Połamany długopis 3/2019 3 numer 2019 r do druku | Page 9
ładnięcia nim był podobny do poskramiania
pełnego gwałtowności ognia. Dzień wpatrywał
się wtedy w nią niczym w obrazek, co często ją
rozpraszało i zmuszało do powtórzenia ruchów
lub wręcz całych układów. W jakiś sposób te
spotkania odmieniły ich życie. Noc często dołą-
czała do paczki Dnia, spacerując z nimi po Ede-
nie i śmiejąc się do rozpuku. Stała się odważ-
niejsza i sama zagadywała dziewczyny, którym
wcześniej jedynie się przyglądała. Mistrz był
zadowolony z jej postępów w nauce,
a rodzice Dnia przestali na niego tak naciskać,
gdy zobaczyli wzrost umiejętności syna.
Dzień turnieju zbliżał się jednak nieu-
błaganie. Noc od rana siedziała jak na szpil-
kach. W południe miała się dowiedzieć, z kim
będzie walczyć w pierwszym etapie. Gdy
dziewczyna usłyszała dzwonek do drzwi, ze-
rwała się z kanapy pędząc do holu. Wyprzedza-
jąc swych rodziców dopadła drzwi i otworzyła
je z rozmachem. Przed nią stał Dzień, który bez
słowa chwycił ją za rękę i wyciągnął na zalaną
słońcem ulicę. Noc krzyknęła do rodziców, by
się nie martwili i by nadal wyczekiwali jej Mi-
strza z nowinami.
Dała się ciągnąć chłopakowi, choć jego
uścisk nie należał do najlżejszych. W ekspreso-
wym tempie dotarli do ich wzgórza. Wtedy do-
piero puścił jej przedramię i usiadł ciężko na
kamieniach, chowając twarz w dłonie. Noc roz-
masowała bolące miejsce, po czym przysiadła
się do chłopaka. Poczekała, aż się uspokoi. Ści-
snęła jego ramię w uspokajającym geście czeka-
jąc na wyjaśnienia, na powód jego wzburzenia.
- Dostałem listę moich przeciwników w
pierwszej rundzie - rzekł w końcu. - Jesteś na
niej.
Noc wstrzymała oddech. Tyle wspól-
nych treningów, wysiłku i godzin spędzonych
na rozmowach miało ich doprowadzić do tego
momentu? Mieli stanąć naprzeciw siebie na
arenie pośród gwizdów rozochoconego tłumu i
przekonać się o miarce swojej siły?
- Nie mamy innego wyboru - powie-
działa w końcu cicho Noc, bezwiednie pstryka-
jąc w mały kamyk znajdujący się pomiędzy ni-
mi. - Żadne z nas nie może narazić się na hańbę
z powodu odmówienia udziału w grze.
9
- Boję się po prostu, że cię skrzywdzę -
wyszeptał Dzień.
Noc uśmiechnęła się do siebie, po czym
opadła na bok, opierając się na ramieniu chło-
paka.
- Damy radę. Zapewne podświadomie
zawsze wiedzieliśmy, że pnąc się na szczyt
w końcu musi dojść do konfrontacji pomiędzy
nami.
Mrucząc coś pod nosem chłopak pode-
rwał się gwałtownie, przez co Noc odskoczyła
zaskoczona. Gorączkowo zaczął przeszukiwać
kieszenie, ignorując przyglądającą się temu
z uniesionymi brwiami towarzyszkę. W końcu
wyciągnął dwa naszyjniki. Każdy z nich miał
metalową zawieszkę - jedną w kształcie słońca,
drugą w kształcie księżyca. Obie zawieszone
były na grubych rzemykach. Dzień niepewnie
wyciągnął ten z ognistą kulą w stronę Nocy.
- Chciałem ci to podarować już jakiś
czas temu, lecz nie miałem odwagi - dziewczy-
na delikatnie chwyciła ozdobę i przejechała
opuszkiem palca po jej powierzchni.
- Jest piękny, dziękuję - przełożyła sznu-
rek przez głowę i pozwoliła opaść błyskotce na
jej obojczyki. Dzień zrobił to samo, a srebrne
koło zabłysło w promieniach słońca.
Przyjrzeli się sobie uważnie. Zdawali
sobie sprawę z powagi sytuacji i zagrożeń czy-
hających na ich przyjaźń. Niewątpliwie następ-
ne dni wypełnione będą bólem fizycznym
i psychicznym oraz karuzelą emocji. Choć nie
wiedzieli czemu będą musieli stawić czoło, nie
zamierzali się poddać. Nie było ważne, kto wy-
gra, a kto przegra. Ważne było to, jak długo
przetrwa ich uczucie i czy będzie z tego coś
więcej?
W końcu nadszedł ten dzień. ,,Gra War-
ta Świeczki’’ już za chwilę miała się rozpocząć.
Noc siedziała w szatni nerwowo zaciskając pię-
ści. Jej mistrz siedział już na widowni, gotowy
na jej pojedynek z Dniem. To oni walczyli
przeciw sobie w pierwszej kolejności. Mimo
tego, że bez względu na przebieg gry nadal po-
zostaną przyjaciółmi, teraz była pełna wątpliw-