Odgłosy z Cieszkowianki | Page 16

Zawartość solidnego, dużego pudełka gry Santiago, z szalonymi rolnikami na jego wierzchu, wygląda zachęcająco. Sama gra wymaga myślenia. Czasem trzeba się było zdecydować, czy łączyć siły z innym graczem, gdzie budować plantacje. Im dłużej grałam, tym więcej rozumiałam. Musiałam też nabrać wprawy przy liczeniu punktów. 3gnieszka Borowska, kl.4c Santiago – gra planszowa Santiago nie jest grą, w której wygrana zależy od rzutu kostką i przesuwania pionków o wyrzuconą liczbę oczek. Już zawartość solidnego, dużego pudełka, z szalonymi rolnikami na jego wierzchu wygląda zachęcająco. W środku znajdują się: mocna plansza; kolorowe małe kostki, czyli rolnicy; kolorowe patyczki, czyli kanały nawadniające; palmy; banknoty; pionek źródła wody; żetony plantacji i budowniczego kanału. Całość, nawet wnętrze pudełka, jest bardzo barwna. Moim pierwszym wrażeniem było to, że gra będzie trudna. Zaczęłam od uważnego czytania instrukcji. Spodobał mi się cel gry. Gracze uprawiają na plantacjach banany, arbuzy, kokosy, paprykę i winogrona. Jak jednak wiadomo, nic nie urośnie bez wody. Mamy pion oznaczający źródło wody i on