Statystyki nie są zachęcające. Według danych Głównego Urzędu Statystyczne-go w Polsce zawieranych jest rocznie około 180 tysięcy małżeństw (w 1990 roku było ich około 250 tysięcy). W tym samym okresie zarejestrowano około 66 tysięcy rozwodów (w 1990 roku było ich około 40 tysięcy). Przyczyną jednej trzeciej z nich jest tzw. niezgodność charakterów – wygodny termin, skrywa-jący niechęć małżonków do wykonania żmudnej pracy naprawy chorego zwią-zku. Dalszych 25% małżeństw rozpada się z powodu niewierności, a kolejne 20% z powodu alkoholizmu. Jak podaje Zakład Demografii i Gerontologii Społe-cznej Uniwersytetu Łódzkiego współ-czynnik rozwodów (ilość rozwodów w stosunku do liczby zawieranych mał-żeństw) wynosił w 1946 r. 0,03 co ozna-czało trzy rozwody na każde 100 zawie-ranych małżeństw. W 2005 roku osią-gnął wartość 0,33! Czas wakacyjnego wypoczynku jest szczególnie niebez-piecznym okresem.
Odprężenie urlopowe, wieczorne atrak-cje licznych lokali rozrywkowych, przy-godne spotkania z sympatycznymi ludź-mi, alkohol zmieniający ogląd rzeczywi-stości, wszystko to stwarza pokusy do-
znań, stanowiących zagrożenie dla stabilności związków małżeńskich. A kiedy nowa znajomość zaszumi w głowie, wydaje się pewne, że to wła-śnie ona, ta jedyna, na którą czekało się całe życie; to on, jedyny wyśniony, z którym naprawdę warto iść dalej. Płomienne wyznania przy księżycu, deklaracje o rozpoczęciu wszystkiego od nowa itp. mają moc burzenia dotychczasowych więzi, ale zwykle nie tworzą nowych. Bo w rze-czywistości nie sposób zacząć od nowa; zawsze jest tylko jakiś ciąg dalszy.
Wiele rozwodów spowodowanych jest błędnym podejściem do miłości. Ist-nieje szereg mitycznych przekonań, jak choćby stwierdzenie: Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz; albo prze-konanie, w myśl którego prawdziwa miłość nigdy się nie kończy. Inni twie-rdzą, że miłość zawsze dostarcza przy-jemności, a w dodatku nigdy nie zmie-nia swej formy i - co gorsza - zawsze opiera się na uczuciach. Skoro więc moje uczucia do współmałżonka wy-gasły w obliczu najświeższej znajo-mości, to można spokojnie przepro-wadzić rozwód, czując się usprawie-
dliwionym.