ZIMOWE ROZWAŻANIA CZŁOWIEKA
POCZCIWEGO, MIĘDZY PANEM,
WÓJTEM A PLEBANEM
Zima ma się dobrze, niczym Chińczyki się
mocno trzyma. A wraz z nią spadek ogólnej
formy, zarówno tej fizycznej, jak i
intelektualnej. Przeglądając media maści
wszelkiej, optymizmu też nie widzę.
Wszyscy jakby poddali się hibernacji. Nagle
kościół poczuł się słaby, niedomaga swoją
stoickością i tradycją. Aż abdykował papież.
Jak na przywódcę owieczek przystało,
przyznał się do ludzkiej słabości, niedomaga
ponoć. I chwała mu za uczciwość. Tej
jednakże nie można z natury rzeczy
spodziewać się od polityków. Zarówno w
mojej ojczyźnie urodzenia, jak i matce
zastępczej- Wielkiej Brytanii- źle się dzieje.
Nie, żeby to była jakaś nowość ale
szczególnie odczuwalne są ostatnio nastroje
antypolskie. Nie tylko Cameron zechciał się
z nami rozprawić, wygonić do kraju
urodzenia, ale kilku prywatnych
morderców, do tego społecznie tracimy
punkty, serwując w supermarketach i
hotelach koninę. Choć podobno pożywna
jest i nieco uboższa w złowrogi tłuszcz,
ludziom się nie podoba świadomość
pożerania sympatycznego zwierzątka. A jaki
jest koń- każdy widzi. Osobiście moim
dzieciom od zarodka powtarzam, że każde
zwierzątko jest ładne, i to, które muczy, i
także to które robi „ichaaaa”, ale problem
nie polega na urodzie, to problem
międzynarodowy. Swoisty symbol tego, co
ci źli Polacy ze sobą przywieźli.