(Ponowny) Początek, czyli Fryderyki 2019
Tak więc Państwo Fryderyk – w liczbie 1300 artystów, dziennikarzy, krytyków, kompozytorów, producentów – postanowili m. in. sześciokrotnie docenić Dawida Podsiadło, który po raz kolejny udowodnił całej polskiej branży muzycznej, że można inaczej. Jego zwycięski album to nie tylko dzieło pełne wspaniałych tekstów i dobrej muzyki, ale też geniusz wizualny (również doceniony) i marketingowy. Sukces marketingowy nie z powodu ilości sprzedanych płyt (kto je teraz kupuje), ale z powodu dwóch niesamowicie udanych – i praktycznie w całości wyprzedanych – tras koncertowych po Małych i Dużych Miasteczkach. Panie Dawidzie, chapeau bas, pięknie to Pan zrobił.
Ale wracając do początku – sztuki nie można zmierzyć, dlatego prosto jest z decyzjami Państwa Fryderyk polemizować. I polemizować można z Debiutantem Roku – Tulią. Z jednej strony, mamy do czynienia z czymś „innym” niż pozostali faworyci. Muzyka ludowa Tulii to w końcu nie produkt oparty na schematach i stereotypach jak „My Słowianie”, albo autoironiczny hymn „Koko koko”. Ale z drugiej, dlaczego nie postanowiono docenić prawdziwej debiutantki – Roksany Węgiel? Czy jej wiek i zwycięstwo na Młodej Eurowizji, połączone z bardzo dobrze napisaną i zaśpiewaną flagową piosenką, to za mało?
Sztuki – z natury – nie można zmierzyć. Dlatego właśnie przekorny (z natury) człowiek próbuje tę sztukę sklasyfikować. I właśnie to wielkie Mierzenie i Klasyfikowanie odbyło się w miniony weekend już po raz dwudziesty piąty – Pan (Pani? Państwo?) Fryderyk kolejny raz przekazał Polakom, jakiej muzyki powinni byli słuchać w ubiegłym roku.
10