formę zadawania pacjentom pytań, takich jak: „Czy chcesz, żebym uderzał w twoją klatkę piersiową lub włożył ci rurkę do gardła, żeby pomóc ci oddychać?” Nawet gdy pacjenci odmawiają heroicznych lub inwazyjnych środków resuscytacyjnych, stają przed wyzwaniem podjęcia decyzji dotyczących oszałamiającego dla nich zakresu innych interwencji medycznych.
Badania obserwacyjne udokumentowały, że lekarze zadają konkretne pytania, takie jak: „Czy życzysz sobie kroplówkę z insuliną?” „Jeśli wyłączymy kroplówkę z insuliną, czy możemy nie sprawdzać poziomu cukru we krwi?” i „Czy nadal życzysz sobie antybiotyki, nawet jeśli nie będziemy wykonywać badań laboratoryjnych?”14. Chociaż podejście to jest zgodne z zasadami świadomej zgody
i autonomii pacjenta, nie uwzględnia faktu, że większość pacjentów i rodzin nie ma podstaw do podejmowania takich decyzji i pozostawia ich z odpowiedzialnością za końcowe rezultaty, które miałyby miejsce niezależnie od ich decyzji.
W transformacji medycyny z paternalistycznej na skoncentrowaną na pacjencie lekarze zmagali się z określeniem granicy między tym, gdzie kończy się ich kliniczne podejmowanie decyzji, a zaczyna autonomia pacjenta.
W eseju opublikowanym pośmiertnie w New England Journal of Medicine (NEJM) Franz Ingelfinger, były redaktor NEJM, który zmarł na raka przełyku, opisał, czego oczekiwał od swoich lekarzy u kresu swojego życia, a co może pomóc nam zacząć zajmować się tymi kwestiami.
Napisał: „lekarz, który po prostu rozkłada przed pacjentem szereg towarów do kupienia
i mówi: »Wybieraj, to twoje życie«, […] nie zasługuje na nieco nadszarpnięty, ale wciąż zaszczytny tytuł lekarza”15. Dlatego my, jako lekarze, powinniśmy rzucić sobie wyzwanie, aby uznać, że autonomia pacjenta nie jest synonimem niekończącego się wyboru,
a przerzucenie ciężaru podejmowania decyzji
z nas na naszych pacjentów lub ich rodziny nie jest opieką skoncentrowaną na pacjencie. Zwłaszcza w odniesieniu do opieki paliatywnej, dane sugerują, że niektórzy pacjenci wolą bardziej ukierunkowany na lekarza proces podejmowania decyzji16. Znaczący krok w kierunku tego, by stać się lepszymi lekarzami dla pacjentów u kresu ich życia może zacząć się od aktywnego rozpoznawania preferencji pacjentów dotyczących tego, czy chcą otrzymywać zalecenia dotyczące podtrzymywania życia. Nie jest to wyrzeczenie się odpowiedzialności, ale raczej podejście, które prawdopodobnie wzbudzi zaufanie. Co więcej, podczas gdy przedłużanie życia jest wyraźnie jednym
z głównych celów medycyny, twierdzę, że nie powinno być warunkiem koniecznym opieki nad pacjentem. Ścieżką biegnącą po najmniejszej linii oporu może być obserwacja parametrów hemodynamicznych i markerów serologicznych jako namiastka zachowania życia pacjentów intubowanych, podłączonych do respiratora i karmionych przez rurkę gastrostomijną na OIOM-ie, jednak bardziej fundamentalna dla idei rozpoznawania
i ochrony świętości życia jest potrzeba zrozumienia specyficznej perspektywy pacjenta w kontekście tego, co nadaje sens jego życiu w otoczeniu pełnym depersonalizujących urządzeń. Zamiast odpowiadać na nazistowskie dziedzictwo „życia niegodnego życia” „życiem dla samego życia”, powinniśmy zawsze starać się rozpoznać wewnętrzną, bezwarunkową jakość ludzkiego życia i brać pod uwagę cele
i wartości każdego pacjenta, gdy proponujemy mu interwencje. I powinniśmy zrozumieć wybór, by umrzeć z godnością zamiast żyć zbyt długo życiem pozbawionym sensu.
Z drugiej strony powinniśmy uważać, aby nie trzymać się lub fetyszyzować ideału „dobrej śmierci” lub „śmierci z godnością”, który jest wyznawany przez wielu, którzy pracują
w opiece paliatywnej. Wielokrotnie na OIOM-ie, gdy mamy do czynienia z pacjentami lub rodzinami, którzy sprzeciwiają się zaleceniu DNR/DNI lub którzy nadal życzą sobie pełnej interwencji medycznej, pomimo naszego osądu, że nie zmieni to przebiegu choroby ani prognozy, ich naleganie spotyka się z westchnieniami irytacji
formę zadawania pacjentom pytań, takich jak: „Czy chcesz, żebym uderzał w twoją klatkę piersiową lub włożył ci rurkę do gardła, żeby pomóc ci oddychać?” Nawet gdy pacjenci odmawiają heroicznych lub inwazyjnych środków resuscytacyjnych, stają przed wyzwaniem podjęcia decyzji dotyczących oszałamiającego dla nich zakresu innych interwencji medycznych.
