ANDBIKE.PL
NR 3 / 2014
niedziela, 27 kwietnia 2014
ETAP 3: Otwock
s.
7
POLAND BIKE
M A G A Z Y N
R O W E R O W Y
DBIKE: POMORSCY Z ŁÓDZKIEGO
KLASYFIKACJĘ RODZINNĄ PODCZAS II ETAPU W NOWYM DWORZE MAZOWIECKIM I ZOSTAŁA NOWYM LIDEREM TEJ NIEZWYKLE ISTOTNEJ
Michał: Bardzo ważna, moja mamusia robi same pyszne i zdrowe
potrawy. Ulubione to naleśniki
i łosoś w warzywach.
PBMR: - Rower jest najważniejszy. A pozostałe dyscypliny? Lubicie coś jeszcze?
Mariusz: Wcześniej było wspinanie, ale teraz to kolarstwo tak nam
się porozpychało w życiorysie, że
na nic innego poza turystyką rowerową i kajakową nie ma czasu.
Szymon: W tym momencie rower jest najważniejszym sportem.
Tej zimy polubiłem też bieganie,
po zakończeniu sezonu zamierzam sporo biegać, może nawet
wystartuje w duathlonie lub biegu
ulicznym. Oprócz tego przez 7 lat
trenowałem wspinaczkę sportową, jeździłem na zawody i obozy.
Chciałbym jeszcze kiedyś do tego
wrócić. Marzy mi się również
ukończenie Ironmana i supermaratonu biegowego.
Michał: Lubię koszykówkę, unihokeja, piłkę ręczną i pływanie.
dużego miasta (nie tylko Warszawy) to większa urbanizacja, płoty,
ogrodzenia, teren prywatny wstęp
wzbroniony i przerośnięte poczucie własności miejskich właścicieli
ziemskich skutkujące celowym
niszczeniem oznaczeń, (patrz Wawer), rozsypywaniem gwoździ
(Legionowo, Piaseczno) a czasem
agresją w stosunku do zawodników (bo obok spaceruje mój piesek na przykład) no i wszędobylskie śmieci. Podobnych utrudnień
nie obserwuję w bardziej peryferyjnych i dzięki temu przyjaźniejszych miejscówkach jak Jasienica,
Wąchock, Miedzyrzec, Kozienice.
Ale na ocenianie przyjdzie czas po
sezonie.
Szymon: Nie jestem fanem tras
podmiejskich, wolę lokalizacje
oddalone od dużych miast, np.
Wąchock (o ile nie pada), czy
Międzyrzec Podlaski itp. Z drugiej
strony bardzo podobała mi się trasa w Płocku.
Michał: Najbardziej podobało mi
się w Międzyrzecu i cieszę się że
jest w tegorocznym kalendarzu.
PBMR: - Dlaczego warto jeździć na rowerze? Czy namawiacie swoich znajomych do
tego typu aktywności? Co daje
jazda na rowerze?
Mariusz: Oj można by długo
wymieniać zalety wspólnego rowerowania zarówno na sportowo
jak i turystycznie. U nas poza
tymi oczywistymi kolarstwo jest
wspaniałym spoiwem międzypokoleniowym, polem wolnym od
konfliktów, o które tak łatwo miedzy ojcem a dorastającymi synami,
omawiając starty nasze czy innych
kolarzy doskonale się rozumiemy
i czujemy podobne emocje. A znajomych oczywiście wyciągamy na
wycieczki i czasem na zawody.
Dłuższe wyprawy to już jednak
domena wypróbowanych przyjaciół i kompanów tu nie lubię eksperymentować.
Szymon: Jasne, że warto. Rower
jako środek transportu w mieście
jest najtańszy, najszybszy i najbardziej ekologiczny ze wszystkich
sposobów komunikacji. Do tego
można spędzać wakacje w siodełku – „sakwiarskie wyprawy to
coś świetnego. A jako sport rower
daje mnóstwo adrenaliny i satysfakcji, oczywiście jeśli ktoś lubi
rywalizację. Czy namawiam moich znajomych do rowerowania?
Cóż jednych nie trzeba namawiać,
a drudzy czyli moi koledzy z klasy
to 100% piłkarze, których do roweru raczej przekonać się nie da.
Michał: Oczywiście że warto. Daje
mi to dużo przyjemności, ale nie
mam kogo namawiać, bo moi koledzy też jeżdżą na rowerze.
PBMR: - Kto zajmuje się Waszymi rowerami na co dzień?
Dbacie o swoje dwa kółka?
Mariusz: Przy turystycznych ro-
werach wszystko robię sam, ale
wyścigówki to zupełnie inne grupy sprzętowe i tu znajomość z dobrym mechanikiem rowerowym
jest nieoceniona. Zdarzało się, że
Andrzej Liwiński lub Marcin Rawicki, nasi zaprzyjaźnieni łódzcy
serwisanci ratowali nas w trudnych sytuacjach przed zawodami.
Szymon: Staram się robić jak najwięcej sam przy swoim sprzęcie,
ale nie jestem zbyt dobrym mechanikiem i często kończy się to
pomocą taty. Wszystkie bardziej
skomplikowane naprawy w rowerach startowych robimy w serwisie.
PBMR: - Kolarska dieta. Jest
ważna? Zwracacie uwagę na
to co jecie na co dzień? Macie
ulubione potrawy?
