Połamany długopis 3/2019 3 numer 2019 r do druku | Page 10

wości. Wzdrygnęła się, gdy drzwi otwarły się ukazując uśmiechniętego lekko Dnia. Zasko- czona zmarszczyła brwi. - Co tu robisz? – spytała wstając. – Nie powinieneś się przygotowywać? - Pomyślałem, że na arenę wyjdziemy razem – powiedział drapiąc się po karku. – No wiesz, jako równi sobie. Noc uśmiechnęła się. Ramię w ramię wyszli na korytarz. U jego wylotu widać było arenę z oczekującym ich niecierpliwie tłumem. Spojrzeli na siebie. Wzmocnili uścisk dłoni i uśmiechnięci ruszyli ku przyszłości. Noc ośle- piona blaskiem słońca zmrużyła oczy… *** Obudziło ją słońce wdzierające się przez okno do jej pokoju. Zaskoczona zmianą otocze- nia, usiadła i rozejrzała się wokół. Na ścianach porozwieszanych było mnóstwo kartek zapeł- nionych chaotycznymi notatkami. Przetarła oczy i przeczesała włosy palcami. Po raz kolej- ny śniła o swoich bohaterach. Ostatnio zdarzało jej się to zdecydowanie zbyt często. Na blacie biurka widoczne były ślady jej wielogodzinnej pracy. Rozrysowane wątki, po- boczne historie oraz portrety postaci czekały, by połączyła je w jedną historię. A jeśli tak przelałaby swój sen na papier? Zdecydowana zasiadła na obrotowym krześle, z szuflady wy- ciągnęła świeżą kartkę. Ołówek też się znalazł. Jakimś cudem, po nocnym pisaniu, wylądował w kubku niedopitej herbaty. Zastanawiała się nad tym, kto miał wy- grać? Kto miał zdobyć wielką sławę i zaszczyty nie tracąc rodzącego się uczucia. I tu pojawił się mały problem. Nie wiedziała, jak zakończyć wątek tak, by wszyscy byli szczęśliwi. Bardzo jej na tym zależało. Byłoby to podstawą do ko- lejnych zdarzeń, więc teraz stanowiło to klu- czową sprawę. był chłopak, z którym chodziła na dodatkowe zajęcia artystyczne. Był niezwykle miły i zaw- sze się uśmiechał. To właśnie on był pierwo- wzorem Dnia. Zawsze chciała się z nim zaprzy- jaźnić, lecz nie miała w sobie tyle odwagi. Za każdym razem tchórzyła, onieśmielona łatwo- ścią z jaką dogadywał się ze swoją grupą. Była pewna, że stanowiłaby tam piąte koło u wozu. Powróciła do pisania. Przynajmniej w fikcyjnym świecie spełniała swoje małe marze- nia. Zdawała sobie sprawę, że życie to nie książka i że żaden niespodziewany zwrot akcji nie pojawi się sam z siebie. Ludzie stawiając czoło przeszkodom nie podejmują ryzykow- nych decyzji, które zawsze okazują się najlep- szym rozwiązaniem. Nieznajomi nie zostają na- gle połączeni nicią przeznaczenia, która scala wszystko i wytycza dla nich całkiem nową dro- gę. Jeśli nie zrobi się tego samemu, nie osiągnie się niczego. Była tego boleśnie świadoma. Nie- którzy po prostu nie potrafią wziąć losu w swo- je ręce. Nagle usłyszała trzask rozbitej szyby. Do jej pokoju wpadła piłka. Zastanawiając się, kto ją wrzucił, wyjrzała na zewnątrz i nagle go zo- baczyła. Pod oknem stał ten, o którym przed chwilą myślała. Z zakłopotaniem uśmiechał się do niej. Mając w głowie wcześniejsze rozważa- nia, postanowiła jednak wziąć sprawy w swoje ręce. To może być jej gra warta świeczki. Lekko zirytowana brakiem pomysłów wstała i podeszła do okna. Tak jak we śnie, mia- ła świetny widok na rozciągający się przy ulicy plac. Wielu uczniów z jej liceum przychodziło tu, by zaczerpnąć świeżego powietrza i w spo- koju porozmawiać ze znajomymi. Wśród nich 10