CZY WYPADA ZALAJKOWAĆ
POST O AUSCHWITZ?
Holokaust i media społecznościowe to zbitka, która nigdy nie wróży nic dobrego. Chyba że spojrzymy na to, jak Muzeum Auschwitz-Birkenau prowadzi swoje profile na Twitterze i Facebooku. Stały się one jednymi z ważniejszych kanałów walki z dezinformacją i dbania o pamięć o ofiarach drugiej wojny światowej.
„Camp Auschwitz” – w bluzie z takim napisem paradował jeden z uczestników niedawnego ataku na Kapitol. Dziennikarze szybko dotarli do informacji, kim jest długowłosy szturmowiec: według źródeł CNN to niejaki Robert Keith Packer z Wirginii. Pracownicy Muzeum Auschwitz-Birkenau szukali zaś, gdzie Packer mógł kupić – w jego mniemaniu zapewne zabawne – ubranie.
11 stycznia na twitterowym koncie prowadzonym przez Miejsce Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau pojawił się apel do administracji Etsy, czyli wielkiego sklepu internetowego, w którym użytkownicy sprzedają swoje towary: „Jest to bolesne dla Ocalałych i pozbawione szacunku dla pamięci wszystkich ofiar Auschwitz”. Chodziło właśnie o ubrania z napisem „Camp Auschwitz” oraz grafiką z czaszką i dwoma skrzyżowanymi ze sobą kośćmi, które można było kupić za ponad 80 zł.
Reakcja była natychmiastowa. Już po dwóch godzinach ubrań w ofercie nie było, a administracja Etsy odpisała z podziękowaniem za zwrócenie uwagi.
Takie interwencje dla pracowników mediów społecznościowych Muzeum Auschwitz to niestety wciąż codzienność. Ale także dowód na to, jak dzięki mądrze wykorzystywanym mediom społecznościowym można nawet w tak trudnych tematach działać skutecznie i bez epatowania emocjami.
Gdyby w 1944 roku był Instagram
Eva Heyman miała 13 lat, gdy trafiła do Auschwitz po tym, jak nazistowskie Niemcy zaatakowały Węgry w 1944 roku. Od lutego 1944 roku pisała pamiętnik. Osiem miesięcy później już nie żyła. Wspomnienia dziewczynki przetrwały dzięki jej matce, która przeżyła Holokaust.
W maju 2019 roku na Instagramie pojawił się profil Eva.Stories. Miał on przybliżyć jej historię młodym, którzy z mediów społecznościowych czerpią informacje o świecie. Zderzenie współczesnych realiów z tymi wojennymi było naprawdę przejmujące.
Narratorką konta była aktorka wcielająca się w Evę, która opowiadała obserwującym o swoim życiu – na początku całkiem beztroskim, normalnym życiu nastolatki. Wraz ze zbliżaniem się niemieckiej inwazji nastrój jej Insta Stories coraz bardziej się zmieniał. Jej opowieściom, choć osadzonym w przeszłości, towarzyszyły emotikony i współczesny język internetu. Eva używała hashtagów, takich jak #lifeduringwar, a z czasem zaczęła oznaczać swoją lokalizację „GHETTO”. Twórcy chcieli odpowiedzieć na pytanie: co by byłoby, gdyby dziewczynka w czasie Shoah miała Instagram?
– Jeśli chcemy nieść pamięć o Holokauście młodemu pokoleniu, musimy przenieść ją tam, gdzie oni są. A są na Instagramie – tłumaczył Mati Kochavi, jeden z twórców projektu.
Akcja promowana była w Izraelu m.in. za pomocą reklamy wielkoformatowej. Wywołała tam dyskusję o tym, jak i czy w ogóle można mówić o Holokauście w mediach społecznościowych. Do dziś ten profil zebrał 1,2 mln obserwatorów.
Anna Nicz
Tekst ukazał się 27 stycznia 2021 r. w Magazynie Spider’s Web+