Memoria [PL] Nr 88 | Page 7

jednak ludzie, którzy przewidywali, że to, co się działo przez tę drugą wojnę światową, to jest niemożliwe, żeby to się już nigdy nie powtórzyło, bo ludzie już się zrobili tacy nieludzcy, że to jest bardzo możliwe, że to się może powtórzyć. I jeden z polskich pisarzy eseistów w 1950 roku w „Kulturze” paryskiej publikował eseje o wojnie. […] I na zakończenie jednego takiego eseju, chciałabym, żeby państwo posłuchali go

z uczuciem, napisał tak: „Jeżeli Europa zrujnowana tymi szaleństwami ma uniknąć zagłady, mieszkańcy jej muszą nauczyć się lepiej przewidywać skutki naszych czynów.

I nie mogą lekceważyć tych, którzy to potrafią. Dla starszych jest to obojętne. Myślę o młodych, mających życie przed sobą. Wojna

i chaos mogą się zacząć wszędzie. Uciekać więc nie będzie gdzie i po co” – podkreśliła.

Tova Friedman (z domu Grossman), urodziła się 7 września w 1938 r. w Gdyni. Podczas okupacji niemieckiej została umieszczona

z rodzicami w getcie w Tomaszowie Mazowieckim, a następnie – w obozie pracy

w Starachowicach, skąd w połowie 1944 r. deportowano ją wraz z matką do obozu Auschwitz. Została wyzwolona 27 stycznia 1945 r.

– Kiedy byłam bita przez strażnika za wiercenie się podczas trzygodzinnego apelu, spojrzałam w oczy mojej matki, które

w milczeniu błagały mnie: „Poczekaj jeszcze, nie płacz”. I pamiętam, że pomyślałam: „Nigdy nie dam im poznać, jaki zadają mi ból”. Jestem pewna, że wielu z was, którzy tu siedzicie, podczas swojego pobytu w Auschwitz również doświadczało, że całe wasze jestestwo się buntowało, ale czuliście się bezradni, porzuceni, a nawet zrezygnowani – powiedziała.

– W tamtym czasie byliśmy ofiarami

w moralnej próżni. Dzisiaj jednak wszyscy mamy obowiązek nie tylko pamiętać, ale także ostrzegać i uczyć, że nienawiść rodzi więcej nienawiści, a zabijanie więcej zabijania. Naszą zemstą było zbudowanie silnego kraju żydowskiego i zakładanie naszych rodzin

w pokoju. Wielu z was ma dziś przy sobie swoje piękne rodziny – mówiła Ocalała.

– 80 lat po wyzwoleniu świat znów pogrążył się w kryzysie. Nasze judeochrześcijańskie wartości zostały przyćmione na całym świecie przez uprzedzenia, strach, podejrzliwość

i ekstremizm, a szerzący się wśród narodów antysemityzm jest szokujący dla nas, naszych dzieci i wnuków. Izrael, jedyna demokracja na Bliskim Wschodzie, walczy o swoje istnienie

i swój sposób życia. Opłakujemy nie tylko poległych żołnierzy i zakładników, ale także płaczemy z powodu zawirowań i niewiary

w naszym społeczeństwie. Modlimy się o siłę, odporność i nadzieję – podkreśliła Tova Friedman.

– Wszyscy musimy obudzić nasze zbiorowe sumienie, aby przekształcić przemoc, gniew, nienawiść i złą wolę, które tak potężnie opanowały nasze społeczeństwo, w bardziej humanitarny i sprawiedliwy świat, zanim te negatywne siły nas zniszczą. To bardzo wymagające zadanie, ale jak mówią nasi mędrcy: „Czasu jest niewiele, a zadanie do wykonania jest wielkie. Może nie będziemy

w stanie go ukończyć, ale jesteśmy zobowiązani rozpocząć jego realizację” – tymi słowami zakończyła swoje wystąpienie.

Leon Weintraub urodził się 1 stycznia 1926 r.

w Łodzi. W czasie wojny on i jego rodzina zostali zamknięci w getcie Litzmannstadt,

a stamtąd w sierpniu 1944 r. zostali oni deportowani do Auschwitz, gdzie Leon został oddzielony od pozostałych członków rodziny. Po kilku tygodniach został on przeniesiony do Głuszyc, a następnie do obozu Dörnhau

i kolejnych obozów pracy.

– W tym nazistowskim obozie, miejscu symbolizującym niespotykane dotąd w historii cywilizacji okrucieństwo w traktowaniu ludzi, miejscu, w którym wprowadzono technikę masowego i przemysłowego mordowania – powiedział.

