Natomiast pracy było dużo , toteż i ciężko było myśleć o kolejnych wyprawach , jako i ustalone zostało , że potrzebne jest lepsze przygotowanie . Kolejne dni minęły pod hasłem naprawiania niewielkich usterek , jakim udało się wystąpić po przejściu olbrzymiej wichury , w końcu wszystko wyglądało , jakby nic nigdy nie miało miejsca , a w głowach naszych zapanowała chwilowa sielanka . Połową sierpnia odbył się oczekiwany od dawna wyjazd po zaopatrzenie . Co kupione zostało : drugi zestaw nadajnika i odbiornika , w celu zachowania płynności transmisji , jak i pozwolenia na większą mobilność w terenie . Ponadto zakupiony został zestaw przenośnych lamp elektrycznych , pozwalających na przymocowanie się do plecaków . Dodatkowo pozyskaliśmy dwie strzelby , wraz ze stosownym zapasem amunicji , wszystko to dzięki uprawnieniom myśliwskim posiadanym przez Williama Aitona , szczęśliwie jednak każdy z nas potrafił się nimi posługiwać w stopniu , co najmniej , dającym możliwość do bezpiecznego i praktycznego użytku . Czy sądziliśmy , że jesteśmy całkowicie gotowi na wszystko , co możemy spotkać ? Nie można takiego zdania uznać ponad wszelkie wątpliwości , jednak na pewno czuliśmy się o wiele raźniej , niż poprzednio , wiedząc , że gotowi jesteśmy podjąć każde wyzwanie , jakie może zostać nam jeszcze rzucone .
Do końca miesiąca miały miejsce jeszcze dwie drobne wyprawy , mające na celu przede wszystkim sprawdzenie , czy w niczym nie ma żadnej usterki . Tego czasu również ja , po raz pierwszy w moim długim już życiu , zawitałem do puszczy na głębokość przekraczającą kilka metrów od jej granic . Przyznam , że było to wrażenie , którego do końca dni moich nie zapomnę . Gdy obróciwszy się , nie widziałem już poza innymi drzewami , poczułem , jakbym znalazł się w innym świecie . Nigdy wcześniej tak mocno nie widziałem małości człowieka , wobec otaczających go sił . Nie sposób jednak odmówić temu otoczeniu dziwnego piękna . Rzędy ciemnych drzew , z pniami zarośniętymi najfantastyczniejszymi kreacjami stworzonymi z różnych pnączy . Szelest zalegających z zeszłych lat liści , pod moimi stopami tworzył barierę chroniącą mnie przed światem zewnętrznym . Zawsze widoczne światła , dobiegające naraz zewsząd i znikąd , patrzące się na mnie z niejakim zainteresowaniem , zaciekawione kto nowy odwiedził ich dom i czego tu szuka . Wprawiło mnie to w istne zaniemówienie . Towarzyszący mi Rudolf , widząc jak zapatrzony w otaczające mnie piękno jestem , zaczął prowadzić krótki obchód .
Spędzone tam minuty , śmiało określić mogę , jako jedno z najbardziej niesamowitych zjawisk jakie w życiu doznałem . Nigdy nie odczułem takiego zamieszania bodźców . Poczucie absolutnej samotności , wraz z poczuciem bycia stale obserwowanym , jak i poczucie wewnętrznego spokoju , obok strachu z każdym wykonywanym krokiem , tworzyły naprawdę szalone kombinacje w mojej duszy . Tego momentu przekazane mi zostało od kompana mojego , że puszcza ta jest odbiciem nas i tego co czujemy , lub uważamy , gdy znajdujemy się w stresie , będziemy czuć wzrok tajemniczych istot . Rzekomo nasza percepcja zależy w głównej mierze od nas samych , a strachy i niepokoje są w stanie zniknąć , gdy wygramy z nimi stałą walkę odbywającą się w naszych głowach . Sam jednak wraz z ilością czasu spędzonego tam , odczuwałem pogłębiające się obawy , co zmusiło nas do ochoczego wyjścia , a więc z walką tą musiałem sobie nie radzić poprawnie , uspokoiło mnie jednak stwierdzenie , że każdy tak miał , a jest to kwestia tylko i wyłącznie praktyki .
Póki co jednak żadna poważniejsza wyprawa od czasu pamiętnej w towarzystwie nowiu i wiatru się nie odbyła , czy nam było to podyktowane strachem , czy też oczekiwaniem na dogodniejszą okazję , to ciężko stwierdzić , jednak tak właśnie wyglądała nasza rzeczywistość . Coraz szybciej nadchodziła do nas jesień , a osobliwości związane z puszczą Dòrainn pojawiały się w dość dużej częstotliwości . Coraz częściej widziana przez nas była zagadkowa para zwierząt , światła tańczyły coraz częściej i coraz intensywniej . Kolejny wirujący miraż na nocnym niebie może i nie wywoływał na nas już takiego wrażenia , jednak zdecydowanie wzbudzał konsternację , dlaczego dzieje się to coraz częściej i mocniej ? Nie potrafiliśmy na to pytanie znaleźć odpowiedzi . Pod taką właśnie flagą upłynęły nam wrześniowe dni , ziemia , rozmokła od częstych deszczy , trzymała nas przy sobie , nie pozwa-