Memoria [PL] Nr 47 (08/2021) | Page 18

Kwestią zagadkową w omawianej scenie jest również ustawiona niedaleko miejsca egzekucji skrzynia z rzeczami osobistymi, z której Rapportführer wyciąga zegarek na łańcuszku

i pluszową zabawkę. Przedmioty te widzimy później w jednej ze scen rozgrywających się już

w domu Rapportführera, gdy cała rodzina zasiada wspólnie do stołu. Zapewne intencją twórców było symboliczne ukazanie grabieży mienia ofiar obozu przez członków załogi SS. Choć taki proceder niewątpliwie miał miejsce, to jednak sposób jego przedstawienia w filmie jest zupełnie nietrafiony. Widza zaskakuje, skąd ta skrzynia wzięła się na dziedzińcu bloku 11 i do kogo należały znajdujące się w niej przedmioty. Są wśród nich m.in. skórzana teczka, parasole, odzież i zabawka, a więc rzeczy „cywilne”, nie będące własnością więźniów obozu (mienie osobiste więźniów były w momencie wejścia do obozu oddawane do depozytu i zwracane np.

w przypadku zwolnienia z obozu).

W filmie istotne są postaci dwójki chłopców: Julka oraz małoletniego więźnia Janka. Julek – kilkulatek – pojawia się na ekranie ledwie przez kilka sekund w retrospekcjach. W chwili aresztowania Teddy rozgląda się nerwowo wokół domu i nawołuje chłopca po imieniu. Ten epizod jest wystarczający, aby zapaść w pamięć widza, zwrócić uwagę, że Teddy’ego i Julka z pewnością łączy bliska więź. Historia Julka nie ma jednak żadnej kontynuacji, za to w dalszej części filmu jednym z wyraźnie zaakcentowanych motywów jest szczególna troska Teddy’ego o los dzieci. Wątek ten koncentruje się szczególnie w relacji głównego bohatera z Jankiem, a zwieńczony zostaje w finałowej scenie, kiedy to

w powojennych realiach ocalały z obozu Pietrzykowski pracuje jako trener-pedagog uczący dzieci sportu.

Kim zatem jest Julek – postać, która jawi się widzowi jako kluczowa dla motywacji Pietrzykowskiego? Niestety, twórcy pozostawiają to w niedopowiedzeniu. Za względu na różnicę wieku pierwszym naturalnym skojarzeniem widza jest relacja ojciec-syn. Przypuszczenie to znajduje odzwierciedlenie w niektórych recenzjach, zostaje również potwierdzone przez samego reżysera, który mówiąc o roli, jaką

w filmowym życiorysie Teddy’ego odgrywa Janek, stwierdza: "Można w ten sposób interpretować, że praktycznie pewien przełom w jego [Pietrzykowskiego – W.W.-M.] zachowaniu stanowi poznanie człowieka, akurat w pewien sposób substytutu dziecka, syna tego głównego bohatera, który sprawia, że wychodzi on z tej swojej skoncentrowanej wyłącznie na przetrwaniu skorupy". W rzeczywistości jednak Pietrzykowski przed wojną nie miał dzieci. Julek to imię brata, który był młodszy od Tadeusza, ale zaledwie o pięć lat; Juliusz Sylwin Pietrzykowski urodził się w 1922 r., więc w chwili wybuchu wojny był siedemnastoletnim młodym mężczyzną. Zatem osobowość filmowa Pietrzykowskiego jako opiekuna dzieci zbudowana została na kolejnym fałszywym założeniu. Istotnie, jak odnotowuje Bogacka, Pietrzykowski przyrzekł sobie kiedyś w piekle hitlerowskich obozów koncentracyjnych, że jeżeli przeżyje, to całe swoje życie poświęci młodzieży – żeby nigdy nie musiała walczyć o życie, żeby nie była głodna, jednak motywacja ta nie wynikała

z osobistej straty dziecka. Warto także zauważyć, że po zakończeniu wojny Pietrzykowski czynił starania, aby przede wszystkim wrócić na ring. Niestety, pobyt w obozie nadwyrężył jego kondycję a poważne dolegliwości zdrowotne, które pojawiły się w 1946 r., na zawsze przekreśliły jego szanse na powrót do zawodowej kariery pięściarskiej. Późniejsza praca

z młodzieżą była czymś, co dawało Pietrzykowskiemu wiele radości i satysfakcji.

Z pasją i zaangażowaniem poświęcał się pracy pedagogicznej, lubił uczniów, zresztą

z wzajemnością, wychowankowie darzyli go szacunkiem i sympatią. Mimo wszystko należy jednak pamiętać, że takie zakończenie sportowej kariery Pietrzykowskiego, choć szlachetne

i ogromnie wartościowe, to jednak mieści w sobie również wielką stratę, konieczność rezygnacji

z tego, co przez lata stanowiło sens jego życia.

