15
ulubionych kuchni nie zdarzają się codziennie) a wejściem do galerii handlowej. Nieznajomy stał sobie jak gdyby nigdy nic, wydawałoby się, obserwując ludzi. Kiedy przechodziliśmy obok niego, najedzeni i szczęśliwi, postanowił nas zatrzymać. Wytłumaczył, że dziewczyna, z którą miał iść do kina, rozchorowała się, a on nie ma co zrobić z biletami. Powiedział, że jeśli nie mamy planu na najbliższe 2-3 godziny, może je nam sprezentować. Muszę przyznać, że ja, która zawsze uważałam się za osobę ufną, wierzącą w dobro świata, patrzyłam na niego, myśląc, czy na pewno nie jest to jakiś żart. Zaproponowaliśmy mu oddanie choć części kosztów, ale nie zgodził się na to. Wręczył nam bilety, tłumacząc, że jemu i tak się nie przydadzą, pożegnał nas i po podziękowaniach odszedł. Jak sie okazało, moje obawy były zbyteczne, żartem to nie było, a my obejrzeliśmy najnowszą część Avengersów tylko dzięki uprzejmości tego mężczyzny. Film naprawdę nam się podobał, a nasze nastroje były jeszcze lepsze, niż na początku dnia.
Mój ulubieniec prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy, ile przyjemności sprawił dwójce nastolatków. Nie wie, że dał nieznajomemu prezent na osiemnastkę. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że utwierdził pewną dziewczynę w przekonaniu, że kiedy my komuś pomagamy, dobro do nas wraca. Liczę jednak, że kiedy patrzy w lustro, czuje się bardzo dobrze z samym sobą i jest z siebie dumny. Dobry uczynek, zaskakujący gest bez wątpienia zaowocuje czymś wspaniałym w jego życiu. Pewnie nigdy go już nie spotkam. Niestety nie zapytałam choćby o imię, więc nawet w ten sposób nie wyróżnię go z tłumu. Jednak jako jego nowa fanka chciałabym mu serdecznie podziękować. Bo udowodnił, że warto.
Julia Iwanicka
D z i e n n i k A r b u z a