MANEzette #2 1\2014 | Page 55

Spirit Malice powoli przekroczył próg pomieszczenia. To, co zastał wewnątrz, wprawiło go w  przygnębienie. Niegdyś purpurowe zasłony dziś były kruczoczarne, zupełnie jakby ktoś umarł. Większość mebli i  dzieł sztuki pokrywał jakiś dziwny, czarny popiół, zaś lustro było osmalone magicznym ogniem. W  ogóle, w  powietrzu wisiało coś dziwnego, niepokojącego. Z  każdą kolejną sekundą jednorożec czuł się coraz gorzej, jakby wkroczył na przeklęty, zabroniony obszar. Po chwili namysłu ogier uniósł kopyto i  przesunął nim po jednej z  rzeźb, zdobiących pomieszczenie. – Ten popiół… Wygląda jak efekt jakiejś klątwy – szepnął do siebie jednorożec. – Ach, pan Spirit Malice? Proszę wybaczyć, nie zauważyłam, jak pan wchodził. Słysząc głos księżniczki Celestii, pełen zakłopotania jednorożec gwałtownie się odwrócił. Mając przed sobą majestatyczną władczynię Equestrii, nie myślał zbyt długo. Z  pokorą i  szacunkiem ukłonił się, pozdrawiając swoją panią i  przepraszając za swoje maniery oraz, delikatnie mówiąc, niestosowny ubiór. – Tak, właśnie chciałam się zapytać, czy wszystko w  porządku – powiedziała łagodnie Celestia. – Zatem… Co się stało? – Najjaśniejsza pani – zaczął jednorożec, wciąż korząc się przed księżniczką. – To naprawdę długa historia i, jeśli można, byłbym więcej niż szczęśliwy, gdybym mógł opowiedzieć ją przy filiżance herbaty w  królewskim ogrodzie. – Oczywiście. Chętnie jej wysłucham – odpowiedziała Celestia. – Dziękuję. Jeszcze raz proszę o  wybaczenie mojego stanu. Ufam, że z  racji wagi sytuacji, nie wyciągnie pani konsekwencji? – Ależ skąd! – zaprzeczyła pani Słońca. – Dziękuję. Oczywiście, gdyby pani odpowiedź była inna, z  pokorą zniósłbym swoją karę – jednorożec powoli uniósł głowę. – A  zatem jak mogę pani pomóc? Księżniczka Celestia zaprowadziła Spirit Malice’a  na drugi koniec komnaty, po czym trzy razy uderzyła kopytkiem w  ścianę, a  dokładniej we właściwą cegłę, jaśniejszą od pozostałych. Na ten znak poruszyła się kamienna płyta, na której stało wielkie lustro, a  obok niego parawan i  manekiny, na których spoczywały suknie wieczorowe. Po kilku minutach płyta całkowicie schowała się pod podłogą. Gdy mechanizm zaskoczył, władczyni Equestrii wskazała swemu zaufanemu magowi ukryte schody, prowadzące w  dół. Nie wiedząc, czego się spodziewać, Spirit Malice posłusznie udał się za księżniczką. Ku jego zaskoczeniu, sekretne schody prowadziły do tajnego przejścia, za którym znajdowało się prywatne laboratorium księżniczki Luny. Ciasne, klaustrofobiczne wręcz miejsce, wypełnione dziwnymi naczyniami, zwojami i  starymi księgami. Znajdujący się w  nim sprzęt alchemiczny pozwalał na przeprowadzenie całkiem skomplikowanych eksperymentów. – Jest mi wstyd, ale aż do tej pory nie miałam pojęcia o  tym pomieszczeniu – Celestia rozejrzała się po laboratorium. – Nie wiem też, kto skonstruował mechanizm otwierający przejście do niego prowadzące. Pokój ten znajduje się dokładnie między wielką biblioteką a  galerią sztuki. – Proszę mi wybaczyć. Nie zaglądałem do planów zamku – powiedział jednorożec. – Proszę nie robić sobie kłopotu. Tego miejsca nie ma na planach. Wiele lat temu Luna musiała w  tajemnicy przede mną zlecić budowę tego miejsca. Ale to nie dlatego pana wezwałam. Celestia wskazała na rozwinięte zwoje, spoczywające na dębowym biurku. Zaraz potem przelewitowała nań dwie księgi, a  także niewielką, kamienną tablicę, w  której wyryte zostały alchemiczne symbole. – Moja siostra, powodowana zazdrością, już od dłuższego czasu planowała zamach na mnie… Tak sądzę. Szukała sposobu na wzmocnienie swojej mocy – słowa te z  trudem przechodziły Celestii przez gardło. 55