MANEzette #2 1\2014 | Page 46

los nie był godny pozazdroszczenia – co chwila coś usiłowało zrobić mu krzywdę, ale wytrwały gracz mógł w  końcu dotrzeć do upragnionego celu, mając przy tym masę zabawy (i  nieodzownego zgrzytania zębami). A  to wszystko zostało zamknięte w  4 kolorach standardu CGA i  okraszone dźwiękami z  PS Speakera. I  wiecie co? Człowiek się tym nie przejmował, usiłując uciec przed kolejnym wysłanym w  jego stronę pociskiem lub pędzącym z  mordem w  oczach psiakiem. 3. Soko-Ban Tym razem sięgniemy do Japonii, gdzie gra o  tym tytule została wypuszczona na rynek we wczesnych latach 80-tych. W  roku 1988 doczekała się swojej wersji dostosowanej do DOS-a  i  od tamtego czasu powstała cała masa jej klonów. Nie mogło być inaczej, skoro mamy do czynienia z  układanką logiczną, gdzie w  kolejnych etapach musimy ustawiać skrzynie na przyporządkowanych im miejscach i  nie zablokować się przy okazji. Co wpłynęło na taką popularność Soko-Bana? Prawdopodobnie fakt, iż przy całej swej prostocie jest to gra skomplikowana, a  poziom trudności przedstawianych nam plansz rośnie na tyle szybko, iż trudno się nią znudzić, a  przy tym czasami trzeba nieźle wysilać mózgownicę, żeby nie znaleźć się nagle w  sytuacji bez wyjścia. Proste, a  grywalne niemal ponad ludzkie pojęcie. 46 4. Tetris Któż nie zna tej gry? Nieśmiertelne spadające klocki, których prawidłowe ustawianie odpowiedzialne jest w  środowisku graczy za całe wory wyrwanych z  głowy włosów i  liczne nieprzespane noce. A  wszystko zaczęło się, kiedy w  1984 roku gra została wypuszczona na rynek radziecki. Dopiero trzy lata później pojawiła się na półkach amerykańskich sklepów, reklamowana jako „Soviet Mind Game”, i  zdobyła gigantyczną popularność, która w  pewnym stopniu utrzymuje się po dziś dzień. Założenia są proste – z  góry ekranu lecą klocki o  różnych kształtach, a  gracz, odpowiednio nimi manewrując, musi układać je w  polu gry. Kiedy uda mu się utworzyć linię, zostaje ona skasowana, a  na liczniku punktów pojawia się okrągła sumka. Naturalnie z  kolejnymi etapami szybkość spadania elementów wzrasta i  trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby nie dać się im przytłoczyć. I  to właściwie wszystko, co trzeba wiedzieć o  tej grze. Nie potrzebowała niczego więcej, żeby przetrwać i  na stałe zapisać się w  pamięci graczy. 5. Arkanoid Pora na ostatnią grę w  pierwszej części przeglądu. To kolejna z  wydanych w  latach osiemdziesiątych, niesamowicie miodnych pozycji, w  którą nawet dzisiaj można z  przyjemnością pograć. Zasada jest prosta – mamy platformę, od której odbija się piłeczka zbijająca ustawione na szczycie pola gry cegiełki. Naszym zadaniem jest pozbycie się ich wszystkich i  niedopuszczenie, by rzeczona piłeczka opuściła pole gry. W  momencie oczyszczenia planszy przechodzimy do kolejnego, zwykle nieco bardziej skomplikowanego etapu. W  niektórych wersjach gry z  rozbitych cegiełek spadają różne przedmioty, które mogą ułatwić bądź utrudnić rozgrywkę. Co najzabawniejsze, nasza platforma jest w  rzeczywistości statkiem kosmicznym – tak, tak, moi drodzy: Arkanoid ma fabułę, chociaż tak naprawdę potrzebna mu jest ona jak dziura w  moście, gdyż równie doskonale poradziłby sobie bez niej. Jeżeli chcecie, zagrajcie – tylko zarezerwujcie sobie wcześniej kilka wolnych godzin. Na tym kończę pierwszą część Przeglądu Gier Przedpotopowych. Za miesiąc może nawet wrzucę takie, które pojawiły się około 1990 roku. Mam nadzieję, że te krótkie opisy zachęcą Was do przyjrzenia się wymienionym klasykom, a  może nawet do sięgnięcia po któryś z  nich w  ramach sprawdzenia, w  co się kiedyś grało.