealnym miejscu?
RYTRO