Irwin
Czasami
czuję się
artystą
Stoję na wysokim klifie, wdychając powietrze
przesycone potem, tuszem i starym papierem.
Wiatr rozwiewa mi włosy, gdy kieruję swe bystre
spojrzenie, planując wykonanie swoich niecnych
planów, szkiców oraz konceptów twórczości. Jednym ruchem ręki zmuszam legiony, zastępy, a czasem i hordy słów do uległości i kierowania ich do
szturmu na fortecę artyzmu (nie mylić z autyzmem). Przeciwko krucjatom obłudy, krytykanctwa,
ignoracji, a nade wszystko - nudy, wykorzystuję
swoje wierne środki poetyckie, takoż zastawiam
niespodziewane zwroty akcji. Owijam wokół palca
dusze małych umysłów, korzystając z przewrotnego, ironiczno-satyrycznego humoru. Esteci padają
na kolana i czczą niczym bóstwo, gdy widzą kunszt
zastosowany w opisach. Znikają kieliszki wódki,
whisky czy pośledniejszych napojów, zamieniane
na kolejne stronice starannie zaplanowanej (bądź
nie) powieści. W ruch idzie cały determinizm,
wszystkie czynniki, które Autor wchłonął niczym
gąbka, całe umiejętności wyszlifowane w setkach
większych i mniejszych potyczek z groźną, śmierdzącą niczym dół kloaczny, chcącą jednocześnie
rozszarpać na części i uwieść jego psychikę Sztuką.
Jednak gdy już wydasz swoje dzieło i ujawnisz je
na widok mniej i bardziej poślednich umysłów, pojawia się wątpliwość, rodzi się strach dominujący
nad chęcią pisania i rzucający swój złowrogi cień na
każde, zastosowane w celu opisania świata przedstawionego, narzędzie - lęk przed tym, że jest się
grafomanem. Tworzącym chłam dla chłamu i wcinający je razem z równie upośledzonymi amatorami uciech duchowych niskiego sortu, do tego
zachwalającego swój towar (bynajmniej nie muchom).
od sztuki niezłej, prawie dorównującej twojej, po
fanfiki nadające się co najwyżej do wydruku, podtarcia tyłka, spalenia i zatopienia w kwasie. I o ironio losu! - te drugie często cieszą się sporą
popularnością, co zmusza Cię do konfrotacji swojej
twórczości z wypocinami pośledniejszego umysłu.
Stawiasz w jednym rzędzie swoje wspaniałe dzieło,
powstałe wskutek wielu przemyśleń oraz głębokich
badań historycznych i nadęte hormonami i marzeniami erotycznymi wypociny gimnazjalisty. I tylko
gdzieś w tyłomózgowiu szamocze się smętna myśl
(OBOŻECZYJAJESTEMTAKISAM?).
Jest do doskonały powód, by nie rzec - pretekst,
by zamiast pisać, pogrążyć się melancholii i głośno
narzekać na niesprawiedliwość dziejową, determinizm oraz resztę bzdetów. Na szczęście to czas,
kiedy autor wyjmuje wyświechtaną p(oni)uentę
z szafy. Może nie potrafisz pisać, frajerze, ale przynajmniej czerpiesz z tego masę zabawy. Każdy
może wyjść z przeciętności, ale mało kto potrafi
zrobić coś więcej. Brakuje pierwiastka, który przyciągnąłby i zmusił do czytania. Zamiast narzekać staraj się doskonalić warsztat i pomysły, kop
w książkach i szukaj inspiracji wszędzie, nawet pod
łóżkiem. Wykorzystuj to, że jesteś równie mierny
jak wszyscy inni i rozpocznij wesołą wymianę doświadczeń. Komentuj dobrze, z jajem i kopem - inni
prawdopodobnie odwdzięczą się tym samym (albo
nazwą Cię złymczłowiekiem i będą grozić popełnieniem twojego samobójstwa). W ten sposób nawet jeśli nie wskoczysz na następny, lepszy poziom
pisania, to przynajmniej rozwiniesz umiejętności
analizy i krytycznego (HEHEHEHE) myślenia.
Podsumowując, życzę wam sukcesów na dalszej,
wyboistej drodze artysty. Jako pisarze macie o tyle
gorzej od malujących, że nasze przybory są na ogół
niejadalne, więc szczęście się przyda. Ach - i jeśli
piszecie Human in Equestria, korzystając z wyświechtanych, nudnych motywów, mam nadzieję,
że będziecie się prażyć w specjalnie przygotowanym dla was kręgu piekła.
Gdy już rozplanujesz akcję i weźmiesz się za
pierwsze akordy symfonii liter, zerkasz kątem oka
na twórczość innych artystów. Przekrój jest różny -
41