Ostatnio dużo było słychać o nowym teleskopie Jamesa Webba , który ma za zadanie zajrzeć do najdalszych zakątków wszechświata , abyśmy mogli zrozumieć początki jego istnienia . Stanowił on historyczne osiągnięcie , ponieważ nigdy jeszcze nie wypuściliśmy tak wielkiego teleskopu świetlnego w przestrzeń kosmiczną .
Jednak to nie był największy teleskop , jaki kiedykolwiek skonstruowano . W 2017 roku pewna ekipa naukowców po raz pierwszy “ sfotografowała ” czarną dziurę , odległą o 54 miliony lat świetlnych od ziemi . Aby ująć tak tyciutki obiekt , naukowcy musieli zsynchronizować razem ze sobą najpotężniejsze teleskopy z Ameryki Północnej i Południowej , Europy , Antarktydy oraz Grenlandii , aby stworzyć jedną wielką sieć teleskopów wielkości całej kuli ziemskiej .
Na tym naukowcy nie poprzestali . Dotychczas większość teleskopów badała fale elektromagnetyczne , czy to światło , czy radio albo mikrofale . Natomiast istnieje coś jeszcze subtelniejsze i trudniejsze do wyłapania niż światło z krańców wszechświata . Ta rzecz to fale grawitacyjne . Z teorii względności Einsteina , wiemy , że jakakolwiek masa odkształca wokół siebie czasoprzestrzeń . Im większa będzie to masa , tym większe okaże się zakrzywienie . W sytuacji gdy dwa niesamowicie masywne obiekty , takie jak czarne dziury , poruszają się ruchem przyspieszonym , wydzielają one energię w postaci fal , które marszczą i rozchodzą się w czasoprzestrzeni . Najczęściej taki fenomen wiąże się z dwoma czarnymi dziurami orbitującymi wokół siebie albo co nawet lepsze , łączącymi się .
Jednak , badanie fal grawitacyjnych jest niesamowicie trudnym zadaniem , a szkoda , bo poznanie tego zjawiska bliżej i zbadanie najstar-