Verlax
Winniśmy
Śmiać się
czy Płakać?
Nie aż tak dawno temu mogliśmy doświadczyć
wielkiego poruszenia w mediach w związku z pogrzebem Ważnego Człowieka. Jak wiadomo, incydent z Głową Wielkiego Państwa oraz zbieraniną
polityków wszelakich był głośno odnotowany
w środkach masowego przekazu. Pewnej Osobie
zdarzyło się bronić rzeczoną Głowę w dosyć interesujący sposób. Mianowicie stwierdziła, że pogrzeb
tak Ważnego Człowieka jest wydarzeniem radosnym, albowiem stanowi równocześnie świętowanie całego Dobra, jakie ten Ważny Człowiek dla nas
dokonał. Zatrzymajmy się na chwilę i zupełnie odsuńmy się od polityki. Zadajmy tytułowe pytanie.
W obliczu śmierci i ceremonii ostatecznego pożegnania winniśmy Śmiać się czy Płakać?
Ciężko jednak ze smutkiem zerwać, albowiem
rodzina zwykła przecież żałować utraty członka
swej familii, kogoś bardzo istotnego dla ich życia.
Główne założenie pytania brzmi: czy człowiekowi
40
wystarczą Wspomnienia, by móc zachować wewnętrzny spokój, czy też brak fizycznej obecności
zmarłego jest zbyt potężny, by móc go ignorować.
Horacy zdaje się nie dotykać tej kwestii, gdy przychodzi do opisywania stoickiej postawy w obliczu
śmierci. “Opanowany w godzinie klęski, obcy szałom radości, takim pamiętaj być zawsze na zgon
skazany Deliuszu”. Ale właśnie, co Horacy rzekłby
rodzinie Deliusza? Synowi, córce jego? Nie czuję
tego w żadnym stopniu. Czy jest w tej sytuacji
miejsce na głośną i radosną celebrację chwalebnych czynów zmarłego? Może, ale nie wydaje mi
się to być w porządku.
Osobiście uważam, że gdy przychodzi do pożegnania kogoś, liczy się przede wszystkim pamięć
po nim, coś co żyje znacznie dłużej od niego. Cyceron mówił, iż życie jest krótkie, lecz sława nieśmiertelna. Pamięć żyje najdłużej. A dla dobra tej
Pamięci winniśmy się Śmiać czy Płakać? To trudne
pytanie, tyczące się już dogłębnie psychiki ludzkiej.
A ja? Ja jeszcze jestem młody i zdarzyło mi się być
świadkiem pochówku tylko jednej, prawdziwie bliskiej mi osoby. Wracam do tego zdarzenia myślami, i gdzieś zdają mi się świtać te wszystkie dni,
które z nią spędziłem, ten smak potraw, który mi ta
wielce bliska osoba czyniła. Nie jestem w stanie
wrócić do nich z sentymentem, lecz tylko z gorzką
melancholią. Ale do dziś pamiętam i przyrzekam
nigdy nie zapomnieć.