MANEzette #2 1\2014 | Page 37

Czas na moją ulubioną część! Nowe postacie! Tym razem pojawiła się tylko jedna, kuzynka Granny Smith. Goldie Delicious, bo właśnie tak się nazywa, jest wręcz charakterem wyjętym z  naszego świata. Chociaż bliżej się przypatrując, zwrot „kociara” nabiera przy niej nowego znaczenia, bo w  końcu kto ma dom zapełniony gratami i  kotami, a  do tego jeszcze trzyma w  nim geparda? No cóż, tutaj random sięgnął zenitu. Możemy zauważyć, że Hasbro zrobiło pewien ukłon w  stronę fandomu. Wszyscy pamiętamy scenę, w  której Apple Bloom iście tanecznym krokiem wyrzuciła mapę za burtę? A  piosenkę, którą w  tym czasie śpiewała? No właśnie! Jeśli ktoś zna Twilightlicious i  porówna go do sceny przedstawionej w  serialu, to na pewno zauważy, że są niemalże identyczne! Ciekawi mnie, ile jeszcze nie- spodzianek szykują dla nas twórcy… Podsumujmy! Odcinek wypadł wręcz genialnie i  spokojnie można go zaliczyć do tych najlepszych w  serialu. Niesie ze sobą stary, dobry i  wartościowy morał, który wręcz trzeba wprowadzić do swojego życia. Nie potrafię znaleźć żadnej wady, z  powodu której musiałbym wystawić niższą ocenę. Widać, że w  ten epizod twórcy włożyli całe swoje serce, dopracowując go i  wypuszczając niemal w  perfekcyjnej postaci. Oby tak dalej Hasbro! Trzymamy kciuki! + Rozśmieszające do łez sceny z  Apple Bloom. + Ogólnie przedstawienie rodziny Apple jako całości. + Oczywiście piosenka! + Rola zwierząt w  tym odcinku. Tego nie da się zapomnieć! Minusy: Brak! Ocena końcowa: 10!/10 Plusy: + Maksymalnie zakręcona Pinkie! + Postać Goldie Delicious. + Zachowanie Granny Smith, które wręcz zwala z  nóg. + Big Macintosh i  jego tradycyjne rozgadanie. 37