MANEzette #2 1\2014 | Page 41

Irwin Czasami czuję się artystą Stoję na wysokim klifie, wdychając powietrze przesycone potem, tuszem i  starym papierem. Wiatr rozwiewa mi włosy, gdy kieruję swe bystre spojrzenie, planując wykonanie swoich niecnych planów, szkiców oraz konceptów twórczości. Jednym ruchem ręki zmuszam legiony, zastępy, a  czasem i  hordy słów do uległości i  kierowania ich do szturmu na fortecę artyzmu (nie mylić z  autyzmem). Przeciwko krucjatom obłudy, krytykanctwa, ignoracji, a  nade wszystko - nudy, wykorzystuję swoje wierne środki poetyckie, takoż zastawiam niespodziewane zwroty akcji. Owijam wokół palca dusze małych umysłów, korzystając z  przewrotnego, ironiczno-satyrycznego humoru. Esteci padają na kolana i  czczą niczym bóstwo, gdy widzą kunszt zastosowany w  opisach. Znikają kieliszki wódki, whisky czy pośledniejszych napojów, zamieniane na kolejne stronice starannie zaplanowanej (bądź nie) powieści. W  ruch idzie cały determinizm, wszystkie czynniki, które Autor wchłonął niczym gąbka, całe umiejętności wyszlifowane w  setkach większych i  mniejszych potyczek z  groźną, śmierdzącą niczym dół kloaczny, chcącą jednocześnie rozszarpać na części i  uwieść jego psychikę Sztuką. Jednak gdy już wydasz swoje dzieło i  ujawnisz je na widok mniej i  bardziej poślednich umysłów, pojawia się wątpliwość, rodzi się strach dominujący nad chęcią pisania i  rzucający swój złowrogi cień na każde, zastosowane w  celu opisania świata przedstawionego, narzędzie - lęk przed tym, że jest się grafomanem. Tworzącym chłam dla chłamu i  wcinający je razem z  równie upośledzonymi amatorami uciech duchowych niskiego sortu, do tego zachwalającego swój towar (bynajmniej nie muchom). od sztuki niezłej, prawie dorównującej twojej, po fanfiki nadające się co najwyżej do wydruku, podtarcia tyłka, spalenia i  zatopienia w  kwasie. I  o  ironio losu! - te drugie często cieszą się sporą popularnością, co zmusza Cię do konfrotacji swojej twórczości z  wypocinami pośledniejszego umysłu. Stawiasz w  jednym rzędzie swoje wspaniałe dzieło, powstałe wskutek wielu przemyśleń oraz głębokich badań historycznych i  nadęte hormonami i  marzeniami erotycznymi wypociny gimnazjalisty. I  tylko gdzieś w  tyłomózgowiu szamocze się smętna myśl (OBOŻECZYJAJESTEMTAKISAM?). Jest do doskonały powód, by nie rzec - pretekst, by zamiast pisać, pogrążyć się melancholii i  głośno narzekać na niesprawiedliwość dziejową, determinizm oraz resztę bzdetów. Na szczęście to czas, kiedy autor wyjmuje wyświechtaną p(oni)uentę z  szafy. Może nie potrafisz pisać, frajerze, ale przynajmniej czerpiesz z  tego masę zabawy. Każdy może wyjść z  przeciętności, ale mało kto potrafi zrobić coś więcej. Brakuje pierwiastka, który przyciągnąłby i  zmusił do czytania. Zamiast narzekać staraj się doskonalić warsztat i  pomysły, kop w  książkach i  szukaj inspiracji wszędzie, nawet pod łóżkiem. Wykorzystuj to, że jesteś równie mierny jak wszyscy inni i  rozpocznij wesołą wymianę doświadczeń. Komentuj dobrze, z  jajem i  kopem - inni prawdopodobnie odwdzięczą się tym samym (albo nazwą Cię złymczłowiekiem i  będą grozić popełnieniem twojego samobójstwa). W  ten sposób nawet jeśli nie wskoczysz na następny, lepszy poziom pisania, to przynajmniej rozwiniesz umiejętności analizy i  krytycznego (HEHEHEHE) myślenia. Podsumowując, życzę wam sukcesów na dalszej, wyboistej drodze artysty. Jako pisarze macie o  tyle gorzej od malujących, że nasze przybory są na ogół niejadalne, więc szczęście się przyda. Ach - i  jeśli piszecie Human in Equestria, korzystając z  wyświechtanych, nudnych motywów, mam nadzieję, że będziecie się prażyć w  specjalnie przygotowanym dla was kręgu piekła. Gdy już rozplanujesz akcję i  weźmiesz się za pierwsze akordy symfonii liter, zerkasz kątem oka na twórczość innych artystów. Przekrój jest różny - 41