Archiwum Oneg Szabat to kolekcja ogromna. Które aspekty były dla Pana najważniejsze przy tworzeniu tej wystawy?
Prof. Paweł Śpiewak: Najważniejsze było dla nas pokazanie ludzi, którzy tworzyli archiwum. Dlatego istotna jest sama znajomość całości
i wiedza, kto odpowiedzialny był za jego poszczególne fragmenty. Dużo jest tam oczywiście elementów technicznych czy dokumentów urzędowych, które nie robią wielkiego wrażenia, jednak w tej kolekcji jest wiele elementów zapadających w pamięć.
Z mojej perspektywy najbardziej poruszające są chociażby dzienniki Abrahama Lewina, relacja z Treblinki Abrahama Krzepickiego, czy tom pierwszy przygotowany przez Rutę Sakowską poświęcony kartkom pocztowym, jakie przychodziły do getta – te różne elementy silnie wpływały na wyobraźnię. Ale najważniejszy był zapis wydarzeń wojennych, który znajduje się w ostatniej części wystawy. Pokazuje on moment, w którym członkowie Oneg Szabat zrozumieli, że Niemcy podjęli decyzję o wymordowaniu całego narodu żydowskiego. W tamtym momencie archiwiści zaczęli bardzo skrupulatnie szukać informacji
o tym, co dzieje się zarówno w Warszawie, jak
i w innych miastach Generalnego Gubernatorstwa.
Z naszej dzisiejszej perspektywy praca grupy kierowanej przez Emanuela Ringelbluma jest trudna do pojęcia. Zrozumienie, że świadkowie tragedii zaczynają dokumentować wydarzenia w sposób metodyczny i naukowy. Jak rozumieć to świadectwo?
PŚ: Z mojej perspektywy są dwa jego wymiary, które odgrywają olbrzymią rolę. Jest to zapis świadectw ludzi, którzy świadomie lub nieświadomie zbliżają się do tego momentu rozstrzygającego – chwili deportacji. Ich język, sposób, w jaki oni to widzą, jak to komunikują, jak obserwują dokonującą się masakrę, są dla mnie niezwykle ważne. To nie jest perspektywa historyków, ale ludzi, którzy są zamknięci
w obręczy śmierci, którzy są w tym samotni, najczęściej pozbawieni nadziei i poddani nieprzewidywalnemu dla siebie losowi. Archiwistom udało się dotrzeć do tego podstawowego języka. Zawarte jest to przede wszystkim w kartach pocztowych, ale także
w dziennikach, czy w różnego rodzaju relacjach z funkcjonowania getta warszawskiego. Drugi ważny element jest taki, że oni próbowali poddać to swoistej kontroli poznawczej. Zapisywali, tworzyli raporty o sytuacji ludzi
w obozach pracy, sytuacji uchodźców z różnych miejsc. Chcieli w tym szaleństwie stworzyć jakąś systematyczność, zbudować obiektywizm – jeśli to można nazwać obiektywizmem. Te dokumenty miały oddawać – chociaż częściowo – nakaz obiektywizmu i rzetelności.
Rozmowa z prof. Pawłem Śpiewakiem, dyrektorem ŻIH