Wystąpienie dyrektora Muzeum Auschwitz dr. Piotra M. A. Cywińskiego na obchodach 74. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz
Na początku było słowo.
A potem, gdy było już u ludzi,
okazało się, że słowo nasze potrafiło także niszczyć.
Simone Alizon wspominała:
„Nasze słowa nie są waszymi słowami”.
Rampa to nie to samo, co peron.
Numer to nie to samo, co imię.
Segregacja czy selekcja to nie to to samo, co wybór.
Barak to nie to samo, co budynek.
I dziś słowa mają swoją moc.
I także niszczycielską.
W Internecie, w dyskusji, na forum, w komentarzach.
W mediach, tytułach, podpisach.
W zestawieniach pojęć, gdy ukazuje się ludzi biednych,
zastraszonych, uciekających… z zarazkami i chorobami.
W języku debaty politycznej,
w demagogii,
w populizmie.
W brutalnych zdaniach tych,
którzy – mając służyć – chcą przewodzić.
Słowa nienawiści zatruwają wyobraźnię i otępiają sumienia.
Może dlatego tak wielu milczy wobec zła.
Cały niemalże świat milczał wobec zeszłorocznego ludobójstwa w Birmie.
Słowa nienawiści tworzą nienawiść.
Słowa dehumanizacji odczłowieczają.
Słowa gróźb zwiększają zagrożenie.
Dlaczego więc nie uczymy o tym w szkołach?
Dlaczego więc nasze prawo tworzy na to przyzwolenie?
Dlaczego homilie to przemilczają?
Dlaczego media używają języka wojny dla opisania pokoju?
Już zaczęliśmy za to płacić.
W Polsce, w Europie, na świecie.
Został jeden rok, jeden rok,
do 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz.
Do światowych obchodów, które powinny być świętem zwycięstwa!
Tymczasem boimy się, jak wiele zniszczenia można jeszcze dokonać słowami.
Inny więzień Raphaël Esrail napisał:
„Obóz nie jest wspomnieniem.
Dla większości z nas,
jego świat jest wszechobecny w naszej codzienności.”
Nie znam straszniejszego ostrzeżenia.
Ostrzeżenia przed naszymi własnymi słowami.