MANEzette #2 1\2014 | Page 40

Verlax Winniśmy Śmiać się czy Płakać? Nie aż tak dawno temu mogliśmy doświadczyć wielkiego poruszenia w  mediach w  związku z  pogrzebem Ważnego Człowieka. Jak wiadomo, incydent z  Głową Wielkiego Państwa oraz zbieraniną polityków wszelakich był głośno odnotowany w  środkach masowego przekazu. Pewnej Osobie zdarzyło się bronić rzeczoną Głowę w  dosyć interesujący sposób. Mianowicie stwierdziła, że pogrzeb tak Ważnego Człowieka jest wydarzeniem radosnym, albowiem stanowi równocześnie świętowanie całego Dobra, jakie ten Ważny Człowiek dla nas dokonał. Zatrzymajmy się na chwilę i  zupełnie odsuńmy się od polityki. Zadajmy tytułowe pytanie. W  obliczu śmierci i  ceremonii ostatecznego pożegnania winniśmy Śmiać się czy Płakać? Ciężko jednak ze smutkiem zerwać, albowiem rodzina zwykła przecież żałować utraty członka swej familii, kogoś bardzo istotnego dla ich życia. Główne założenie pytania brzmi: czy człowiekowi 40 wystarczą Wspomnienia, by móc zachować wewnętrzny spokój, czy też brak fizycznej obecności zmarłego jest zbyt potężny, by móc go ignorować. Horacy zdaje się nie dotykać tej kwestii, gdy przychodzi do opisywania stoickiej postawy w  obliczu śmierci. “Opanowany w  godzinie klęski, obcy szałom radości, takim pamiętaj być zawsze na zgon skazany Deliuszu”. Ale właśnie, co Horacy rzekłby rodzinie Deliusza? Synowi, córce jego? Nie czuję tego w  żadnym stopniu. Czy jest w  tej sytuacji miejsce na głośną i  radosną celebrację chwalebnych czynów zmarłego? Może, ale nie wydaje mi się to być w  porządku. Osobiście uważam, że gdy przychodzi do pożegnania kogoś, liczy się przede wszystkim pamięć po nim, coś co żyje znacznie dłużej od niego. Cyceron mówił, iż życie jest krótkie, lecz sława nieśmiertelna. Pamięć żyje najdłużej. A  dla dobra tej Pamięci winniśmy się Śmiać czy Płakać? To trudne pytanie, tyczące się już dogłębnie psychiki ludzkiej. A  ja? Ja jeszcze jestem młody i  zdarzyło mi się być świadkiem pochówku tylko jednej, prawdziwie bliskiej mi osoby. Wracam do tego zdarzenia myślami, i  gdzieś zdają mi się świtać te wszystkie dni, które z  nią spędziłem, ten smak potraw, który mi ta wielce bliska osoba czyniła. Nie jestem w  stanie wrócić do nich z  sentymentem, lecz tylko z  gorzką melancholią. Ale do dziś pamiętam i  przyrzekam nigdy nie zapomnieć.