OPIS OBRAZU
Obraz dwustronny w formie prostokąta. Sygnatura „ Seidenbeutel” świadczy o tym, że był on tworzony przez obu braci artystów. Rewers przedstawia ekspresyjnie malowany portret młodej kobiety, dziewczyny o ciemnej karnacji. Całość kompozycji, poza strefą twarzy, pozostaje( przypuszczalnie intencjonalnie) nie dokończona. dłonie modelki, wielobarwna szata oraz patera potraktowane są jedynie szkicowo. Tło pozostaje neutralne, kształtują je dynamiczne linie barwne w kolorach turkusów, zieleni i szarości, kreślone z góry na dół odrealniają przestrzeń kompozycyjną.
Być może pozostawienie kompozycji non finito świadczy o pośpiechu w portretowaniu modelki. Jak wspominała Joanna Pollakówna( monografistka, która starała się ocalić od zapomnienia dorobek braci bliźniaków), wiele z portretów braci to pospiesznie kreślone kompozycje ukazujące anonimowe osoby, które swoją aparycją, sytuacją w której się znalazły, wywołały w malarzach impulsywną chęć do szybkiego uwiecznienia.
Dziewczyna, służąca lub młoda sprzedawczyni urzeka naturalnością mimiki. Jej oczy o niezwykle smutnym wyrazie zdają się skrywać za sobą pewną smutną historię, która nie jest jednak dostępna dla widza. Swobodna poza modelki, uchwycenie chwili, ale także jakby umyślne unikanie nawiązania kontaktu z widzem wprowadza intymną atmosferę, tak dobrze znaną z tradycji polskich portretów. Ta wnikliwość w ujmowaniu postaci została zapewne wyniesiona przez braci z pracowni ich mistrza, Tadeusza Pruszkowskiego – jednego z najwybitniejszych nowoczesnych polskich portrecistów, dbającego o wnikliwą analizę natury swojego modela. Intymizm i próba uchwycenia psychologii to także doskonały efekt nauk wyniesionych ze studiowania sztuki polskiej – dzieł Olgi Boznańskiej czy Józefa Pankiewicza.
Awers kompozycji stanowi pejzaż okolic Kazimierza Dolnego nad Wisłą. To popularny motyw emploi obu artystów. W jednym ze wspomnień o Seidenbeutelach przeczytać możemy: Wypatrzyłam moment, kiedy każdy z braci był w innym kącie sali. Podchodzę „ Bardzo mi się podoba Pana pejzaż …” „ To nie malowałem ja, to brat”. Pędzę na drugi koniec sali do drugiego Seidenbeutla i powtarzam „” Bardzo mi się podoba Pana pejzaż …„. I znów słyszę to samo” To nie ja, to brat”. Tak podobno było na wielu innych wystawach. A obrazy były naprawdę namalowane świetnie.
Ekspresyjnie malowana kompozycja zawiera podpatrzoną przez malarzy wieloelementową, impresyjną scenkę z życia miasteczka. Kolor, zarówno w doborze palety, jak i sposobie kładzenia farby kładziony jest w stylu postimpresjonistycznym. Barwa buduje formy świata przedstawionego, a każdy z elementów zawiera w sobie wiele odcieni tworząc impresjonistyczny efekt. Kompozycja jest mocno dynamiczna, co podkreśla rozedrganie plamy oraz nasycenie diagonalnych kierunków, przede wszystkim ukazanej wąskiej uliczki. Sylwetki ludzki potraktowane zostały jako syntetyczny sztafaż,
Najważniejszym punktem obrazu jest różowa, rozświetlona kolorem kamieniczka wraz z pastelowym stołem i szkicowo ukazanymi krzesełkami. Przy pozornie niedokładnie kładzionych plamach kreujących przestrzeń, zaskakuje kontrastująca dbałość o budowanie detalu – pręty krzeseł, balustrada balkonu zostają oddane za pomocą misternie kładzionych nitek farby. Ekspresyjny kolor przywodzi na myśl tendencję kapistyczną. Impresyjny sposób malowania związany jest także z charakterem malarstwa plenerowego.
Kazimierz, ulubione miejsce wakacyjnych wyjazdów pracowni Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie, w Dwudziestoleciu stał się mekką artystycznych środowisk. Żydowskie miasteczko z ruinami zamku, zmurszałymi spichlerzami odżyło i zaistniało na mapie dzięki wizytom artystycznej cyganerii. Oczywiście nie tylko odcięcie od świata i anachronizm miejsca przyciągał do siebie warszawską inteligencję. Wrażliwych na uroki świata artystów urzec miały piękne, niespotykane nigdzie indziej widoki wzgórz i rzeki oraz urokliwe scenki z życia miasteczka.
Kazimierz, zwany czasem „ Małymi Włochami” stał się resentymentalnym tworem artystów, poszukujących swojej twórczej arkadii. Zakładane przede wszystkim przez studentów Tadeusza Pruszkowskiego ugrupowania nazywały się kazimierskimi koloniami artystycznymi. Wśród autorów będący pod silnym urokiem Kazimierza byli także Seudenbeutelowie. Ich plenerowe prace to małe dzieła, powstające pod wpływem zachwytu odmiennością zobaczonego świata. Bliźniacy wytworzyli nawet pewną manierę ukazywania nadwiślańskich panoram. Czasem ukazywali dachy domów, ulegające metamorfozom pod wpływem zmieniającego się światła i zjawisk atmosferycznych. Niekiedy, jak w przypadku Pejzażu z różową kamienicą lub Widoku ulicy Lubelskiej, ukazywali dynamiczną, opartą na diagonalu kompozycję, zawierającą w sobie mikroświat Kazimierza – naturę, stare budownictwo oraz mieszkańców, jak gdyby zatrzymanych w czasie.
131