FAKTY I OPINIE
GORĄCY TEMAT
Widmo niedziel bez handlu coraz bliżej
Frustracja handlowców narasta. Od pięciu lat są regularnie bombardowani kolejnymi projektami dotyczącymi ograniczenia handlu w niedziele.
Ostatni projekt na kilka miesięcy utknął w sejmowych podkomisjach i tak długo też czekał na ruch rządu. W końcu się doczekał i wiele wskazuje na to, że ograniczenie handlu w niedzielę wejdzie w życie. Jednak termin i forma nadal stoją pod znakiem zapytania.
Coś drgnęło
Przypomnijmy: we wrześniu 2016 roku do Sejmu trafił projekt Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej – w którego skład wchodzi NSZZ Solidarność i inne organizacje – w sprawie zakazu niedzielnego handlu. Zwrot nastąpił dopiero w ostatnich dniach lutego. Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed poinformował dziennikarzy, że już ustalono stanowisko resortu, pracy i polityki społecznej. Gdy zamykaliśmy ten numer magazynu, nie wiadomo było jakie. Być może zostanie przyjęta propozycja wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który w ramach kompromisu sugeruje zamknięcie sklepów w dwie niedziele w miesiącu. Co ciekawe, podobnego zdania jest minister Elżbieta Rafalska, chociaż zaznacza, że to jej prywatne zdanie, nie resortu. Pewne jest więc jedno: nadal nie ma jednogłosu wśród rządzących, a to oznacza, że prace nad ostatecznym kształtem przepisów mogą się przeciągać.
Ograniczenie nie do przyjęcia
Projekt obywatelski od początku budził wiele zastrzeżeń, w tym natury prawnej. Najczęściej zarzucano mu m. in. nieścisłość i selektywne ograniczenie wolności działalności gospodarczej w obszarze handlu, co może naruszać zakaz dyskryminacji wynikający z art. 32 ust. 2 Konstytucji RP.
Zgodnie z obywatelskim projektem handel w niedzielę mógłby odbywać się w siedem niedziel w roku: dwie niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i niedzielę przed Wielkanocą, w ostatnie niedziele stycznia, czerwca, sierpnia, a także w pierwszą niedzielę lipca. Zakaz handlu w niedzielę nie dotyczyłby jednak placówek o powierzchni mniejszej i równej 25 mkw. ani tych w obiektach do obsługi pasażerów, np. na dworcach i lotniskach. Odstępstwa dotyczyłyby też punktów, w których handel prowadzi osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą. Natomiast franczyzobiorcy i ajenci prowadzący taką działalność, już handlować w niedzielę by nie mogli. Stacje benzynowe sprzedawałyby towar na innych niż dziś warunkach. Nieprzestrzeganie zakazu miało podlegać grzywnie, karze ograniczenia wolności albo karze pozbawienia wolności do lat dwóch. Ten ostatni zapis wzbudził najwięcej emocji i pod naporem protestów wycofano się z niego. Pozostawiono jedynie karę w postaci grzywny, ale nie większej niż 10 proc. wartości obrotu osiągniętego w poprzednim roku podatkowym. Ta propozycja kary także dla handlowców jest nie do przyjęcia. Były też kontrpropozycje – np. Kongregacja Przemysłowo-Handlowa proponowała, by początkowo ograniczyć handel w niedzielę do dwóch niedziel w miesiącu, a potem dopiero rozszerzać go na kolejne. Większości ten pomysł także nie przypadł do gustu. Dla pomysłodawców projektu byłoby to zbyt małe ograniczenie. Dla handlowców oznaczałoby z kolei kompletną dezorganizację łańcucha dostaw i chaos w planowaniu sprzedaży.
Sytuacja zrobiła się patowa, a w kuluarach coraz częściej dało się słyszeć głosy, że rząd nie ma po prostu pomysłu, jak wybrnąć z sytuacji. W Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nieoficjalnie zaczęło mówić się jedynie, że przepisy dotyczące handlu w niedzielę mógłby wejść w życie od 2018 roku. Obecnie przebąkuje się o jesieni. Solidarność chce, żeby stało się to jak najszybciej.
Pierwszy „ zamach” w 2013 roku
PiS próbował po raz pierwszy wdrożyć podobne regulacje cztery lata temu. Trzy lata później głos w tej samej sprawie zabrali związkowcy z handlowej
10 Życie Handlowe marzec 2017