Memoria [PL] Nr 89 | Page 22

i niewypowiedzianym przekonaniem, że są nierozsądni, mają urojenia, są religijni lub wszystko naraz. Często, gdy zostaną tak zaszufladkowani, przestajemy słuchać ich obaw lub rozpoznawać je. Musimy zaakceptować fakt, że nie każdy przyjmuje temat kresu życia ze spokojem

i akceptacją, a prawie wszyscy boją się dać oszukać i pragną jasnej i współczującej komunikacji ze strony lekarza.

Jak piszą Leah Rosenberg i David Doolittle, lekarze opieki paliatywnej w Massachusetts General Hospital, „musimy być gotowi tolerować i wspierać zróżnicowane wybory

i doświadczenia dotyczące kresu życia naszych pacjentów, które często są tak samo pełne napięcia i wyjątkowe, jak życie, które prowadzili”17.

Leo Alexander, który badał zbrodnie popełnione przez niemieckich lekarzy pod rządami nazistów i pełnił funkcję doradcy

w procesach norymberskich, pisze

o subtelnych zmianach w postawie lekarzy, które wynikały z początkowo „drobnych kwestii”, a doprowadziły do masowej eksterminacji milionów ludzi:

Jakiekolwiek rozmiary ostatecznie przybrały te zbrodnie, stało się oczywiste dla wszystkich, którzy je badali, że zaczęły się od drobnych kwestii. Te drobne kwestie na początku były jedynie subtelną zmianą akcentu

w podstawowym nastawieniu lekarzy. Zaczęło się od zaakceptowania postawy, podstawowej w ruchu eutanazyjnym, że istnieje coś takiego jak życie niegodne przeżycia. Ta postawa na wczesnym etapie dotyczyła jedynie osób ciężko i przewlekle chorych. Stopniowo sfera tych, których należało zaliczyć do tej kategorii, została poszerzona, aby objąć osoby społecznie nieproduktywne, ideologicznie niepożądane, rasowo niepożądane i w końcu wszystkich nie-Niemców. Ważne jest jednak, aby zdać sobie sprawę, że nieskończenie małą, zaklinowaną dźwignią, z której cały ten trend umysłowy czerpał swój impuls, była postawa wobec chorych nienadających się do leczenia1

Alexander jest przekonującym zwolennikiem argumentu „równi pochyłej”, jednak jego wyjaśnienie powinno rzucić wyzwanie tym

z nas, którzy żyją w świecie po Norymberdze, aby nie porzucali całkowicie tej równi

w obawie przed niekontrolowanym zsuwaniem się, ale raczej przypomnieli sobie względną łatwość, z jaką zobowiązania do „opieki” i „leczenia” zdradzono z powodu niepowodzenia ze strony pracowników służby zdrowia w rozpoznaniu i działaniu zgodnie

z własną moralnością. Jak napisała jedna

z niemieckich pielęgniarek: „Czułam, że zabójstwa były czymś złym […] Robiłam to, co mi kazano, ponieważ uważałam to za swój obowiązek, który zlecał mi mój przełożony”19.

Małe kroki w kierunku popełniania okrucieństw, podejmowane niezachwianie

w imię „obowiązku” wobec zawodu przypominają mi o niebezpieczeństwach dogmatycznego, bezrefleksyjnego przestrzegania wytycznych i protokołów, które leżą u podstaw współczesnego zawodu medycznego. Nawet zasady tak wartościowe

i rutynowo niepodważalne jak autonomia pacjenta, świadoma zgoda i opieka skoncentrowana na pacjencie mogą stać się szkodliwe, jeśli przestaniemy oceniać, czy nasze działania w służbie tym zasadom przynoszą dobro czy szkodę.

Jedną z kluczowych osobistych odpowiedzialności, jaka została mi narzucona jako młodemu lekarzowi, jest rozwijanie zdolności rozeznania i osądu w zakresie dostosowywania moich działań i interwencji jako medyka do nadrzędnych celów medycyny.

W warunkach intensywnej terapii nakaz Hipokratesa – „wyleczyć czasem, przynosić ulgę często, pocieszać zawsze” – staje się szczególnie znamienny. Poprzez przemyślaną, ciągłą ocenę naszych działań jako agentów moralnych możemy zacząć rozumieć, w jaki sposób nasze pochodzenie zarówno uzasadnia, jak i zaciemnia nasze wartości

i przekonania na temat życia, śmierci

i umierania, a także naszą rolę jako lekarzy

w opiece i leczeniu nawet w obliczu śmiertelnej choroby.

Praktycznie rzecz biorąc, obecny system edukacji medycznej musi zostać ulepszony

o odpowiednie przygotowanie lekarzy do prowadzenia współczujących i skutecznych rozmów na temat kresu życia. Edukacja medyczna musi traktować tę umiejętność jak każdą inną podstawową kompetencję, taką jak zakładanie centralnego cewnika lub wybór odpowiedniego środka uspokajającego20. Na szerszym poziomie zasad musimy opracować standardy komunikacji pacjent-lekarz na temat preferencji dotyczących opieki paliatywnej, które są możliwe do wykonania, skalowalne i oparte na dowodach, a także ustanowić struktury niezbędne do wspierania wszelkich podejmowanych decyzji21.

W drugim tygodniu mojej pracy na OIOM-ie mój pacjent, były profesor języka angielskiego, zmarł. Jego żona i dzieci byli przy nim. Na ścianie nad szpitalnym łóżkiem ktoś przykleił cytat jego ulubionego poety, Rabindranatha Tagore: „Chmury napływają do mojego życia, nie po to, by przynieść deszcz lub zwiastować burzę, ale by dodać koloru mojemu niebu o zachodzie słońca”.

=====

Yuntong Ma była stypendystką FASPE Medical Fellow w 2017 r. Obecnie jest adiunktem na University of California San Francisco

i lekarzem w San Francisco VA Medical Center. Ukończyła Washington University School of Medicine w St. Louis w 2017 r.

17 Leah Rosenberg and David Doolittle, Learn and Live?: Understanding the Cultural Focus on Nonbeneficial Cardiopulmonary Resuscitation (CPR) as a Response to Existential Distress About Death and Dying, “American Journal of Bioethics”, 17(2) (2017): 54-55.

22