My first Magazine Mozaika Obrzańska 1/2017 | Page 23
formalności, tzn. czy dobrze
wyrobiliśmy wizy, paszporty oraz
oficjalne zaproszenia. Przed oczyma
wciąż mieliśmy potężnego
ciemnoskórego policjanta z
amerykańskich seriali, który
przyczepi się jakiegoś szczegółu
i wtedy w Kanadzie spędzimy
więcej czasu, lecz w tym wypadku,
oczekując na deportację, zwiedzimy
niewiele.
Nasza droga prowadziła
do Poznania, gdzie przeszliśmy
odprawę (niektórzy pierwszy
raz w życiu) i skąd polecieliśmy
do Warszawy. Ten krótki, zaledwie
półgodzinny lot, był rozgrzewką
przed podróżą transatlantycką,
która trwała ponad osiem i pół
godziny. Lecieliśmy jednak
PLL „Lot”, a to oznacza pewien
standard podróżowania.
Dreamliner zrobił wrażenie nawet
na tych spośród nas, którzy
są już „weteranami” tego typu
środków transportu. Wylatując
po południu ze stolicy Wielkopolski,
wieczorem startowaliśmy
w kierunku Kanady, by dotrzeć
do Toronto zaledwie cztery godziny
później (proszę pamiętać o zmianie
wskazówek o sześć godzin).
Po wyjściu z samolotu
zobaczyliśmy inny świat,
który potrafiliśmy porównać tylko
do „wessania” nas w film „Kevin sam
w domu” lub grę komputerową
„GTA”. Toronto powitało nas twarzą
strażnika granicznego, który
idealnie odpowiadał naszym
najczarniejszym wyobrażeniom.
Okazało się jednak,
że na lotnisku poszło sprawniej
niż się spodziewaliśmy i po chwili
poznaliśmy już
23
mozaika
obrzańska