pocztówki Hampelów
Roger Moorhouse
Otto i Elise Hampel mieli być ludźmi współtworzącymi trzon nazistowskiej wspólnoty narodowej – Volksgemeinschaft. Porządni, zwyczajni, pracujący Niemcy. On pracował na przedmieściach Berlina Reinickendorf w fabryce Siemensa, a ona należała do Narodowosocjalistycznej Wspólnoty Kobiet. Stało się jednak coś, co wpłynęło na ich lojalność wobec Trzeciej Rzeszy. Latem 1940 r., podczas inwazji na Francję, na froncie zginął Kurt, młodszy brat Elise. Jego śmierć mocno dotknęła bezdzietną parę, burząc ich spokój ducha. Jesienią zaczęli aktywnie przeciwstawiać się nazistowskiej władzy.
Nie mieli jednak ani pieniędzy, ani koneksji politycznych – nie mieli zatem środków na zrobienie czegoś wstrząsającego. Znaleźli jednak bardzo prosty sposób działania – postanowili wykonać własnoręcznie pocztówki z hasłami antynazistowskimi, które dystrybuowane byłyby w miejscach publicznych, takich jak klatki schodowe, niedaleko ich domu położonego na północnym przedmieściu Berlina, Wedding. Kartki wykonane były bardzo topornie, w chaotycznych tekstach pojawiały się literówki. Wzywali w nich do obywatelskiego nieposłuszeństwa, żądali, aby inni Niemcy „obudzili się”, lub potępiali nazistowski projekt Pomocy Zimowej za nieuczciwości.
Ten przykład z 1941 r. jest typowy. Zaczyna się od nagłówka "Wolna prasa" tym samym autorzy chcieli być uważani za kontrapunkt dla nazistowskiej propagandy. Dalej domagają się powszechnej walki z reżimem Hitlera (co zapisano z błędem). Po drugiej stronie naziści są opisywani jako „wyzyskiwacze”, „hołota” i „mordercy” popychający naród niemiecki „w otchłań”. „Precz z nikczemnym reżimem nazistowskim”, żądali, „precz z hitlerowską wojną”.
Swoją kampanię kontrpropagandy Hampelowie kontynuowali przez prawie dwa lata. W jej trakcie stworzyli ponad 200 pocztówek. Ostatnią próbowali dystrybuować 20 października 1942 na Nöllendorfplatz. Dostrzegł ich jednak przypadkowy przechodzień, który wezwał policję. Podczas przesłuchania przez berlińskie gestapo oboje twierdzili, że protest przeciwko nazistowskiej władzy ich uszczęśliwia. To, co stało się potem, tak szczęśliwe już nie było. 22 stycznia 1943 r. zostali skazani przez Sąd Ludowy na śmierć za podkopywanie morale wojska oraz przygotowywanie zdrady stanu. Wyrok przez zgilotynowanie został wykonany 8 kwietnia 1943 r.
Historia Hampelów pogrążyłaby się w całkowitym zapomnieniu, gdyby nie to, że ich losy po wojnie opisał Hans Fallada. Stały się one częścią powieści zamówionej przez komunistyczną administrację Berlina, która miała stać się wielką opowieścią o wojennym oporze. Hampelowie stali się tam Quangelami, brat przeistoczył się w syna, ale Fallada generalnie trzymał się oryginalnej historii. Książka, która została opublikowana po angielsku pod tytułem „Sam w Berlinie” była ostatnią książką tego autora, a po jego śmierci stała się wielkim bestsellerem.
Pozostawiając na boku historię tego wydawnictwa, to co jest w tym przypadku najbardziej zdumiewające w tej sprawie jest zestawienie drobnego przewinienia z surowością kary. Przypomina nam to, że systemy totalitarne nie tolerują żadnej opozycji; nie było możliwości mówienia o swoim niezadowoleniu - nawet usprawiedliwionym. Wszyscy musieli maszerować równym krokiem. Pokazuje to też, że w takich reżimach „opór” zyskuje bardzo szeroką definicję i obejmuje także tak odważny, choć zupełnie daremny akt.
Fragment książki "The Third Reich in 100 objects" Rogera Moorhouse'a. Tłum. Paweł Sawicki