Zdjęcia w artykule dzięki uprzejmości Muzeum Reina Sofia
W tym czasie w komorach gazowych Niemcy dokonywali zagłady Żydów z getta warszawskiego- Widziałyśmy dzisiaj, jak przyprowadzili do krematorium Żydów. Są to przeważnie małe dzieci, starzy i chorzy. Nie! To naprawdę można oszaleć, patrząc na te trupio blade, sparaliżowane obłędnym strachem twarze. Czyż to nie okropne? Przyprowadzają maleńkie, niewinne, z czarnymi oczkami i kręconymi włoskami, z niczego niezdające sobie sprawy dziecko, a za parę godzin wyrzucają przez okno zimnego, martwego trupka. Za cóż spotkała go tak straszna kara?
Jadwiga pracowała tam do dnia swojego zwolnienia z obozu, czyli do 17 maja 1943 r. Nastolatka razem z innymi, którzy odzyskali tego dnia wolność, w siedzibie Polskiego Czerwonego Krzyża w Lublinie przy ul. Niecałej otrzymała pieniądze na bilet i prowiant na drogę. Porannym pociągiem wróciła do domu w Warszawie. Przeżycia z Majdanka na zawsze jednak zakorzeniły się w jej pamięci - … i patrząc się tak na te dziesiątki baraków, na tysiące kręcących się po nich ludzi, nie ludzi właściwie, a ponumerowanych pasiaków, mam wrażenie, że nie jestem tak całkiem zwolniona, przecież część serca została się tam w dole, na Majdanku.
Po powrocie do stolicy Jadwiga pracowała jako kelnerka. Wraz z ojcem, który się ukrywał, rozpoczęła działalność konspiracyjną w Szarych Szeregach jako łączniczka. Niestety, 30 stycznia 1944 r. w bliżej nieznanych okolicznościach została zastrzelona przez Niemców na jednej z warszawskich ulic. Miała niewiele ponad 17 lat. Została pochowana 31 stycznia 1944 r. na Cmentarzu Bródnowskim.
O tym jaka była Jadwiga wiemy dzięki jej stryjecznej siostrze – Teresie Toberze z domu Ankiewicz. Rodzinne zbiory wzbogaciły najnowszą publikację o cenny, niepublikowany dotąd materiał ikonograficzny.
Fragment dziennika czyta Joanna Kozieł, uczennica II Liceum Ogólnokształcące im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Lublinie:
O Jadwidze Ankiewicz opowiada jej stryjeczna siostra Teresa Tobera: