Wcześniej walczył w kampanii wrześniowej, a po jej upadku przedostał się przez Węgry do Francji i Anglii. Tam już jako oficer został powołany na kurs skoczków spadochronowych. W marcu 1943 r. wraz z trzema kolegami został zrzucony do okupowanej Polski. Latem 1944 r., a więc już po ucieczce Witolda Pileckiego, „Urban” został wysłany w okolice KL Auschwitz, gdzie nawiązał kontakt z obozową konspiracyjną Radą Wojskową Oświęcim. Dzięki temu zdobył szczegółowe informacje między innymi o zasadach funkcjonowania obozu, zwyczajach strażników i stanie kompanii wartowniczych SS.
Prowadzone w łączności z nim przez komendę Okręgu Śląskiego Armii Krajowej prace nad planem uwolnienia jak największej liczby więźniów przerwało tragiczne wydarzenie. Podporucznik Jasieński pod koniec września 1944 r. został w pobliżu obozu postrzelony i aresztowany przez patrol niemieckiej żandarmerii. Osadzony w KL Auschwitz, zginął w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach na początku stycznia 1945 r. Pominięty przez Fairweathera opis tych zdarzeń, zapewne byłby również fascynujący dla czytelników jego książki.
Autor „Ochotnika” nie napisał także o tym, że ucieczka Witolda Pileckiego z KL Auschwitz nie zahamowała działalności konspiracji wojskowej, bowiem za taki moment można uznać dopiero dzień 11 października 1943 r., kiedy pod Ścianą Straceń rozstrzelano 54 więźniów. Znaleźli się wśród nich przywódcy Związku Organizacji Wojskowej: ppłk Juliusz Gilewicz, mjr Zygmunt Bohdanowski-Bończa, ppłk Teofil Dziama, Jan Mosdorf, kpt. Tadeusz Paolone-Lisowski, czy ppłk Kazimierz Stamirowski. Do ujęcia ich przyczynili się konfidenci obozowi. Po egzekucji działalność polskiej konspiracji wojskowej uległa poważnemu osłabieniu, chociaż kontynuowali ją Bernard Świerczyna, Stanisław Kazuba i Henryk Bartosiewicz. Weszli oni w skład wspomnianej Rady Wojskowej Oświęcim, która powstała w obozie latem 1944 r. w związku z pojawieniem się pod obozem wspominanego już ppor. Stefana Jasieńskiego. Oficer ten, podobnie jak poprzednio Pilecki, działał na rzecz podjęcia walki, mającej na celu wyzwolenie więźniów, co nigdy jednak nie nastąpiło z powodu niewspółmiernej przewagi liczebnej i militarnej obozowej załogi SS nad konspiracyjnymi oddziałami partyzanckimi Okręgu Śląskiego Armii Krajowej.
Błędów merytorycznych w mistrzowsko napisanej biografii ochotnika do KL Auschwitz bardzo trudno doszukać się, niemniej kilka drugorzędnym znaczeniu udało mi się zauważyć.