Memoria [PL] Nr 58 (7/2022) | Page 4

„ROLA MUZEÓW I MIEJSC PAMIĘCI W ZMIENIAJĄCYM SIĘ ŚWIECIE”

Czasy się zmieniają w sposób coraz szybszy, nie tylko pod kątem technologicznym czy klimatycznym. W zasadzie każda płaszczyzna antropologiczna podlega dziś przyspieszającym zmianom. Wojna rosyjska

w Ukrainie ukazuje to w najbardziej aktualnym stopniu. Nasze instytucje, Miejsca Pamięci, Muzea, mające w swoich rękach przekaz

o unikatowej wadze dla całej ludzkości, muszą dziś pogłębić refleksję fundamentalną nad obliczem naszej wspólnej pracy nad pamięcią, edukacją i formacją, nad naszym dialogiem ze światem oraz nad czytelnością naszego przekazu.

Można było dziś inaczej świętować minione trzy ćwierćwiecza Miejsca Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau, można było zorganizować doniosły koncert lub wydarzenie artystyczne. Ale w obliczu naszej dzisiejszej sytuacji, owo 75-lecie wydaje mi się najlepszym momentem, by właśnie taką – szeroką

i wspólną – refleksję rozpocząć.

Zaproponuję na wstępie siedem własnych spostrzeżeń, licząc na dyskusję zarówno wśród znakomitych panelistów, jak i w całym naszym gronie ludzi, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za przyszłość pamięci,

o Szoa i o zbrodniach Trzeciej Rzeszy. 

 

Pokolenia

Nasze Miejsca Pamięci i Muzea żyją w chwili obecnej na najważniejszym zakręcie w swojej historii. Ocalali, którzy nieśli słowa, na których budowaliśmy pamięć, odchodzą już zupełnie. W przyszłości wymowa różnych rocznic, upamiętnień czy wydarzeń będzie musiała oprzeć się na innych formach przekazu. Przed nami stoi ogromna pokusa zastąpienia głosu Ocalałych ciszą, sztuką, wystąpieniami polityków lub  słowami  kolejnych pokoleń. Tymczasem nie w tym celu Ocalali pisali setki książek, składali tysiące relacji, nagrywali wywiady. Ich słowa pozostają w naszych rękach i trzeba nam dziś uczynić wszystko, by to właśnie oni, nawet jeśli coraz częściej fizycznie nieobecni, pozostawali w samym centrum naszego przekazu. Widzę ku temu jeden fundamentalny powód: tylko w ten sposób unikniemy nadinterpretacji historycznej, zagrożeń upolitycznienia lub jakiegokolwiek dryfu dyskursu pamięci.  

Od pewnego czasu, dzisiejsi uczniowie

i studenci należą do pokolenia, którego dziadkowie urodzili się po wojnie. Zatem dzisiejsi nastolatkowie nie mają już najczęściej osobistego, rodzinnego kontaktu

z bliskim im, żywym świadkiem tamtych wydarzeń. Są w dużo większym stopniu zdani na szkołę, na przekaz zbiorowy, medialny.

A jednocześnie są coraz bardziej narażeni na fragmentaryczność i stronniczość wiedzy znajdowanej w meandrach Internetu. Tym mocniej powinniśmy dbać o to, by wizyta

w naszych instytucjach była emocjonalnie

i intelektualnie wydarzeniem, które na długo zostanie w pamięci.

rozumieją jej znaczenie, gdyż sami – jako nastolatkowie – w latach dziewięćdziesiątych bądź później, odwiedzili nasze Miejsca Pamięci. Dotyczy to także dzisiejszych nauczycieli, którzy nie przyjeżdżają jak dawniej, wraz ze swymi klasami po raz pierwszy, ale wracają do miejsc, które coś im w przeszłości dały i wskazały.

To pokazuje jak bardzo istotna jest pomoc edukatorom w przygotowaniu ich klasy czy grupy do wizyty.

Zmiany pokoleniowe redefiniują w sporej mierze taktyczne priorytety naszych instytucji pamięci, potrzebujemy rozsądnej rozmowy, międzynarodowego dialogu i wymiany myśli, by być na ową redefinicję wspólnie przygotowani.

 

Dialog społeczny

Pandemia Covid-19 wykazała dobitnie, że sfera oddziaływania Miejsc Pamięci nie może się zamykać w samych granicach tychże Miejsc. Za mało do tej chwili podzieliliśmy się doświadczeniami z tego trudnego okresu oraz zarysami koncepcji na dalszą działalność na dystans.

Żyjemy w czasach, w których osie dialogu i wektory dyskursu publicznego ulegają ogromnym, trudnym do określenia przeobrażeniom. Dawniej źródłem wiedzy dla dorastających pokoleń była rodzina, szkoła, czy książki. Dziś miejsce to zawłaszcza coraz pełniej Internet, sieci społecznościowe, grupy dyskusyjne, kręgi podobnie myślących, powielane memy, wirale oraz kampanie dezinformacji, oszczerstwa i hejtu.