W swoim wystąpieniu Leon Weintraub zwrócił się do wszystkich ludzi dobrej woli, szczególnie do młodzieży: – W dzisiejszym, cyfrowym świecie, tak trudno jest odróżnić prawdziwe intencje od chęci zdobycia popularności. Potrzebę zaistnienia od zamierzonej i konsekwentnej polityki. Powtarzam: bądźcie uważni i czujni! My, ocalali, wiemy, że konsekwencją bycia obcym jest czynne prześladowanie, czego następstwa odczuliśmy radykalnie i na własnej skórze.

jednak ludzie, którzy przewidywali, że to, co się działo przez tę drugą wojnę światową, to jest niemożliwe, żeby to się już nigdy nie powtórzyło, bo ludzie już się zrobili tacy nieludzcy, że to jest bardzo możliwe, że to się może powtórzyć. I jeden z polskich pisarzy eseistów w 1950 roku w „Kulturze” paryskiej publikował eseje o wojnie. […] I na zakończenie jednego takiego eseju, chciałabym, żeby państwo posłuchali go

z uczuciem, napisał tak: „Jeżeli Europa zrujnowana tymi szaleństwami ma uniknąć zagłady, mieszkańcy jej muszą nauczyć się lepiej przewidywać skutki naszych czynów.

I nie mogą lekceważyć tych, którzy to potrafią. Dla starszych jest to obojętne. Myślę o młodych, mających życie przed sobą. Wojna

i chaos mogą się zacząć wszędzie. Uciekać więc nie będzie gdzie i po co” – podkreśliła.

Tova Friedman (z domu Grossman), urodziła się 7 września w 1938 r. w Gdyni. Podczas okupacji niemieckiej została umieszczona

z rodzicami w getcie w Tomaszowie Mazowieckim, a następnie – w obozie pracy

w Starachowicach, skąd w połowie 1944 r. deportowano ją wraz z matką do obozu Auschwitz. Została wyzwolona 27 stycznia 1945 r.

– Kiedy byłam bita przez strażnika za wiercenie się podczas trzygodzinnego apelu, spojrzałam w oczy mojej matki, które

w milczeniu błagały mnie: „Poczekaj jeszcze, nie płacz”. I pamiętam, że pomyślałam: „Nigdy nie dam im poznać, jaki zadają mi ból”. Jestem pewna, że wielu z was, którzy tu siedzicie, podczas swojego pobytu w Auschwitz również doświadczało, że całe wasze jestestwo się buntowało, ale czuliście się bezradni, porzuceni, a nawet zrezygnowani – powiedziała.

– W tamtym czasie byliśmy ofiarami

w moralnej próżni. Dzisiaj jednak wszyscy mamy obowiązek nie tylko pamiętać, ale także ostrzegać i uczyć, że nienawiść rodzi więcej nienawiści, a zabijanie więcej zabijania. Naszą zemstą było zbudowanie silnego kraju żydowskiego i zakładanie naszych rodzin

w pokoju. Wielu z was ma dziś przy sobie swoje piękne rodziny – mówiła Ocalała.

– 80 lat po wyzwoleniu świat znów pogrążył się w kryzysie. Nasze judeochrześcijańskie wartości zostały przyćmione na całym świecie przez uprzedzenia, strach, podejrzliwość

i ekstremizm, a szerzący się wśród narodów antysemityzm jest szokujący dla nas, naszych dzieci i wnuków. Izrael, jedyna demokracja na Bliskim Wschodzie, walczy o swoje istnienie

i swój sposób życia. Opłakujemy nie tylko poległych żołnierzy i zakładników, ale także płaczemy z powodu zawirowań i niewiary

w naszym społeczeństwie. Modlimy się o siłę, odporność i nadzieję – podkreśliła Tova Friedman.

– Wszyscy musimy obudzić nasze zbiorowe sumienie, aby przekształcić przemoc, gniew, nienawiść i złą wolę, które tak potężnie opanowały nasze społeczeństwo, w bardziej humanitarny i sprawiedliwy świat, zanim te negatywne siły nas zniszczą. To bardzo wymagające zadanie, ale jak mówią nasi mędrcy: „Czasu jest niewiele, a zadanie do wykonania jest wielkie. Może nie będziemy

w stanie go ukończyć, ale jesteśmy zobowiązani rozpocząć jego realizację” – tymi słowami zakończyła swoje wystąpienie.

Leon Weintraub urodził się 1 stycznia 1926 r.

w Łodzi. W czasie wojny on i jego rodzina zostali zamknięci w getcie Litzmannstadt,

a stamtąd w sierpniu 1944 r. zostali oni deportowani do Auschwitz, gdzie Leon został oddzielony od pozostałych członków rodziny. Po kilku tygodniach został on przeniesiony do Głuszyc, a następnie do obozu Dörnhau

i kolejnych obozów pracy.

– W tym nazistowskim obozie, miejscu symbolizującym niespotykane dotąd w historii cywilizacji okrucieństwo w traktowaniu ludzi, miejscu, w którym wprowadzono technikę masowego i przemysłowego mordowania – powiedział.

W swoim wystąpieniu Leon Weintraub zwrócił się do wszystkich ludzi dobrej woli, szczególnie do młodzieży: – W dzisiejszym, cyfrowym świecie, tak trudno jest odróżnić prawdziwe intencje od chęci zdobycia popularności. Potrzebę zaistnienia od zamierzonej i konsekwentnej polityki. Powtarzam: bądźcie uważni i czujni! My, ocalali, wiemy, że konsekwencją bycia obcym jest czynne prześladowanie, czego następstwa odczuliśmy radykalnie i na własnej skórze.