Memoria [PL] Nr 47 (08/2021) | Page 15

samotność odbierała szanse na przeżycie,

a przetrwanie wiązało się ściśle z uczestnictwem w sieciach relacji społecznych i było wypadkową starań kolektywnych, efektem większego lub mniejszego zaangażowania współtowarzyszy

i znalezienia się w łańcuchy samopomocy więźniarskiej. Oczywiście przymioty osobiste, jak odwaga, hart ducha, wytrzymałość i dobra kondycja ułatwiały przeżycie, ale same w sobie nie wystarczały. Jedynie współpraca, udział

w wymianie dóbr materialnych (pożywienia, ciepłej odzieży) i usług (pomoc w dostaniu się do dobrego komanda, opieka w chorobie) oraz wartości symbolicznych (wsparcia psychicznego), dawała więźniowi realne szanse przetrwania, czego dobitnie dowodzą wspomnienia byłych więźniów. Każdy, kto przeżył pobyt w KL Auschwitz, zawdzięcza to szeroko pojętej pomocy otrzymanej w kryzysowych momentach od najbliższych współtowarzyszy. W obrazie Barczewskiego kwestia ta pozostaje zbagatelizowana, wręcz odrzucona i zastąpiona nierealistycznym archetypem samotnego wojownika.

Ukazane w filmie elementy biografii Tadeusza Pietrzykowskiego jedynie na najogólniejszym poziomie są zgodne z faktami. Wiele jego obozowych doświadczeń zostało przerysowanych lub wzbogaconych o epizody, których celem zapewne było nadanie im dynamiki lub podsycenie dramatyzmu, niestety często kosztem utraty ich autentyzmu.

Jednym z kluczowych dla miejsc akcji w filmie jest kamieniołom, w którym w pierwszych dniach po uwięzieniu pracuje główny bohater. To tam widz styka się z obrazami zgodnymi ze stereotypem rzeczywistości obozowej, jak ciężka fizyczna praca, maltretowanie pracujących więźniów przez pilnujących ich kapo czy też widok wychudzonych zwłok leżących bezładnie gdzieś na uboczu. To właśnie na terenie owego kamieniołomu dochodzi do pierwszej walki bokserskiej Pietrzykowskiego z niemieckim funkcyjnym. Tymczasem w Oświęcimiu ani w jego najbliższej okolicy nie ma żadnego kamieniołomu. Jest to element charakterystyczny dla doświadczenia więźniów Gross-Rosen czy Mauthausen-Gusen, ale z pewnością nie Auschwitz. Trudno wytłumaczyć również, dlaczego sceny

w kamieniołomie rozgrywają się po zmroku. Wymarsz komand więźniarskich pracujących pod gołym niebem za bramę obozu następował dopiero po świcie, a ich powrót przed zmrokiem, aby uniemożliwić więźniom ucieczkę.

Kolejnym przekłamaniem jest niezrozumiała i trudna do uzasadnienia obecność głównego bohatera w ambulatorium SS po jednej z pierwszych walk (zatem w pierwszej połowie 1941 roku). Więźniowie w żadnym wypadku nie byli leczeni ani opatrywani w szpitalu dla esesmanów, a już z całą pewnością nie decydował o tym żaden kapo – bądź co bądź również tylko więzień obozu. Zatem scena, w której Walter po pierwszej walce odsyła Teddy’ego na opatrunek do siostry Marii, jest sprzeczna z realiami obozowymi. Pietrzykowski owszem, miał kontakt z personelem szpitala SS, ale nie jako pacjent, lecz jako zatrudniony tam od połowy 1942 roku. Trudno wytłumaczyć, dlaczego twórcy filmu zrezygnowali z wiarygodnego, zgodnego z faktami przedstawienia kontaktów Pietrzykowskiego z personelem ambulatorium SS na rzecz zbudowania narracji fałszującej realia obozowe.

Także sposób ukazania pracy Pietrzykowskiego w Landwirtschaft Tierpfleger znacząco zakłamuje obozową rzeczywistość. Jest to pod względem faktografii jeden z najsłabszych punktów filmu, a nieprawidłowości można by długo mnożyć. Po pierwsze, pomieszczenia te zlokalizowane były w innym miejscu, niż ukazano to na filmie, a Pietrzykowski zatrudniony był w oborze przeznaczonej dla krów i cieląt, a nie w stajni; nie sprawował opieki nad końmi i nad klaczą komendanta (z relacji Pietrzykowskiego wynika, że opiekował się nią Władysław Rzętkowski). Zdecydowanie poważniejszym błędem jest, iż z niewiadomych powodów ukazano Teddy’ego jako jedynego, samodzielnego i pozbawionego wszelkiej kontroli pracownika owych stajni, co jest oczywistą nieprawdą. Kommando Tierpflegerów, oprócz tego, że składało się z większej liczby zatrudnionych (nazwiska niektórych Pietrzykowski wymienia w swojej relacji), miało swoich vorarbeiterów, kapo (funkcję tę pełnił niemiecki więzień kryminalny nr 19 Johan Lechenich) oraz SS-Kommandoführera, dla którego, jak wynika z relacji Pietrzykowskiego, przeznaczono specjalnie wydzielone pomieszczenie.

Złożony system władzy więźniarskiej w filmie nie znajduje żadnego odzwierciedlenia i poza kilkoma ikonicznymi postaciami niemieckich kapo nie ma tam żadnych więźniów funkcyjnych niższego szczebla. Tym sposobem Pietrzykowski ponownie jawi się jako samotna wyspa, pozostając jakoby oderwanym nie tylko od społeczności więźniów, ale również od obozowych struktur formalnych.

Trudno wyjaśnić, skąd w obozowej stajni wzięły się dzieci, które Teddy częstuje chlebem i mlekiem. W rzeczywistości nie mogło ich tam być. Oczywiste jest, że scena ta jest zupełnie nieautentyczna. Więźniowie ukazani w filmie korzystają z dużej swobody, nie widać tutaj ścisłego planu dnia, w którym aktywność osadzonych podlegała niemal nieustannej kontroli. Przez cały okres pobytu w obozie Teddy nie uczestniczy w apelach, przemieszcza się zupełnie swobodnie i o każdej porze pomiędzy stajnią, szpitalem SS a szpitalem więźniarskim.