Katalogi wystaw Katalog prywatnej kolekcji dzieł sztuki | Page 169

BIOGRAM ARTYSTY ANALIZA TWÓRCZOŚCI ministra wojny, a wraz z Nadelmanem wyruszyli na podbój Nowego Jorku. Kontakty z Polską pozostawały wciąż żywe – Gwozdecki propagował idee odrodzenia Państwa Polskiego, czuł przynależność do polskiej kultury, wysyłając swoje prace na krakowskie, lwowskie i warszawskie wystawy. Działalność w Nowym Jorku dzielił między monumentalne malarstwo wysyłane na pierwsze pokazy formistów, a drobne, syntetyczne rysunki wystawiane w Stanach. Podjął po raz kolejny próby utworzenia akademii polskiej, niestety zły stan zdrowia spowodował, że przez niemal rok nie pracował i musiał poddać się kosztownemu leczeniu.
W 1921 roku odbyła się indywidualna wystawa artysty, która pokazywała ewolucję stylu, wśród prac były również polskie krajobrazy, wydobyte z pamięci tęskniącego emigranta. Sytuacja Gwozdeckiego nie była najprostsza – intensywnie pracował, nieustannie rozwijał styl, dział na rzecz polskiej sztuki. Ciężka kondycja zdrowotna zmusiła go do życia na rachunek Eliego Nadelmana, a gdy ledwo stanął na nogi dorabiał realizacjami z pogranicza dekoracji wnętrz dla zamożnej amerykańskiej klasy średniej. Mimo „ chałturowych” realizacji zdobył uznanie, dzięki któremu mógł ponownie zacząć wystawiać, co więcej, wśród jego klientów znaleźli się chętni do ufundowania Komitetu Stosunków Artystycznych Polsko-Amerykańskich.
W 1927 roku, po ponad dekadzie przerwy, wrócił do Paryża, urządził nową pracownię, starał się odbudować zerwane relacje. Rok później został członkiem Koła Artystów Polskich w Paryżu i oficjalnie dzielił życie między Francją a Ameryką. Eksperymentował z technikami graficznymi, tworząc swoją własną technikę, tzw. gwozdotypy.
Intensywne życie niestety przyniosło swoje żniwa – w 1935 roku, przygotowując prace do następnych wystaw, Gwozdecki zmarł nagle na atak serca. Niemal od razu powstała inicjatywa utworzenia specjalnej instytucji, która ocaliłaby od zapomnienia twórczość plastyka i wielkiego społecznika. W 1936 ku czci artysty utworzono Komitet Uczczenia Pamięci ś. p. Gustawa Gwozdeckiego, którego intensywną pracę przerwał niestety wybuch Wojny.
Niestety pierwsze prace Gustawa Gwozdeckiego znamy jedynie ze skąpych przekazów. Związki ze znanymi szkołami plastycznymi wskazywać mogą na typowe wprawki w stylu akademickim, należy jednak pamiętać, że artysta w gruncie rzeczy był jednak samoukiem – do żadnej z pracowni nie uczęszczał dłużej niż rok. Nieco więcej( jednak wciąż szczątkowych) informacji mamy na temat monachijskiego okresu działalności twórcy. Na pewno w ówczesnym dorobku głównym zagadnieniem były monachijskie oraz dachauskie pejzaże. Szkic Czytająca, świadczy o odchodzeniu od akademizmu, cechują go śmiałe, szerokie impasty. Najprawdopodobniej z pierwszego pobytu z Monachium pochodzi Studium głowy kobiecej, powstałe w stylistyce impresjonistycznej. Z zachowanej korespondencji wiemy, że ówczesnymi mistrzami malarstwa, wzorami do naśladowania dla Gwozdeckiego byli Wilhelm Leibl oraz Franz von Lenbach. Nie bez powodu Dachau nazywane było niemiecki Pont-Aven – tamtejsza kolonia artystyczna tworzyła plenerowe prace o cechach postimpresjonistycznych. Po powrocie stamtąd do Monachium, polski plastyk zaznajomił się z techniką rysowania węglem, którym tworzył studia portretowe. Zachowało się kilka prac z tamtych czasów ukazujących już świetnie opanowany warsztat oraz próby ujęcia psychologii modela.
Po przyjeździe do Krakowa w 1900 roku, artysta zadebiutował dobrze przyjętą Kapliczką, niestety niezachowaną do dzisiejszych czasów. Paradoksalnie styl pracy cechowała raczej zbieżność z krakowską modą malarską – pewne cechy impresjonizmu Stanisławskiego w traktowaniu koloru oraz poszukiwaniu światła. Ostatni rok XIX wieku to również moment przełomowy ze względu na zapoznanie się Gwozdeckiego z ideami Stanisława Przybyszewskiego. Pod jego wpływem artysta poznał malarstwo północnego ekspresjonizmu. Zgodnie ze wcześniejszymi zainteresowaniami tworzył głównie portrety, zmieniała się jednak stopniowo stylistyka, a w ciągu kilku miesięcy wykształcił charakterystyczny styl światłocieniowego, wydobywającego twarze z mroku przedstawienia
169