Wymusza to na nas przemyślenie i skoordynowanie zupełnie nowych, zindywidualizowanych ścieżek dotarcia do naszych odbiorców, nowych metod opowiadania przeszłości, przekazywania i wzmacniania prawdy historycznej i jej konsekwencji dla dzisiejszego świata w sposób jeszcze bardziej przekonujący. Jestem pewien, że nasze doświadczenie z minionych dekad jest dla takiego wysiłku dobrym przygotowaniem. Miejsca Pamięci bowiem nie były od swego początku strukturalnie związane z systemem szkolnej edukacji, w niewielkim stopniu także z przekazem rodzinnym, tak trudnym w poszczególnych pokoleniach, a także nie książki były naszym pierwszym orężem.

 

Pokój i wojna

Przez ostatnie dekady wiele ludzi dziwiło się, gdy środowiska żydowskie na całym świecie, doświadczone Szoa, widząc niemalże każdy akt antysemityzmu wiązały go właśnie z okrutnym czasem ludobójstwa. Dziś, gdy wszyscy obserwujemy atak Rosji na Ukrainę, oto politycy, dziennikarze, edukatorzy, różni dyskutanci wśród szerokiej opinii publicznej sami uciekają się do analogii z czasów drugiej wojny światowej. Wydaje mi się, że nigdy wcześniej zrozumienie nauczycielskiej roli przeszłości nie było tak wielkie jak w chwili obecnej.

Po części jest to efektem ohydnej propagandy moskiewskiej, zarzucającej Ukrainie nazizm

i przypisującej sobie moc wyzwolenia. Ale tylko po części można to wytłumaczyć retoryką Kremla. Zaangażowanie się ponad 40 krajów po stronie Ukrainy, a także szeroka fala ludzkiej pomocy dla ukraińskich uchodźców wskazują na masowe odrzucenie perspektywy biernych obserwatorów.

Jest to z pewnością niemała zasługa szerzenia naszego spojrzenia na historię jako na klucz dla zrozumienia czasów dzisiejszych oraz poważne ostrzeżenie przed przyszłością. Ale wskazuje to także na rosnące społeczne zrozumienie, że w schematach przeszłości można szukać odpowiedzi na dzisiejsze najtrudniejsze pytania. Być może ewolucja ta jest jedynie – spowodowanym wojną - krótkim „okienkiem pogodowym”. Ale fakt ten potwierdza sens naszej edukacji oraz stawia nowe, dalej idące pytania. Jedno z nich to:  jak utrwalać w dyskursie publicznym taką wizję historii, która nie jest tylko ciągiem dat i faktów, a która staje się nieustającym punktem odniesienia.

 

 

Symbolizm

Nierozwiązana do dziś pozostała dyskusja sprzed ćwierć wieku, co do wartości i zagrożenia leżącego w symbolicznym rozumieniu naszych Miejsc Pamięci. Dyskusja skupiła się na granicach możliwych porównań pomiędzy ludobójstwami. Jednakże symbolizm nie objawia się jedynie w sferze porównania. W samym krzyku „Nigdy więcej” znajduje się konieczność powiązania dramatów dzisiejszych czasów z przekazem przeszłości. Dotyczy to niewątpliwie każdej sytuacji agresji antysemickiej, rasistowskiej, odczłowieczającej.

Nie sposób nie czerpać z doświadczenia tamtych czasów w obliczu rosnącego populizmu, manipulacji, propagandy. Trzeba nam wrócić do tamtej dyskusji, nie pod pręgierzem lęku względem tego, co i tak pozostanie nieporównywalne, ale by lepiej, mądrzej wyodrębnić

i ukazywać czynniki języka politycznego stosujące w praktyce te same lub bardzo podobne chwyty taktyczne czy retoryczne, które zbyt dobrze pamiętamy z przeszłości. „Nigdy więcej” nie może się odnosić jedynie do treści przekazu, ale musi także ostrzegać przed jego dzisiejszą formą i taktycznymi zakusami.

 

Polifonia pamięci

Pamięć, nad którą pracujemy od lat nie jest monologiem. Każdy przewodnik i każdy mądry wychowawca i edukator o tym wie. O ile dyskurs władzy w sytuacji konfliktowej jest zawsze propagandowy, o tyle pamięć – zwłaszcza w sytuacji post-konfliktowej – jest zawsze polifonią. Jej nuty zależne są od historii rodzinnych, od zapamiętanych traum lokalnych, od własnej wrażliwości. Tego nigdy nie uwzględnią podręczniki szkolne. A przecież taka jest prawda.

Musimy, jeśli chcemy być inkluzyjni i wiarygodni – w ramach oczywiście bezwzględnej prawdy historycznej – mądrzej uwzględniać ową polifoniczną stronę pamięci. Powinniśmy mądrzej współgrać z przekazami rodzinnymi, wchodzić w dyskurs z lokalnymi przekazami, wzbudzać i poddawać refleksji w nowych pokoleniach to, co jest już w nie wpisane, jako ich historia, by lepiej pokazywać jej znaczenie, jej uwarunkowania, jej konsekwencje.

