MANEzette #1 1\2013 | Page 4

Five hundred little murders Autorka: Estee [Sad], [Slice of Life] Jak dobrze wiemy, w  Equestrii oprócz kucyków pojawiają się również ich pupile. Dolar84 C zasami naszą niepodzielną uwagę przyciągnie bezzębny aligator o  wzroku myślą niezmąconym, innym razem uśmiechniemy się, widząc powietrzne akrobacje wykonywane przez żółwia. Naturalnie również małe ssaki mają swoje miejsce w  tym świecie – zawsze wierna Winona, powalająca charakterkiem Opalescence czy niepokonany Angel zwany czasami królikiem zagłady. Czy zastanawialiście się jednak, co się dzieje, kiedy któryś ze zwierzaków zostaje dotknięty nieuleczalną chorobą? „Five hundred little murders” daje nam odpowiedź na to pytanie, na dodatek opakowaną w  absolutnie doskonały tekst. Główną bohaterką opowiadania jest Flitter, która zostaje obdarzona przez autorkę naprawdę paskudnym charakterem. Jej brutalnie szczere, pozbawione choćby elementarnej uprzejmości komentarze tyczące się innych kucyków mogą bez problemu sprawić, iż raz po raz przy lekturze 4 zmarszczymy brwi z  głęboką dezaprobatą. Myślicie, że jest to cecha, z  którą nasza pegaz stara się walczyć? Nic bardziej mylnego! Ona jest z  niej dumna. Z  pojawiających się co jakiś czas zdań można łatwo wywnioskować, iż jest to osoba, która nigdzie nie zagrzewa miejsca na dłużej. Wiadomo jednak, że kucyki wykazują upodobanie do przyjaźni i  miłości, więc nawet tak aspołeczne indywiduum ma kogoś, kogo obdarza bezwarunkowym uczuciem – swoją kotkę, Carnie. Wybór takiego, a  nie innego zwierzaka również mówi sporo o  charakterze głównej bohaterki – wszak kucyki, stworzenia z  zasady roślinożerne, muszą czuć się odrobinę nieswojo w  obecności choćby niewielkich, niemogących im zagrozić mięsożerców. Nic dziwnego więc, iż przy istocie tak doskonale przystosowanej do polowania jak przedstawicielka rodziny kotowatych ich reakcje są nerwowe, a  poczucie spokoju ulega poważnemu zachwianiu. Cóż jednak Flitter może zrobić, kiedy jej wy- pieszczona pupilka zaczyna chorować, a  kucyk zastępujący przebywającego na wyjeździe weterynarza okazuje się niedouczonym imbecylem? Nie pozostaje jej nic innego jak udać się do osoby, którą pogardza jak nikim innym na świecie – Fluttershy. Co się wydarzyło później? To już będziecie musieli odkryć sami. To opowiadanie było… hmm, przyznaję, że trudno znaleźć mi słowa, które w  pełni oddawałyby to, co czuję po jego lekturze. Widząc jego oznaczenia, wiedziałem, że nie mogę się spodziewać wiele radości, jednak atmosfera wszechobecnej złośliwości i  późniejszego przygnębienia naprawdę trafia czytelnika prosto w  serce. Naturalnie jest to zaleta, a  nie wada tego tekstu, w  którym Estee pokazała, że balansowanie na uczuciach czytelników jest czymś, na czym naprawdę się zna. O! W  końcu dotarło do mnie określenie, jakim chciałbym uraczyć „Five hundred little murders” – zawarta w  nim historia jest taka