conej w sponifikowaną scenerię
rodem z Fallouta. Zaczęłam się
zastanawiać, jak mogłabym połączyć swoje dwie pasje, a kiedy
już zaczęłam o tym myśleć, postanowiłam przekonać się, czy
jestem w stanie to zrobić.
V/D84: Jak wyglądały twoje
stosunki z ekipą redaktorską?
Czy byli dla ciebie dużą pomocą
podczas pisania?
Kkat: Miałam świetny zespół
redaktorów i korektorów. Pisałam Fallout: Equestria średnio
czterdzieści godzin na tydzień
(robiąc raz na miesiąc tygodniową przerwę). Mniej więcej ćwierć
tego czasu zajmowały dyskusje
z ekipą (jednym z powodów, dla
których jakość historii wzrasta
widocznie po pierwszych kilku
rozdziałach, jest fakt, że wcześniej nie zebrałam jeszcze swojej
drużyny). Otrzymałam również
niesamowitą ilość rad od moich
czytelników. Wskazywali mi kiedy
akcja zwalania tempo lub co wymaga dodatkowych wyjaśnień
albo szerszego omówienia. Dzięki nim wiedziałam, co robię dobrze, a gdzie idzie mi słabiej i to
dzięki ich pomocy mogłam napisać tak dobrą historię, jak to tylko możliwe.
V/D84: Z czym miałaś naj-
większy problem (o ile miałaś jakiekolwiek) podczas pisania tej
opowieści?
Kkat: Myślę, że największe
wyzwanie stanowiło znużenie pisaniem. Stworzenie czegoś tak
wielkiego jak Fallout: Equestria
wymaga niesamowitej ilości pracy i to przez długi czas. Nawet
poświęcając na nie czterdzieści
godzin tygodniowo, napisanie
22
całości zajęło mi osiem miesięcy.
Czytelnicy wytknęli, iż częstotliwość pojawiania się kolejnych
rozdziałów znacząco spadła wraz
z przyjściem jesieni. Częściowo
było to spowodowane tym, że
stawały się one dłuższe i bardziej
złożone, przez co wymagały więcej czasu, ale zmęczenie również
odegrało w tym znaczącą rolę.
Było nawet kilka tygodni, kiedy
nie pisałam wcale.
Wspomniane zmęczenie już
wcześniej było dla mnie zmorą.
Przed Fallout: Equestria zdarzało
mi się zostawiać niedokończone
teksty, więc wiedziałam, że jeżeli
pozwolę sobie na przerwę w pisaniu przez dłuższy okres czasu,
to najprawdopodobniej nigdy
nie uda mi się skończyć i to napędzało mnie do kontynuowania
prac. Nawet kiedy akurat nie pisałam, to stale robiłam notatki,
przesiewałam pomysły czy słuchałam muzyki, którą nazywam
„Fallout: Equestria – Inspiracje” –
jest to moja playlista zawierająca
utwory, które w jakimś stopniu
kojarzą mi się z opisywaną historią i motywują mnie do dalszej pracy. Jednak w tym
wypadku nieskończenie lepsi
byli fani. Komentarze zawierające
szczegółowe rady, jak i wyjaśnienia ich punktu widzenia pomagały ożywiać mój zapał do
pisania, kiedy zdarzało mu się
chwiać w posadach. Bez nich