MAGAZYN GDAŃSKI
Sopockie Impresje
Od 29 października br. w Urzędzie Miasta Sopotu (I piętro) można podziwiać
wspaniałe impresje petersburskiego artysty malarza Siergieja Tkaczenko.
Artysta od wielu lat związany z Trójmiastem, tu – od wczesnego lata do jesieni,
malował swoje obrazy. Jego sopockie pejzaże, nie raz malowane o świcie na
molo, czy w upale na Monciaku zyskały sobie sympatię wielu mieszkańców
i turystów, zdobiąc wnętrza instytucji oraz naszych mieszkań i domów. Polecam
państwu tę wystawę.
bs
Płonące kolorami
chryzantemy i znicze
Płomienie, płomienie, płomienie,
Na twarzach został ślad gorąca.
Wspomnienia, wspomnienia,
One nigdy nie wypalą się do końca.
Siergiej Tkaczenko (z prawej) i Wojciech Fułek, fot. bs 2006
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski
4
Artyści: prof Czesław Tumielewicz i Siergiej Tkaczenko
Siedzimy przy ognisku na Prehybie w Gorcach.
Górach, których księżyc i gwiazdy są, naszym zda-
niem, najpiękniejsze. W pachnący świerkowy dym
strzelają iskierki i gasną jak ci, których wspominamy.
Od tamtej chwili minęło wiele lat, lecz iskierki
tego ogniska płoną ciągle w naszej pamięci i co-
rocznych zniczach zapalanych w dzień Wszystkich
Świętych 1 Listopada i w Dzień Zaduszny.
Już parę dni wcześniej trwa gorączkowe sprzą-
tanie grobów, grabienie liści itp. Zadajemy sobie
wiele trudu, żeby wyszukać najpiękniejsze chry-
zantemy, wrzosy i znicze. Przecież groby naszych
bliskich muszą wyglądać porządnie i kolorowo!
1 Listopada w naszej tradycji jest dniem
szczególnym. Staramy się odwiedzić groby bliskich
nam osób, a nie zawsze jest to łatwe. Przemierzamy
często setki kilometrów, aby złożyć kwiaty i zapalić
symboliczny znicz. Chcemy okazać w ten sposób
naszą przyjaźń, miłość, która trwa niezmiennie.
W Trójmieście odwiedzamy często parę cmentarzy.
Spotykamy znajomych, przyjaciół, członków rodzi-
ny, z którymi tak na co dzień nie mamy kontaktu.
Stoimy złączeni wspomnieniami, zamyśleni o tych,
którzy odpłynęli z tej przystani, do której nie ma
już powrotu.
Potem wędrujemy do miejsc, w których płoną
setki światełek. W lasach Piaśnicy, w Sztutowie. Pod
Pomnikiem Sybiraków, harcerzy, marynarzy, ofiar
Katynia, stalinizmu i tych, którzy zginęli pod Smo-
leńskiem. Takie same światełka pamięci płoną
we Lwowie, Wilnie, Tarnopolu, Lidzie, Grodnie.
Wszędzie tam, gdzie została cząstka naszych serc
i których dotyka nasza wspólna pamięć.
Pożegnaliśmy niedawno Ks. Infułata Stanisława
Bogdanowicza wieloletniego proboszcza Bazyliki
Mariackiej, którego pochowano w krypcie Kapłanów
Archidiecezji Gdańskiej. Cześć Jego pamięci!
Gdy spotykamy się przy grobach naszych redak-
cyjnych kolegów – Jurka Tomaszkiewicza w Sopocie
i Andrzeja Waśkiewicza w Gdańsku, zawsze ogarnia
nas to odczucie straty i żalu: tak szybko odeszli,
a tyle jeszcze mogli dokonać. Może jednak Tam są
bardziej potrzebni? I tak to już jest z pamięcią o tych,
o których upomniała się Wieczność.
Jesteśmy narodem, który naprawdę w wyjątko-
wy sposób stara się pielęgnować pamięć o swoich
bliskich zmarłych. Jest w tym coś z mistyki. Jesteśmy
pewni, że to bardzo ważne, chociaż trudno nam
ubrać tę prawdę w proste słowa. Może również
tkwi w nas podświadomie wiara w Śpiących Rycerzy
królowej Jadwigi? Że ci, którzy odeszli są blisko nas,
czuwają, by przyjść nam z pomocą w potrzebie?
Nasi bliscy żyją tak długo, jak długo pamię-
tamy. Póki my żyjemy…
Halina Wiktor