Kill The Fez! April 2017 | Page 18

PROZA + Afro3112 Zanim jeszcze wstanę, nim otworzę oczy, myślę o tym, co działo się dużo, dużo wcześniej przed tym, kiedy zna­ lazłem się w pozycji horyzontalnej, czyli na przykład o tym, jak to jecha­ łem tramwajem, stałem i chwiałem się pod wpływem drgań kolejki, a za mną starsza pani, która zajmowała sobie komfortowo miejsce wśród po­ nurego, deszczowego tłumu, trzyma­ ła kolorowy, tęczowy wiatrak i a to dmuchała w niego, by go poruszyć, a to szturchała papierowe skrzydeł­ ka pomarszczonym palcem, wyraźnie czerpiąc satysfakcję z łamania wizu­ alnej symetrii poruszeń skrzydełek, co mi z kolei bardzo przeszkadzało, przede wszystkim dlatego, że zawsze uważałem, iż podstawową funkcją ta­ kich wiatraków jest wytwarzanie, jak sama nazwa wskazuje, wiatru, podmu­ chów przynajmniej, co jest dla mnie dużo milszą wizją, ponieważ mogę się dzięki temu nieco ochłodzić, a poza tym to zdecydowanie wolę ruch stały i 18 nieprzerwany od takiego rwanego, ła­ godnego podmuchiwania, poruszania, rozmemłania, powolnej, rozwalniają­ cej flegmy, irytującego niezdecydowa­ nia, które z drugiej strony jest też, jak myślę, charakterystyczne i dla mnie, co zaraz się wyraźnie objawiło, bo kie­ dy tak stałem i myślałem, jak bardzo ten wiatrak mi przeszkadza, to prze­ gapiłem przystanek, na którym po­ winienem był wyjść, więc starając się już nie rozpraszać żadnymi bodźcami, wyszedłem na kolejnym przystanku i pomyślałem, że ten krótki odcinek przejdę sobie na piechotę, zamiast czekać na kolejny tramwaj i   tracić niepotrzebnie czas i oddech, co zaraz wprowadziłem w życie, nonszalanc­ ko zapalając papierosa i kierując się w   stronę przystanku, na którym po­ winienem był wyjść wcześniej, mijając kolorowe wystawy i mniej kolorowych ludzi, co raz jeszcze przypomniało mi wiatrak, choć nie miałem sobie tego za złe, ponieważ zdecydowanie wola­