Jaki to model? Pewnie nikt z decydentów nie byłby w stanie określić jego podstaw, jest to bowiem zwyczajne, często bezrefleksyjne działanie. Tworzy go nie tyle zestaw priorytetów koncepcyjnych, ile raczej realizowanie różnych doraźnych interesów w krótkookresowej perspektywie, często na zasadzie machinalnej rutyny. Realia rozwojowe miasta tworzą się, w rezultacie tego, w praktyce współpracy urzędników (często niskiego szczeble) z różnej maści zewnętrznymi interesariuszami miasta (inwestorzy, deweloperzy, organizatorzy imprez). Mamy więc sytuację, w której doraźné interesy grup biznesowych są ważniejsze od interesów mieszkańców. Pewnie dlatego uchwalane strategie pozostają nienagłośnione, a plany zagospodarowania przestrzennego mają wielkie luki i, generalnie, traktowane jest instrumentalnie, służąc realizacji wąskiego interesu dysponenta przestrzeni, a nie mieszkańców jako wspólnoty.
ProggMag / 2
5
Mam nieodparte wrażenie, że włodarze polskich miast wciąż myślą o mieszkańcach przede wszystkim przez pryzmat kilku wiodących schematycznych kategorii. A to są oni „siłą roboczą” – zasobem dla inwestycji w mieście, który, gdy jest „tania” można się dodatkowo chwalić inwestorom. A to są „elektoratem” – i wtedy trzeba im rzucić kilka obietnic, które zresztą niekoniecznie trzeba potem spełniać. A to są „konsumentami” – i wtedy zrealizowanie paru centrów handlowych na pewno ich zadowoli. A jak są „pracobiorcami” — przyciągnięcie za wszelką cenę inwestorów – wywoła aplauz. Nawet gdy inwestycja zrujnuje środowisko naturalne, zniszczy lokalny biznes, wymusi nadmiarowe inwestycje w infrastrukturę (drogi dojazdowe), zniszczy krajobraz itp. We wszystkich tych przypadkach zapisane w strategiach i planach zasady ZR schodzą na bardzo daleki plan.
A tymczasem miasta takie jak Hamburg (ale też: Sztokholm, Kopenhaga, Oslo, Freiburg i wiele innych) pokazują że zasady ZR mogą być faktyczną praktyką rozwojową; mogą być w centrum wszystkich miejskich polityk i elementem konsensusu z mieszkańcami. W miastach tych bowiem zrozumiano już jakiś czas temu, że o prawdziwej pozycji miasta na współczesnym rynku miast nie decyduje ekstensywny rozwój gospodarczy, ale zasady tzw. smart growth.
W Atlancie rewitalizują stare parki funkcjonalnie, estetycznie i społecznie. Łączą je w sieć BeltLine.
Schemat koncepcyjny Atlanta BeltLine.