Barczewski proponuje widzowi happy end

w hollywoodzkim stylu, co jest uproszczeniem godzącym w autentyczne doświadczenie ocalałych z Auschwitz i innych obozów koncentracyjnych. Wielu z nich do końca życia zmagało się z konsekwencjami uwięzienia, które uwidaczniały się na różnych płaszczyznach życia – odbijały się na zdrowiu fizycznym i kondycji psychicznej (KZ-syndrom jest ściśle związany

z zespołem stresu pourazowego), na emocjach

i relacjach międzyludzkich, na zdolności do pracy a przez to także na sytuacji materialnej itd. Pietrzykowski spełniał się jako pedagog

i realizował w tym zawodzie, jednak jego troska

o los dzieci miała inne, niż sugerowane w filmie podłoże, także wybór ścieżki zawodowej miał bardziej złożone uzasadnienie. Wyjaśnienie proponowane przez Barczewskiego uprasza motywacje i decyzje Pietrzykowskiego, przesłaniając głębię jego obozowego dramatu.

Niewątpliwie trudno rozważać kwestię tak niewymierną i trudno uchwytną jak potrzeby, pragnienia, a także osobowość czy charakter głównego bohatera. Niemniej, analizując źródła wspomnieniowe, zarówno samego Pietrzykowskiego jak i ludzi, którzy zetknęli się z nim w obozie, zauważalne staje się drastyczne ograniczenie tej postaci i odarcie z cech, które podczas analizy relacji obozowych wysuwają się na pierwszy plan. Dwudziestokilkuletniego Teddy’ego bez wątpienia charakteryzowała pewna młodzieńcza żywiołowość i porywczość, niezależność, pewność siebie czasem przybierająca formę zuchwałości i nonkonformizm. Dowodzą tego zarówno autorefleksje samego Pietrzykowskiego, jak i jego biografia. Jako młody chłopak przez swoją miłość do sportu, która nie cieszyła się uznaniem pedagogów, musiał kilkakrotnie zmieniać szkołę. Taki wybór życiowej ścieżki nie spotykał się też z entuzjazmem najbliższych, jednak wbrew temu młody Tadeusz dążył do realizacji własnych pasji. Został bokserem mimo, iż zajęcie to nie dawało stabilizacji finansowej tak bardzo potrzebnej rodzinie po śmierci ojca. O charakterze Pietrzykowskiego świadczyć może również to, jak zareagował na informację o odwołaniu finałowego pojedynku mistrzostw Warszawy w wadze koguciej (w 1936 roku). O tytuł miał walczyć z Antonim Czortkiem ten jednak doznał kontuzji, skutkiem czego spotkanie odwołano a tytuł nie został przyznany. „Teddy” klnie i oświadcza, że rzuca boks – odnotowano wówczas w prasie , co jest dowodem emocjonalności i porywczości charakteru. W późniejszym czasie nawet w Auschwitz Pietrzykowski nie stracił swojej hardości. Był niepokorny, nie bał się śmiałych wyzwań – już po tym, jak ujawnił się jego bokserski talent, zagadnął wartownika prosząc o zgodę na sparing z funkcyjnym, którego następnie pobił za znęcanie się nad innym więźniem. Irytowała go pełna pokory i miłosierdzia postawa Kolbego, który hamował jego impulsywne zapędy. Kolejne zwycięstwa umacniały jego śmiałość – dały mi pyszałkowatą pewność siebie: nie bałem się nikogo i niczego. Byłem tak bezczelny, że potrafiłem drwić sobie z SS-manów, a nawet robić im kawały . Dobrym tego przykładem był pomysł zamachu na komendanta Hössa, który, choć może naiwny i nie wróżący szans powodzenia, został opracowany i wcielony w życie przez Pietrzykowskiego i jego kolegę Władysława Rzętkowskiego. Gdyby ów plan wyszedł na jaw z pewnością obydwaj więźniowie zostaliby skazani na karę śmierci, z czego musieli zdawać sobie sprawę. Należy także pamiętać, że do pierwszej walki w obozie Pietrzykowski nie został zmuszony – jak ukazano to na filmie – ale stanął do niej z własnej woli, świadomy tego, w jak kiepskiej jest kondycji i jak wiele może stracić, ale również rozumiejąc, jak wiele może zyskać. Dostrzegł szasnę, której pomimo ryzyka nie zamierzał zmarnować. Wokół słyszałem ostrzeżenie połączone z pukaniem się w głowę: „Ty, zabije cię, zje cię”. Ale nie było czasu na myślenie. Towarzyszyła mi jedna natrętna myśl: za walkę dają chleb. Byłem głodny. Głodni byli moi koledzy. Walka dawała szansę zdobycia w obozowej społeczności jakąś pozycję, trzeba było czymś się wykazać. Taką szansą dla mnie była walka. Jako nie fachowiec nie miałem innych szans stania się użytecznym w obozie – a tylko tacy, np. fachowcy o określonym zawodzie, mieli większą szansę na przeżycie . Ten fragment wiele mówi o charakterze Pietrzykowskiego, dowodzi zarówno świadomości swojego położenia, jak i odwagi (może nawet brawury) oraz gotowości podejmowania ryzyka.