Badania obserwacyjne udokumentowały, że lekarze zadają konkretne pytania, takie jak: „Czy życzysz sobie kroplówkę z insuliną?” „Jeśli wyłączymy kroplówkę z insuliną, czy możemy nie sprawdzać poziomu cukru we krwi?” i „Czy nadal życzysz sobie antybiotyki, nawet jeśli nie będziemy wykonywać badań laboratoryjnych?”14. Chociaż podejście to jest zgodne z zasadami świadomej zgody
i autonomii pacjenta, nie uwzględnia faktu, że większość pacjentów i rodzin nie ma podstaw do podejmowania takich decyzji i pozostawia ich z odpowiedzialnością za końcowe rezultaty, które miałyby miejsce niezależnie od ich decyzji.
W transformacji medycyny z paternalistycznej na skoncentrowaną na pacjencie lekarze zmagali się z określeniem granicy między tym, gdzie kończy się ich kliniczne podejmowanie decyzji, a zaczyna autonomia pacjenta.
W eseju opublikowanym pośmiertnie w New England Journal of Medicine (NEJM) Franz Ingelfinger, były redaktor NEJM, który zmarł na raka przełyku, opisał, czego oczekiwał od swoich lekarzy u kresu swojego życia, a co może pomóc nam zacząć zajmować się tymi kwestiami.
Napisał: „lekarz, który po prostu rozkłada przed pacjentem szereg towarów do kupienia
i mówi: »Wybieraj, to twoje życie«, […] nie zasługuje na nieco nadszarpnięty, ale wciąż zaszczytny tytuł lekarza”15. Dlatego my, jako lekarze, powinniśmy rzucić sobie wyzwanie, aby uznać, że autonomia pacjenta nie jest synonimem niekończącego się wyboru,
a przerzucenie ciężaru podejmowania decyzji
z nas na naszych pacjentów lub ich rodziny nie jest opieką skoncentrowaną na pacjencie. Zwłaszcza w odniesieniu do opieki paliatywnej, dane sugerują, że niektórzy pacjenci wolą bardziej ukierunkowany na lekarza proces podejmowania decyzji16. Znaczący krok w kierunku tego, by stać się lepszymi lekarzami dla pacjentów u kresu ich życia może zacząć się od aktywnego rozpoznawania preferencji pacjentów dotyczących tego, czy chcą otrzymywać zalecenia dotyczące podtrzymywania życia. Nie jest to wyrzeczenie się odpowiedzialności, ale raczej podejście, które prawdopodobnie wzbudzi zaufanie. Co więcej, podczas gdy przedłużanie życia jest wyraźnie jednym
z głównych celów medycyny, twierdzę, że nie powinno być warunkiem koniecznym opieki nad pacjentem. Ścieżką biegnącą po najmniejszej linii oporu może być obserwacja parametrów hemodynamicznych i markerów serologicznych jako namiastka zachowania życia pacjentów intubowanych, podłączonych do respiratora i karmionych przez rurkę gastrostomijną na OIOM-ie, jednak bardziej fundamentalna dla idei rozpoznawania
i ochrony świętości życia jest potrzeba zrozumienia specyficznej perspektywy pacjenta w kontekście tego, co nadaje sens jego życiu w otoczeniu pełnym depersonalizujących urządzeń. Zamiast odpowiadać na nazistowskie dziedzictwo „życia niegodnego życia” „życiem dla samego życia”, powinniśmy zawsze starać się rozpoznać wewnętrzną, bezwarunkową jakość ludzkiego życia i brać pod uwagę cele
i wartości każdego pacjenta, gdy proponujemy mu interwencje. I powinniśmy zrozumieć wybór, by umrzeć z godnością zamiast żyć zbyt długo życiem pozbawionym sensu.
Z drugiej strony powinniśmy uważać, aby nie trzymać się lub fetyszyzować ideału „dobrej śmierci” lub „śmierci z godnością”, który jest wyznawany przez wielu, którzy pracują
w opiece paliatywnej. Wielokrotnie na OIOM-ie, gdy mamy do czynienia z pacjentami lub rodzinami, którzy sprzeciwiają się zaleceniu DNR/DNI lub którzy nadal życzą sobie pełnej interwencji medycznej, pomimo naszego osądu, że nie zmieni to przebiegu choroby ani prognozy, ich naleganie spotyka się z westchnieniami irytacji
16 Daren Heyland, Joan Tranmer, C.J. O'Callaghan and Amiram Gafni, The Seriously Ill Hospitalized Patient: Preferred Role in End-of-Life Decision Making?, “Journal of Critical Care”, 18(1) (2003): 3-10.
21