 

Edukacja a rytuał przejścia

Jak zaznaczyłem wcześniej, to nie systemy edukacji stworzyły Miejsca Pamięci. One powstawały w bardzo zróżnicowany sposób w naszych krajach, na ogół ich korzeniami byli ocalali i budowane przez nich i wokół nich organizacje pozarządowe. Zawsze wyprzedzaliśmy nasze czasy. Dopiero po dekadach szkoły zaczynały dopasowywać treść swego nauczania do tego, czego doświadczali uczniowie przyjeżdżający do Miejsc Pamięci.

Naszemu przekazowi zagrażały od zawsze różne modne zmiany, nowinki, gadżety. Jedni zachwycili się audio-guidami, inni interaktywnością czy multimediami. Nie to ma przyciągać kolejne roczniki do naszych Miejsc Pamięci. Albowiem ich siłą był, jest i będzie autentyzm. Dziś – w moim przekonaniu – Auschwitz się nie zwiedza, przez Auschwitz się przechodzi. Nie obserwując z zewnątrz a stawiając samego siebie w centrum wielkiego pytania, jakim jest spuścizna Auschwitz. Jest to dla każdego swoisty „rite de passage” – rytuał przejścia. Chcemy i musimy wszystko zrobić, by młodzi ludzie, którzy przechodzą przez nasze Miejsca Pamięci, wychodzili odmienieni lub przynajmniej zasadzić w nich ziarno tej odmiany  na przyszłość.

Właśnie ta funkcja rytuału przejścia musi pozostać w centrum naszego zainteresowania. Wczoraj, jak i dziś młody człowiek musi przechodzić przez nasze miejsca i muzea i wychodzić odmieniony, stawiający sobie bardziej świadomie pytania o swoje własne wybory

w dzisiejszym świecie. Wówczas zaistnieje szansa na to, że programy szkolne nie zredukują naszego przekazu jedynie do lekcji historii, a zaistnieje on w przyszłości tam, gdzie powinien: czyli także w nauczaniu o społeczeństwie, o polityce, o mediach, o religii i o etyce.

 

Moralny niepokój

Zbyt wielką nadzieję położyliśmy w prostych emocjach. Widzieliśmy, że młodzi ludzie płaczą, że zachowują ciszę i refleksję, że brakuje im słów. Więc zbyt często daliśmy się przekonać,

że to działa. Całym rocznikom młodych nastolatków proponowaliśmy pamiętnik Anny Frank, bo sądziliśmy, że poprzez identyfikację i empatię wygramy edukację. Tymczasem owym rocznikom zbuntowanych nastolatków, widzących świat – co normalne dla tego wieku –

w bardzo kontrastowych barwach – proponowaliśmy identyfikację z osobą z góry skazaną na śmierć, której nawet właśni rodzice nie mogli wybronić, której zagrażało zło, ale wyłącznie zewnętrzne i – co gorsza – bez twarzy.

 Dziś musimy poddać analizie to, co chcemy osiągnąć naszymi działaniami. Bo nie jest to jedynie wiedza historyczna ani nie są to jedynie empatyczne emocje. Jeśli dziś chcemy, by rytuał przejścia zadziałał pełniej, żeby ludzie wychodzili bardziej gotowi do działań, to musimy doprowadzić do tego, by wychodzący odczuwali w sobie moralny niepokój. Niepokój o swoje czyny, słowa, wybory ludzkie. Zobowiązanie to, musi pełniej być konsekwencją wizyty

w naszych Miejscach Pamięci. 

Tego nie zrobi nikt z nas w swojej samotności, musimy działać razem, w sposób przemyślany i zgodny. Bo nie od szkół, mediów, polityków zależy moralny kształt naszego świata.

A przecież na tym najbardziej nam wszystkim zależy, to temu poświęciliśmy dekady naszego życia.

 

 

 

Dr Piotr M. A. Cywiński

Dyrektor

Państwowego Muzeum i Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau

Z okazji 75. rocznicy powstania Miejsca Pamięci na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz, 1 lipca w Muzeum odbyła się debata ekspercka „Rola Muzeów i Miejsc Pamięci w zmieniającym się świecie”.

Poniżej publikujemy tekst wykładu inauguracyjnego wygłoszonego przez dyrektora Muzeum dr. Piotra M. A. Cywińskiego.

Z okazji rocznicy amerykański Departament Stanu zorganizował 13 lipca specjalną uroczystość, podczas której podkreślono niezwykle istotną rolę, jaką to historyczne miejsce odgrywa w utrwalaniu pamięci o Holokauście.  Podczas ceremonii w Waszyngtonie dyrektor Cywiński został uhonorowany National Leadership Award, przyznawaną przez United States Holocaust Memorial Museum.

Podczas ceremonii w Waszyngtonie dyrektor Muzeum Auschwitz dr Piotr M. A. Cywiński został uhonorowany National Leadership Award przyznawaną przez United States Holocaust Memorial Museum.

 

dr Piotr M. A. Cywiński