Mariusz: Od rozpoczęcia treningów nieco bardziej nadzoruję wagę
i mam dobre usprawiedliwienie
dla swojego łakomstwa na słodycze, bo przecież musze zwiększać
zapasy glikogenu. Jestem wszystkożerny więc nawet przedmaratonowy makaron mi się nie przejada.
Ewa: Tu to mogłabym się wypowiedzieć. Oczywiście, że jest ważna
i dlatego ja się nią zajmuje, ciepła
owsianka z olejem lnianym i bakaliami na śniadanie to podstawa.
Szymon: Dzięki mamie wszyscy
odżywiamy się bardzo zdrowo, na
pewno to się liczy, w końcu na parówkach i chipsach nie da się daleko zajechać.
MYŚLAŁEM
ŻE NIGDY
NIE BĘDĘ JUŻ
JEŹDZIŁ WIĘCEJ NIŻ NA
STUDIACH,
GDY DOJEŻDŻAŁEM NA
WYKŁADY 17
KM W JEDNĄ
STRONĘ.
PBMR: - Rower górski, czy
szosowy? Który wybieracie?
Dlaczego?
Mariusz: A czemu taki mały wybór? A rower wyprawowy, enduro
czy szybki crossowy? Gdyby nie
ograniczenia lokalowe miałbym co
najmniej 5 rowerów, a tak są tylko 3 i niestety nie ma wśród nich
szosówki, czego naprawdę żałuję.
Może jak Michał zostanie mistrzem świata, to kupi nam duży
garaż z jakimś małym domkiem
i wtedy poszalejemy.
Szymon: W tym momencie mam
tylko górski i miejski. Jeśli miałbym mieć szosówkę, to tylko do
treningu. Nie pociąga mnie ściganie na szosie.
Michał: Ja chyba rower górski, bo
moim zdaniem w mtb jest mniej
cwaniakowania i więcej się dzieje.
PBMR: - Ulubiony kolarz? Kibicujecie komuś wyjątkowo?
Mariusz: Kiedyś na kapslach
wypisywałem nazwiska Szurkowskiego i Szozdy. Dziś z ogromną
sympatią przyglądam się młodej
gwardii szosowej i mtb, obserwuje
też postępy jeżdżącego z nami na
PB w zeszłym roku Patryka Piaseckiego. Miło patrzeć jak radzi sobie
zawodnik, który wkładał mi 30
minut przeciętnie na każdym dystansie Maks.
Szymon: Oczywiście wszyscy
Polacy w szosowych i mtb proteamach. Oprócz tego z szosowców
bardzo cenie Sagana za różne zabawne akcje z jego udziałem, Quintanę za to że dokonał niemożliwego czyli ze slumsów wyrwał się
do światowego ścigania i Nino
Schurtera za niesamowitą wręcz
siłę i wszechstronność.
Michał: Moi ulubieńcy z szosy to
Sagan, Quintana, Contador i Bouhanni. W mtb Absalon i Schurter.
PBMR: - Kolarska ciekawostka. Było coś szczególnego
podczas wyścigów LOTTO
Poland Bike Marathon, co
wspominacie do dziś?
Mariusz: Tu mamy wspólne odpowiedzi – Wąchock 2013 a dla
mnie szczególnie widok mojej
żony kończącej ten błotno powodziowy Armagedon, gdy normalnie potrafi objechać pół lasu, żeby
ominąć jakąś małą kałużę. Do tego
bycie dekorowanym przez samego
Ryszarda Szurkowskiego to zdecydowanie więcej niż mógłbym się
spodziewać.
PBMR: - Jakie znaczenie ma
dla Was klasyfikacja rodzinna
LOTTO Poland Bike Marathon?
Chcecie ją wygrać? Jaki jest
cel rodziny Pomorskich w tym
sezonie?
Mariusz: W tym roku to główny
rodzinny cel, rok temu byliśmy na
trzecim miejscu w tym roku dzięki
postępom Szymka widzę szanse na
nawiązanie rywalizacji z rodzinami Lachów, Kuszmidrów, Petryszynów czy Wachników, których
serdecznie przy tej okazji pozdrawiamy.
Ewa: Kibicuję moim chłopcom
z całego serca.
Szymon: Chcielibyśmy ją wygrać
i postaram się mieć w to jak największy wkład.
Michał: Oczywiście chcemy wygrać, ale przeciwnicy nie oddadzą
nam jej za darmo, nasz cel to przyjemność i walka do końca.
PBMR: - A jeśli chodzi o Wasze
starty indywidualne i klasyfikacje w kategoriach wiekowych?
Mariusz: Przez ten niesamowicie
rosnący poziom rywalizacji moje
starty przypominają mi gonienie
króliczka, w zeszłym roku byłem
trzeci w M4, a w tym patrząc na
wyniki rywali sukcesem może okazać się pierwsza dziesiątka, dlatego
bardziej skupiam się na poprawianiu ratingów niż na konkretnych
miejscach – one lepiej pokazują dystans do liderów.
Szymon: Chcę utrzymać się na podium w M1 na dystansie Mini.
Michał: Ja usiłuję wygrać swoją kategorię.
PBMR: - Tego oczywiście życzymy. I tradycyjnie – połamania kół!